W niedzielę przyznana zostanie tegoroczna Nagroda Pokoju „Wieczna Miłość”. Do tej pory jej laureatami byli kompozytor Wojciech Kilar, dyplomata Jan Tombiński, francuski filozof Rémi Brague oraz amerykański pisarz George Weigel. Co łączy te wszystkie nazwiska?
Pragnienie zrozumienia dzisiejszego świata, protest przeciwko rodzącym się wojnom i poszukiwanie pokojowych rozwiązań międzynarodowych konfliktów. W tym roku do grona laureatów dołączy Szewach Weiss, który poświęcił życie dialogowi polsko-izraelskiemu. Jego postawa uświadamia nam też, że jako Polacy i Żydzi musimy być orędownikami pokoju i jego obrońcami. To szczególnie istotne w roku, w którym obchodzimy 80. rocznicę wieluńskiej tragedii, gdzie morderstwem kilku tysięcy ofiar zaczęła się II wojna światowa.
Jak te wydarzenia wpłynęły na pańską twórczość?
Urodziłem się w Wieluniu już po rozpoczęciu wojny, ale moi bracia byli świadkami i ofiarami tragedii Września ‘39. Ja byłem świadkiem tego, co wojna zostawia po sobie: oszpeconą naturę, zniszczoną architekturę i okaleczonych ludzi. Pamiętam, że jako dziecko złożyłem przyrzeczenie swojemu cierpiącemu bratu Tadeuszowi, że nigdy nie zapomnę o nim i podobnie doświadczonych dzieciach, o ich trwającej kilkadziesiąt lat męce i kalectwie. Wojna zabiła piękno, a ja byłem spragniony normalności bez płaczu i okaleczeń. Odnalazłem to w sztuce – najpierw greckiej, rzymskiej, później w renesansie, aż w końcu w sztuce fantastycznej i science fiction.
W 2013 roku stworzył pan w Wieluniu monument „Wieczna Miłość”, który stał się symbolem Nagrody Pokoju.