Reklama
Rozwiń

Porywczość i arogancja na szczycie Trump-Kim

Byliśmy świadkami surrealistycznego spektaklu, który wymykał się zasadom negocjacji stosowanym w klasycznej dyplomacji – mówi badacz protokołu dyplomatycznego Janusz Sibora.

Aktualizacja: 28.02.2019 18:14 Publikacja: 28.02.2019 18:08

Porywczość i arogancja na szczycie Trump-Kim

Foto: AFP

"Rzeczpospolita": Szczyt pomiędzy prezydentem USA i przywódcą Korei Północnej został niespodziewanie przerwany. Nie doszło do podpisania wspólnych oświadczeń. Często się zdarza taka sytuacja w dyplomacji?

Dr Janusz Sibora: Tego typu sytuacje w zasadzie się nie zdarzają, więc możliwe, że spotkanie Donalda Trumpa z Kim Dong Unem przejdzie do podręczników historii dyplomacji. Co prawda w 1978 r. było blisko zerwania rozmów w Camp David, gdzie pracowano nad porozumieniem między Izraelem a Egiptem. Burzliwy moment negocjacji sprawił, że egipski prezydent Anwar as-Sadat spakował walizki, był gotów zerwać obrady i ruszyć na lotnisko. Przerażony prezydent USA Jimmy Carter, który uczestniczył w izraelsko-egipskich rozmowach, przekonał go jednak do pozostania. Użył kluczowego argumentu, mówiąc że jeśli przedstawiciel Egiptu wyjedzie, to z pewnością on zostanie obarczony fiaskiem rozmów.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskimi śmigłowcami AH-64E będzie miał kto latać?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama