Pewnie jesteś już znudzony stałymi prośbami o zestawy superklocków, konsole do gier, nowe elektroniczne gadżety i bajeranckie ciuchy. Ale jako ekonomista chcę Cię poprosić o całkiem inne dary, które mogą nam bardzo ułatwić życie w nadchodzącym roku.
Prezent pierwszy: przynieś trochę spokoju skołatanej głowie prezydenta Trumpa, żeby ochłonął i nie rozkręcał wojny handlowej z Chinami. Bo taka wojna nie przywróci Amerykanom miejsc pracy, które wywędrowały za granicę w wyniku globalizacji. Może natomiast wywołać w wielu krajach potężny kryzys finansowy i załamanie dynamiki międzynarodowego handlu, a w ślad za tym nową globalną recesję.
Prezent drugi: przynieś Brytyjczykom jakieś sensowne i honorowe wyjście z pułapki związanej z brexitem. Bo chwilowo wszystko idzie w złą stronę, pomijając już samą szkodę, jaką jest wyjście ich kraju z Unii. Wszyscy coraz wyraźniej widzą, że jest to gra, w której wszystkie strony przegrywają, ale nikt w Londynie nie ma odwagi powiedzieć, że w jakiś sposób trzeba ją przerwać. Zamiast tego Wielka Brytania ładuje się w twardy brexit, który przyniesie gigantyczne straty ekonomiczne jej samej, a bolesne straty wszystkim innym.
Prezent trzeci: przynieś włoskiemu rządowi jakiś dobry pomysł na pogodzenie oczekiwań jego rozemocjonowanych zwolenników z ekonomiczną racjonalnością. Bo jeśli się to nie uda, konflikt z Brukselą wyrwie się spod kontroli, a antyunijne nastroje doprowadzą do prób wyjścia ze strefy euro, Włochy czeka prawdziwa finansowa katastrofa – a może nawet widmo bankructwa. A na tym ucierpi cała Europa i cały świat.
Prezent czwarty: daj prezydentowi Macronowi chwilę natchnienia, dzięki której wymyśli sposób przekonania wszystkich Francuzów, także tych w żółtych kamizelkach, że naprawdę warto wesprzeć demokrację, wolny rynek i integrację europejską. Bo chwilowo zdołał tylko rozwścieczyć znaczną część swojego narodu, przekonaną, że zależy mu tylko na losie młodych, pięknych, bogatych i wykształconych.