Marek Migalski ocenił w TVN24, że w nadchodzących wyborach parlamentarnych najwięcej głosów dostanie Prawo i Sprawiedliwość. - Natomiast w dalszym ciągu wierzę, że połączone głosy Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i PSL-u mogą dać więcej niż 231 mandatów - stwierdził politolog, kandydat Koalicji Obywatelskiej do Senatu w okręgu numer 72.

- Nie uważam wyborców PiS-u za ciemną masę ogłupioną telewizją publiczną, która nie wie, dlaczego głosuje na PiS. Tam jest część trolli, cześć ludzi niefajnych, hejterskich, uprawiających sadopopulizm, jak Snyder określa część wyborców Trumpa i Putina, ale tam jest ogromna liczba osób, która ma sensowne, racjonalne powody, dla których głosuje na PiS. Wobec tego trzeba ich przekonać, nie tych, ale innych do tego, że są racjonalne powody do głosowania na opozycję - powiedział w TVN24 Marek Migalski.

Migalskiemu przypomniano dawną prognozę, w której przewidywał, że PiS nie będzie w stanie osiągnąć lepszego wyniku wyborczego niż w 2007 r., gdy uzyskał 32 proc. głosów. Według najnowszych sondaży, PiS cieszy się 45-proc. poparciem. Dlaczego Migalski, politolog, tak się pomylił? - Dlatego, że Jarosław Kaczyński przeczytał mój list, który do niego napisałem w 2010 roku - odparł były europoseł. W liście Migalski postulował, by prezes PiS usunął się w cień.

- Ten manewr (Kaczyński - red.) zrobił w 2015 r., cofając się, usuwając się w cień, wysuwając Beatę Szydło i Andrzeja Dudę i wygrał wybory - powiedział kandydat KO. Ocenił, że lider Prawa i Sprawiedliwości ponownie stał się twarzą swej formacji w czasie kampanii do wyborów europejskich, by walczyć o głosy "twardego elektoratu". Migalski stwierdził, że w wyborach parlamentarnych będzie wyższa niż w wyborach do europarlamentu frekwencja, wobec czego o wyniku będą decydowały głosy wyborców niezdecydowanych. Zdaniem Migalskiego, dziś Jarosław Kaczyński ma powody, żeby "stać na czele tego obozu". - Natomiast zdobywał władzę, usuwając się w cień - zaznaczył politolog.