Gabriel podkreślił, że w najlepszym interesie Wielkiej Brytanii i innych państw UE powinno być wywieranie nacisku na Turcję, aby ta nie zaatakowała północnej Syrii.
Turcja gromadzi wojsko na granicy z Syrią i zapowiada rychłe rozpoczęcie ofensywy, której celem ma być stworzenie "bezpiecznej strefy" w północnej Syrii, gdzie mogliby wrócić syryjscy uchodźcy, którzy znaleźli schronienie w Turcji. Turcja ma rozpocząć ofensywę w związku z wycofaniem przez USA swoich żołnierzy z terenów, które mają być jej celem.
YPG są uważane przez Turcję za jednostki terrorystyczne, przedłużenie zdelegalizowanej w Turcji i uznanej za terrorystyczną Partii Pracujących Kurdystanu. SDF były jednocześnie sojusznikami USA w walce z dżihadystami z Daesh w Syrii.
Gabriel ostrzega, że plany Turcji grożą wybuchem "poważnej wojny" w regionie i kryzysu humanitarnego. Zaznacza przy tym, że Kurdowie mogą nie być w stanie - po ataku Turcji - ponosić dalszej odpowiedzialności za ok. 70 tys. członków Daesh i ich rodzin przebywających w zarządzanych obecnie przez nich więzieniach.
Przedstawiciel SDF apeluje, by nie ufać Turkom. - Widzimy i cały świat widzi obecny stan demokracji w Turcji i nie spodziewamy się niczego innego w Syrii - mówi.
Jednocześnie Gabriel zapowiada, że lokalni mieszkańcy zmierzają w pobliże granicy z Turcją, na której zamierzają wystąpić w roli "żywych tarcz".
- Każdy przygotowuje się do przyszłych działań - dodaje.
Gabriel radzi jednocześnie cywilom, by zadbali o swoje bezpieczeństwo i zaufali Syryjskim Siłom Demokratycznym, które będą ich bronić.
Przedstawiciel SDF przypomina też, że formacja ta poświęciła wiele w walkach z Daesh i "hańbą dla świata będzie zmarnowanie wszystkich tych poświęceń i starań tylko po to, aby stworzyć Turcji możliwość do inwazji".