Z naszych informacji wynika, że najwięksi producenci urządzeń i maszyn górniczych otrzymali propozycję zainwestowania w Nową Kompanię Węglową, do której miały zostać przeniesione kopalnie i długi starej Kompanii. Odzew branży był jednoznaczny. – Reprezentujemy prywatny biznes i interesują nas tylko rentowne projekty. Natomiast inwestycja w Kompanię byłaby zbyt ryzykowna – mówi nam osoba zbliżona do zarządu jednej z firm okołogórniczych.
Obecność prywatnego biznesu w akcjonariacie Nowej Kompanii, oprócz kontrolowanych przez państwo spółek energetycznych, mogłaby być kluczowa w rozmowach z Komisją Europejską. Bruksela jak dotąd kwestionowała rządowe propozycje ratowania węglowego giganta, które opierały się na dostarczeniu kapitału wyłącznie przez państwowe spółki.
Z ostatnich wypowiedzi przedstawicieli nowej partii rządzącej wynika, że ta opcja wciąż jest brana pod uwagę.
– Do Nowej Kompanii mógłby zostać wprowadzony na niewielki, kilkuprocentowy udział jakiś podmiot prywatny. Są podmioty okołogórnicze, np. producenci maszyn górniczych, którym upadłość Kompanii nie jest na rękę – stwierdził w wywiadzie dla PAP Grzegorz Tobiszowski, poseł PiS pracujący przy programie partii dla branży górniczej.
Ogromne zadłużenie
Bankructwo Kompanii Węglowej (KW) nie byłoby na rękę żadnemu z wierzycieli tej spółki. Jej zadłużenie sięga obecnie ponad 4 mld zł. Jak ustaliliśmy, 700 mln zł to zobowiązania wobec kontrahentów, z czego około 120 mln zł to przeterminowane zaległości. Jak dotąd spółka nie ujawniała, że nie płaci faktur w terminie. Wiadome było jedynie, że podobnie jak inne spółki górnicze wydłuża terminy płatności nawet do 120–150 dni.