– Mamy już gotową propozycję. Nie będzie tak jak podczas pierwszego lockdownu, który automatycznie zawiesił wszystkie terminy. Chcemy, by urzędnicy sami decydowali, czy jest taka konieczność. Będą mogli wydłużyć postępowanie o 30 dni. Jeżeli to nie wystarczy, to już zadecyduje wojewoda – wyjaśnia Paweł Szefernaker, wiceminister spraw wewnętrznych.
Takie mamy czasy, ale...
Eksperci nie mają wątpliwości. Zawieszenia terminów są konieczne. Ale wydłuży to załatwianie spraw. Są jednak i dobre strony pandemii. Urzędy otwierają się na cyfryzację.
– Wprowadzenie zawieszenia biegu terminów prawa administracyjnego jako rozwiązania jedynie opcjonalnego to byłaby nowość w stosunku do tego, co obowiązywało w pierwszej fazie pandemii. Na wiosnę zawieszono, a następnie – w maju – odwieszono bieg terminów administracyjnego prawa materialnego i procesowego z mocy samego prawa – wyjaśnia Jacek Liput, radca prawny z kancelarii Gawroński & Partners.
– W sumie to dobrze, chociażby dlatego, że jest wiele postępowań administracyjnych, które przecież mogą toczyć się mimo pandemii. Na tym może czasem zależeć samym stronom. Z drugiej strony ocena tego rozwiązania będzie zależeć od skonstruowania przepisów – tłumaczy mec. Jacek Liput. – Jaki będzie mechanizm zastosowania zawieszenia. Jakie konkretnie będą przesłanki zawieszenia. I czy na tyle jasne, że będzie to sprzyjać jednolitości w ich interpretacji. Jeżeli przepisy zostaną sformułowane niewystarczająco jasno, to w podobnych, albo nawet takich samych stanach faktycznych w jednym przypadku bieg terminu zostanie zawieszony, a w drugim nie – twierdzi Jacek Liput.
Według niego problemów może być więcej i powinniśmy uczyć się na błędach popełnionych wiosną. Trzeba jasno określić, których terminów zawieszenie dotyczy – terminów materialnych czy terminów postępowania administracyjnego.
Wtóruje mu Bartosz Kosek, adwokat, szef praktyki prawa gospodarczego w Kancelarii Prawnej Kochański & Partners.