Nie każda choroba podatnika uzasadnia przywrócenie terminu

Podatnik, który przegapił termin na złożenie odwołania od decyzji, ale w tym czasie informował urzędników o swojej niedyspozycji, sam sobie tą korespondencją zaszkodził.

Aktualizacja: 19.08.2016 08:15 Publikacja: 19.08.2016 07:47

Nie każda choroba podatnika uzasadnia przywrócenie terminu

Foto: Fotorzepa, Bartek Sadowski

Skoro podczas przebywania na zwolnieniu lekarskim podatnik nadał pocztą do urzędu skarbowego informacje o stanie zdrowia, to równie dobrze mógł w tym czasie napisać i wysłać odwołanie od decyzji. Nie przysługuje mu więc przywrócenie terminu na tę czynność.

Tak wynika z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku.

W sprawie chodziło o decyzję naczelnika urzędu skarbowego dotyczącą odpowiedzialności za VAT, którą listonosz próbował doręczyć 4 grudnia 2014 r. Tego dnia w skrzynce podatnika znalazła się informacja, że przesyłka przez 14 dni będzie czekała na odbiór na poczcie. Po upływie tego czasu, zgodnie z procedurą podatkową, uważa się ją za doręczoną pomimo braku faktycznego odbioru.

Adresat skontaktował się z urzędem 12 stycznia 2015 r. i dowiedział o decyzji.

Pismo zawierające odwołanie od niej nadał na poczcie 19 stycznia. Było to już po terminie, więc wysłał też wniosek o przywrócenie terminu na złożenie odwołania.

Ordynacja podatkowa przewiduje, że w razie uchybienia terminu należy przywrócić termin na wniosek zainteresowanego, jeżeli uprawdopodobni on, że uchybienie nastąpiło bez jego winy, złoży wniosek w ciągu siedmiu dni od ustania przyczyny spóźnienia i razem z tym wnioskiem wykona spóźnioną czynność.

Podatnik tłumaczył, że spóźnienie wynikło z choroby. Z powodu leczenia poważnych schorzeń kolan był nieobecny pod adresem, na który została wysłana korespondencja, a odwołanie złożył, gdy tylko się dowiedział o decyzji i mógł zająć się tą sprawą.

Na dowód przedstawił zaświadczenia lekarskie. Pełnomocnik reprezentujący podatnika podkreślał, że podatnik nie mógł osobiście wnieść odwołania oraz ustanowić pełnomocnika w okresie leczenia szpitalnego długotrwałej, ciężkiej choroby. Podatnik nie miał dodatkowo obowiązku ustanawiania pełnomocnika, a naczelnik urzędu skarbowego wiedział o jego stanie zdrowia.

Organy podatkowe odmówiły przywrócenia terminu, a część argumentacji podatnika wykorzystały nawet przeciw niemu.

Wojewódzki Sąd Administracyjny też opowiedział się przeciw wznowieniu terminu i oddalił skargę, akcentując, że tylko przeszkody nie do przezwyciężenia uzasadniają przywrócenie terminu.

Sąd nie kwestionował choroby podatnika, ale uznał, że ograniczona niedyspozycja nie była przeszkodą nie do przezwyciężenia. Potwierdza to również – jak podkreślił sąd – okoliczność, że w okresie zwolnienia podatnik nadał pocztą pisma do urzędu informujące o stanie zdrowia. Sąd pochwalił organ podatkowy za podkreślenie tego faktu.

WSA, analizując zaświadczenia lekarskie, doszedł do wniosku, że stan zdrowia podatnika nie był na tyle ciężki, aby wykluczał wykonanie czynności procesowych, takich jak odwołanie od decyzji. Nie uwzględnił też zarzutu o braku przeprowadzenia, pomimo wniosku, dowodu z opinii biegłych lekarzy o stanie zdrowia podatnika.

sygnatura akt: I SA/Gd 852/15

Skoro podczas przebywania na zwolnieniu lekarskim podatnik nadał pocztą do urzędu skarbowego informacje o stanie zdrowia, to równie dobrze mógł w tym czasie napisać i wysłać odwołanie od decyzji. Nie przysługuje mu więc przywrócenie terminu na tę czynność.

Tak wynika z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona