Lektura projektu Krajowego Planu Odbudowy może prowadzić do niespodziewanych odkryć. Jednym z największym będzie dokonana przez rząd druzgocąca samokrytyka tego, w jakim trybie i jakimi metodami uchwala się dziś nowe prawo. Wielokrotnie już krytykowano nadużywanie specjalnych trybów i szybkiej ścieżki dla projektów, które ujawnia się w ostatniej chwili, bez żadnych konsultacji czy uzgodnień, uchwalanie ich w nocy, po kilkudziesięciu godzinach od wniesienia do laski marszałkowskiej. Nieraz pisano o projektach przygotowanych w rządzie, ale zgłaszanych jako poselskie. W ten sposób wprowadzano nowe porządki w Trybunale Konstytucyjnym, Sądzie Najwyższym i wielu innych instytucjach. To przy tej okazji zaczęto mówić o „porządku nocnym" zamiast porządku dziennym obrad Sejmu i „ustawach z nocy" zamiast „ustawach z dnia". Wszystko to robił ustawodawca, dla niepoznaki zwany „racjonalnym".

Czytaj także: KPO: konsultacje rozporządzeń i ustaw – tak, ale za pięć lat

Teraz rząd w przesłanym Komisji Europejskiej zarysie Krajowego Planu Odbudowy sam to przyznaje, choć nie zauważyłem, by bił się we własne piersi. A powinien. Konsultowanie projektów aktów prawnych z możliwie najszerszym gremium zainteresowanych i przejrzysta ścieżka ich uchwalania jest przecież we wspólnym interesie rządzących i rządzonych. Owszem, wtedy legislacja niby idzie wolniej, ale w końcowym rozrachunku może się okazać, że jednak szybciej – gdy nie trzeba naprędce uchwalać „ustaw naprawczych", jak miało to miejsce już wiele razy.

Rząd zapowiada, że nowe, przejrzyste zasady uchwalania prawa wprowadzi za pięć lat, w 2026 roku. Kto wtedy będzie rządził, tego nie wiadomo. Ale z pisma do Brukseli wiemy, że najwidoczniej na razie dalej będziemy świadkami kolejnych legislacyjnych wrzutek. A miało być tak pięknie – jeszcze w 2017 roku ministrowie ds. tajnych służb Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik prezentowali projekt ustawy o jawności życia publicznego, który wprowadzał przejrzystą ścieżkę legislacyjną. Tyle że ów projekt nigdy nie opuścił rządu – nawet w formie poselskiej wrzutki. Szkoda, że jawność znów przegrała.