W sądzie żądać więcej czy mniej niż spodziewamy się otrzymać

Nie jestem handlowcem ani nawet handlarzem, ale trochę rzeczy w życiu sprzedałem i wiem, że lepiej zawinszować sobie więcej, niż spodziewamy się otrzymać.

Aktualizacja: 27.04.2019 19:40 Publikacja: 27.04.2019 13:32

W sądzie żądać więcej czy mniej niż spodziewamy się otrzymać

Foto: 123RF

Ta zasada trochę też obowiązuje w sądach, zwłaszcza w sprawach o zadośćuczynienie czy to za pomówienie, czy błąd lekarski, a nawet wypadek śmiertelny. Zaniżone żądanie grozi stratą, zawyżone także.

W handlu podniesienie w negocjacjach wskazanej pierwotnie ceny graniczy z cudem, ale jej uzyskanie jest rzadkie. Choćby trochę doświadczony handlarz (kupujący) od początku będzie zmierzał do zmniejszenia ceny. Dlatego proponowana na wyjściu jest bardzo ważna, chyba że chodzi o prosty handel, w którym takiego targowania się nie ma.

Czytaj także: Marek Domagalski: życzę wszystkim ludzkich sędziów

W sądzie w zasadzie nie ma targowania się o wysokość zapłaty, odszkodowania czy zadośćuczynienia, ale jego pewne elementy, owszem, są. Ustalenie wyjściowej ceny jest więc ważne i wymaga przemyślenia.

Pokazuje to najnowsza sprawa będąca następstwem tragicznego wypadku, w którym na pasach zginął dziesięcioletni chłopiec wracający zimowym wieczorem ze szkoły. Najbliżsi chłopca oszacowali swoje cierpienia na 300 tys. zł dla każdego, liczyli się jednak z tym, że firma ubezpieczeniowa sprawcy wypadku nie tylko będzie kwestionować wysokość krzywdy, ale też zgłosi tzw. przyczynienie się samego chłopca do tragedii (pojawiało się 10, a nawet 50 proc. przyczynienia się), które w razie zaakceptowania przez sąd zmniejsza wypłacaną kwotę. Nie wiadomo, czy licząc się z tymi okolicznościami i kosztami (gdyż nawet wygrywający sprawę ponosi 5 proc. kosztów opłaty sądowej od kwoty, której nie uzyskał), wystąpili w pozwie o 100 tys. zł dla każdego i sąd pierwszej instancji (bo tam wciąż jest ta sprawa) je zasądził. Gdyby zażądali więcej, np. po 130 tys. zł, tyle by dostali.

W takich sprawach, ale też mniej tragicznych, np. tzw. pyskówkach, „wycena" krzywdy i zasądzanej kwoty w dużym stopniu zależą od tzw. uznania sędziego. Ale bądźmy rozsądni. Inaczej narażamy się na zbędne koszty, a nawet utratę wiarygodności żądania. Tak jak w handlu nikt nie patrzy poważnie na wygórowaną cenę, a tym bardziej na jej znaczne obniżanie.

Pewnym wyjściem jest wystąpienie tylko z częściowym żądaniem i niejako przetestowanie sądu, ale dochodzenie reszty wymaga przeprowadzenia kolejnego procesu. I choć zwykle sąd bierze pod uwagę rozstrzygnięcie pierwszego sądu, jego werdyktu nie powiela automatycznie.

W tej sytuacji zostaje rozsądna wycena kierowanego do sądu żądania. Jeśli chodzi np. o zapłatę za cegłę czy inne rzeczy, to wystarczy przemnożyć ich liczbę przez cenę rynkową. W tak niewymiernych zaś sprawach, jak krzywda za naruszenie czci czy zdrowia, wyceny może dokonać tylko doświadczony prawnik i trzeba się go poradzić. Zaniżone żądanie grozi stratą, zawyżone także.

Ta zasada trochę też obowiązuje w sądach, zwłaszcza w sprawach o zadośćuczynienie czy to za pomówienie, czy błąd lekarski, a nawet wypadek śmiertelny. Zaniżone żądanie grozi stratą, zawyżone także.

W handlu podniesienie w negocjacjach wskazanej pierwotnie ceny graniczy z cudem, ale jej uzyskanie jest rzadkie. Choćby trochę doświadczony handlarz (kupujący) od początku będzie zmierzał do zmniejszenia ceny. Dlatego proponowana na wyjściu jest bardzo ważna, chyba że chodzi o prosty handel, w którym takiego targowania się nie ma.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów