20 lipca w „Rzeczpospolitej" ukazał się wywiad z p. mec. Jarosławem Grzesiakiem, partnerem zarządzającym polskiej części amerykańskiej kancelarii prawniczej Greenberg Traurig. Większość wywiadu jest poświęcona usługom prawniczym świadczonym na rynku nieruchomości w Polsce. Greenberg Traurig jest dopiero od niedawna podmiotem próbującym odegrać na tym rynku znaczącą rolę w warunkach silnej i ukształtowanej od dawna konkurencji. Być może dlatego do wypowiedzi p. mec. Grzesiaka wkradło się kilka nieścisłości będących – jak sądzę – wynikiem niezbyt jeszcze dobrej znajomości polskich realiów w tej dziedzinie. I tak, twierdzenie rozmówcy „Rz", że u nas prawnicza praktyka nieruchomościowa dopiero „od pięciu – sześciu lat zaczęła wyrastać na jedną z najbardziej skomplikowanych i multidyscyplinarnych" nie odpowiada rzeczywistości. Jako wieloletni adwokat i szefowa jednej z największych takich praktyk na rynku, kierująca dwudziestoosobowym, doświadczonym w tej dziedzinie i mającym na koncie największe nieruchomościowe transakcje zespołem prawników, spieszę poinformować Szanownego Kolegę, że o owych skomplikowaniu i multidyscyplinarności można mówić od lat co najmniej piętnastu . Nie jest również prawdą, że nieruchomościami zajmują się w międzynarodowych i dużych polskich firmach, kilkuosobowe grupki – oprócz oczywiście wymienionych w wywiadzie p. Mecenasa kancelarii Dentons i GT. Podpowiadam kilka innych nazw: Baker&McKenzie, Clifford Chance, CMS, Linklaters i wreszcie Hogan Lovells, którego praktyką nieruchomościową mam przyjemność kierować od początku istnienia kancelarii w Polsce. Jeśli chciałoby się na jakimś rynku – a to rozumiem jest celem Kolegów z Greenberg Traurig – zająć poczesne miejsce, to warto rozejrzeć się wokół. Może wtedy będzie nieco łatwiej zaistnieć przy zachowaniu zasad etyki i uczciwej konkurencji.

Jolanta Nowakowska-Zimoch, adwokat, partner w kancelarii Hogan Lovells