Do wyroku jestem prezydentem - Krzysztof Żuk, prezydent Lublina

CBA nie oceniło rzetelnie podstaw powołania mnie do PZU Życie SA. Zrobi to dopiero sąd – mówi Krzysztof Żuk, prezydent Lublina

Publikacja: 25.11.2016 07:25

Krzysztof Żuk w 2014 r. uzyskał mandat prezydenta Lublina w I turze z wynikiem 60,13 proc.

Krzysztof Żuk w 2014 r. uzyskał mandat prezydenta Lublina w I turze z wynikiem 60,13 proc.

Foto: materiały prasowe

Rz: W 2014 r. otrzymał pan propozycję objęcia funkcji w radzie nadzorczej PZU Życie SA. Zastanawiał się pan wtedy, czy ta działalność nie będzie sprzeczna z przepisami ustawy antykorupcyjnej?

Krzysztof Żuk, prezydent lublina: Jak najbardziej. Przepisy ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne przeanalizowałem najpierw sam, a mam doświadczenie jako wiceminister Skarbu Państwa w latach 2007–2009, kiedy to tę ustawę praktycznie stosowaliśmy. Poza tym zasięgnąłem opinii prawników i wątpliwości nie było, o ile była rekomendacja ministra Skarbu Państwa, a przecież właśnie z jego rekomendacji trafiłem do rady nadzorczej PZU Życie. Jako członek rady nadzorczej podlegałem też wpisowi do rejestru, składałem oświadczenia, które sąd miał obowiązek zbadać. Co więcej, jeszcze w 2008 r., gdy byłem członkiem kierownictwa Ministerstwa Skarbu, uzgodniliśmy z koordynatorem służb ministrem Jackiem Cichockim stworzenie tzw. tarczy antykorupcyjnej. Chodziło o to, aby CBA oceniało każdą podejmowaną przez nas decyzję. Wynika z tego, że jak każda osoba powoływana do strategicznych spółek Skarbu Państwa byłem sprawdzany przez służby.

I jak to było z tą kontrolą zapobiegawczą?

Pamiętam z czasu pracy w ministerstwie, że na jednym ze spotkań Ernest Bejda, który wówczas był zastępcą szefa CBA, a obecnie kieruje tą służbą, komunikował, że CBA nie jest od tego, aby taką kontrolę uprzednią stosować. Nie wierzę w to, że CBA nie miało informacji o powołaniu mnie do rady nadzorczej PZU Życie SA.

Przez następne trzy lata nic się w pana sprawie nie działo?

Tak. Składałem oświadczenia majątkowe, w których podawałem swoją obecność zarówno w PZU Życie, jak i w spółce PLNG SA. W tej ostatniej znalazłem się z racji posiadanego doświadczenia. W resorcie skarbu zajmowałem się sprawami gazownictwa i petrochemii. Wspólnie z ministrem Gradem uruchamiałem budowę terminalu gazowego w Świnoujściu i nadzorowałem realizację tej inwestycji najpierw jako wiceminister, później, po odejściu z resortu, jako członek rady nadzorczej tej spółki delegowany przez ministra.

Ale z tego tytułu, że zasiadał pan we władzach PLNG SA, nikt akurat panu zarzutu nie robi. Czy to oznacza, że Skarb Państwa był w niej inaczej reprezentowany?

Podobnie jak PZU Życie SA jest córką PZU SA, to PLNG SA była córką państwowej spółki Gaz-System SA. Różnica jest taka, że o ile Gaz-System do Skarbu Państwa należy w 100 proc., o tyle w PZU SA Skarb Państwa ma ok. 40 proc. akcji, które przekładają się jednak na ponad 50-proc. siłę głosu na walnym zgromadzeniu.

CBA twierdzi, że wyjątek z ustawy antykorupcyjnej, który pozwala osobom publicznym zasiadać we władzach spółek Skarbu Państwa bądź spółek zależnych, dotyczy tylko tych podmiotów, w których Skarb Państwa ma ponad 50 proc. udziałów lub akcji.

To żonglerka przepisami. Obecna treść art. 6 ust. 1 ustawy to efekt nowelizacji z 2006 r. Jej inicjatorem było Ministerstwo Skarbu, a konkretnie Paweł Szałamacha. W uzasadnieniu jest wyraźnie napisane, że zmiana treści tego przepisu ma na celu zapewnienie Skarbowi Państwa kontroli, w tym personalnej, nad spółkami strategicznymi oraz nad spółkami od nich zależnymi. To była zatem zmiana wprowadzona w interesie Skarbu Państwa.

Ale Skarb Państwa tych 50 proc. udziałów czy akcji w PZU SA nie posiadał.

To efekt programu akcjonariatu obywatelskiego, co oznacza, że akcjonariat spółki został silnie rozproszony. W efekcie liczba akcji należących do Skarbu Państwa zjechała poniżej 50 proc., ale z drugiej strony Skarb Państwa – m.in. ze względu na to rozproszenie pozostałych akcji – zachował w spółce pozycję dominującą. Zresztą gdyby tak nie było, obecny rząd nie miałby aż tak dużego wpływu na grupę PZU w kontekście finansowania różnych działań.

CBA nie potrafi dostrzec tych uwarunkowań faktycznych i prawnych w pana sprawie.

To jest spór o to, czy ustawę antykorupcyjną czytać literalnie czy funkcjonalnie. Przyjmijmy, że odczytujemy ją literalnie. Przecież z art. 6 ust. 1 wynika, że do rady nadzorczej PZU Życie SA mógł mnie rekomendować: Skarb Państwa, państwowa osoba prawna lub spółki, w których Skarb Państwa jest dominujący, czyli spółki, w których posiada on ponad 50 proc. kapitału czy liczby akcji. W moim przypadku spełniona została pierwsza z wymienionych przesłanek. Rekomendację otrzymałem z rąk ministra Skarbu Państwa. To on mnie wskazał zarządowi PZU SA, który na mocy podjętej uchwały powołał mnie do rady nadzorczej PZU Życie.

Czemu więc służy to zamieszanie?

Traktuję je w kategoriach poszukiwania kija, którym można uderzyć, gdy brakuje argumentów merytorycznych. Ubolewam nad wykorzystywaniem instytucji publicznych i służb do celów politycznych. To nie jest nikomu potrzebne, ani CBA, ani PZU, ani Lublinowi, który obecnie reprezentuję. Takie działania tworzą jedynie zły wizerunek instytucji publicznych, który nie służy niczemu dobremu, a zniechęca potencjalnych inwestorów.

Sądzi pan, że wojewoda lubelski wygasi pana mandat?

Jestem o tym przekonany od momentu, w którym CBA nie uwzględniło zgłaszanych przeze mnie zastrzeżeń do protokołu kontroli. Podałem wyraźnie, że byłem rekomendowany przez ministra oraz że mam opinie prawne sporządzone przez wybitnych specjalistów w dziedzinie prawa – profesorów Kidybę i Sołtysińskiego, w których wyraźnie jest wskazane, że nie naruszyłem prawa. CBA mogło zażądać ode mnie tych opinii, mogło wystąpić do ministra o wydanie stosownego oświadczenia czy go przesłuchać. Nie zrobiło tego. Mogę więc powiedzieć tylko tyle: CBA nie dokonało ustaleń faktycznych i prawnych podstaw mojego powołania, więc sytuacja będzie musiała znaleźć rozwiązanie w sądzie.

Obowiązkiem wojewody, jako organu nadzoru, jest merytoryczne zbadanie pana sprawy. Może zarówno wezwać radę Lublina do wygaszenia pana mandatu, jak i nie podjąć żadnych działań w sprawie.

I tutaj dotknął pan ciekawej kwestii, na którą zwrócił uwagę Związek Miast Polskich. Taki wniosek do rady miasta już wpłynął, z tym że został wniesiony przez CBA, jak wskazuje Związek, bez podstawy prawnej. Z takim wnioskiem do rady mógł wystąpić jedynie wojewoda.

Gdyby doszło do sporu sądowego, jest pan pewien wygranej?

Jestem pewny argumentów prawnych, które za mną stoją. Do ostatecznego wyroku jestem prezydentem Lublina. Pracuję dalej. Realizuję inwestycje finansowane z kredytów z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, bo fundusze europejskie z nowej perspektywy cały czas jeszcze nie są dla samorządów dostępne.

Cieszy się pan opinią dobrego gospodarza, takie sygnały płyną z wielu źródeł. Ma pan też niesłabnące poparcie mieszkańców, którego akcja CBA nie osłabiła, a zdaje się je nawet wzmacniać.

Czuję poparcie społeczne. Było je widać zwłaszcza w czasie sesji rady miejskiej, kiedy to rozstrzygała się kwestia mojego mandatu. Pod ratusz przyszło wówczas około 1,5 tys. mieszkańców.

Stawiam na budowę społeczeństwa obywatelskiego, na współpracę z organizacjami pozarządowymi. Nie jest łatwo zmobilizować ludzi do działania, nawet w ich własnym wspólnym interesie. W Lublinie to się udało, dzięki inicjatywom kulturalnym, budżetowi obywatelskiemu czy systemowi małych grantów na niewielkie lokalne inwestycje. Chodziło o to, aby mieszkańców skłonić do działania chociażby w zagospodarowaniu ich najbliższego otoczenia, np. osiedlowego skweru czy parkingu. Aktywność Lublina to także działalność organizacji pozarządowych, którym zlecamy zadania publiczne w wielu sektorach: kultury czy sportu.

W Lublinie chcę być gospodarzem, odrzucam rolę polityka. Myślę, że wszędzie tam, gdzie prezydenci miast postępują podobnie, mogą liczyć na społeczne poparcie. Mieszkańcy będą za nimi stali.

—rozmawiał Michał Cyrankiewicz

Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona