– Zaledwie w co trzecim zbadanym przez Najwyższą Izbę Kontroli rządowym procesie legislacyjnym dostarczono wiarygodnych informacji o skutkach (kosztach i korzyściach) przyjmowanych regulacji prawnych – wynika z raportu NIK. W pozostałych przypadkach odnotowano uchybienia lub braki.
NIK skontrolowała dokonywanie oceny wpływu w rządowym procesie legislacyjnym. Kontrolą objęto kilka ministerstw: Finansów, Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. W ostatnich dwóch latach procedowały one łącznie 125 projektów ustaw i założeń do projektów ustaw.
Ocena wpływu, nazywana również oceną skutków regulacji i analizą oddziaływania regulacji, jest procesem analitycznym stosowanym w krajach wysoko rozwiniętych. Ma wspomagać podejmowanie decyzji o proponowanych rozwiązaniach prawnych.
Ocena wpływu ma cztery główne zadania. Po pierwsze, ma przyczyniać się do zwiększenia wśród rządzących świadomości konsekwencji – zarówno korzyści, jak i kosztów – ich decyzji i działań. Po drugie, ma służyć integracji różnych obszarów polityki, wskazując na powiązania pomiędzy różnymi dziedzinami i umożliwiając ich koordynację. Po trzecie, ma zwiększyć przejrzystość procesu konsultacji. Ma też służyć zwiększeniu odpowiedzialności rządzących za podejmowane decyzje poprzez informowanie społeczeństwa o ich konsekwencjach.
O tym, że mamy z tym trudności, świadczyć może pozycja, jaką zajęła Polska w 2017 r. w rankingu wprowadzania regulacji (Fundacja Bertelsmanna). Zajęliśmy 37. miejsce na 41 państw. Za nami były Izrael, Grecja, Belgia. Przed nami: Nowa Zelandia (na pierwszym); potem Wielka Brytania, Dania, Finlandia i Stany Zjednoczone.