We wtorek rano w Parlamencie Europejskim ma się odbyć drugie przesłuchanie Janusza Wojciechowskiego, polskiego kandydata na komisarza UE ds. rolnictwa.
To nadzwyczajna procedura, którą na razie zastosowano tylko wobec jednego z 26 kandydatów. Być może na dodatkowe przesłuchania zostaną też zaproszone kandydatki ze Szwecji i Francji, ale decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.
Jeśli w czasie drugiego spotkania Wojciechowski nie zdoła przekonać eurodeputowanych do swoich kompetencji, to Polska będzie musiała przysłać nowego kandydata. Formalnie po drugim przesłuchaniu, podobnie jak po pierwszym, kandydat musi uzyskać poparcie 2/3 koordynatorów grup politycznych w Komisji Rolnictwa. Jeśli mu się nie uda, to zarządzone zostanie głosowanie w całej Komisji Rolnictwa, gdzie wymagana jest zwykła większość głosów.
Polak został bardzo źle oceniony po pierwszym przesłuchaniu, które odbyło się tydzień temu, 1 października. Był zaskakująco słabo przygotowany, na pytania odpowiadał bardzo ogólnie, dodatkowo zdecydował się odpowiadać na wszystkie pytania po angielsku, mimo że wyraźnie nie czuł się swobodnie w tym języku. W czasie spotkania koordynatorów ocena była w przeważającej mierze negatywna.
Bronił go tylko jego kolega partyjny Zbigniew Kuźmiuk z PiS, który jest koordynatorem grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Ale i on ostatecznie opowiedział się za przesłaniem Wojciechowskiemu pytań na piśmie. Jednak od początku zakładano, że to nie wystarczy i potrzebne będzie drugie przesłuchanie. I taka decyzja zapadła w poniedziałek po południu. Opowiedział się za nią nawet Kuźmiuk. – Jeśli wypadnie bardzo źle, jak na pierwszym przesłuchaniu, to nie ma szans. Jeśli wypadnie tak sobie, to może przejdzie – mówi nasz rozmówca w PE.