Korespondencja z Brukseli
Kompetentny sędzia, były prezes NIK o niezaprzeczalnym dorobku na tym stanowisku, został negatywnie zaopiniowany przez Komisję Kontroli Budżetowej europarlamentu jako kandydat na sędziego Europejskiego Trybunału Obrachunkowego. Głosowanie było tajne, ale dla uczestników spotkania było jasne, że Wojciechowski trafił na potężnego przeciwnika, jakim jest Europejska Partia Ludowa (EPL), największa grupa polityczna w europarlamencie. Należą do niej PO i PSL.
Zdaniem Bogusława Liberadzkiego, eurodeputowanego SLD, Wojciechowski na przesłuchaniu wypadł zdecydowanie najlepiej ze wszystkich sześciu analizowanych we wtorek kandydatów. A mimo to został odrzucony, razem zresztą z kandydatami z Malty i Słowenii.
– Najbardziej zaszkodziła mu EPL – mówi Liberadzki „Rzeczpospolitej". Według niego europoseł PiS ma wszelkie kwalifikacje, żeby objąć stanowisko. Trybunał Obrachunkowy – badający sensowność wydawania pieniędzy na poziomie unijnym – składa się z osób mających doświadczenie w krajowych instytucjach kontrolujących wydatki.
Wojciechowskiego pytano, czy będzie w stanie wyzwolić się z politycznej zależności od swojej partii. Musiał się tłumaczyć ze swojej krytyki prezesa Trybunału Konstytucyjnego oraz Komisji Weneckiej.