Ursula von der Leyen: Trzeba przygotować szczepionki na nowe mutacje

Do końca lata zaszczepimy 70 procent dorosłej populacji UE – zapewnia Ursula von der Leyen, przewodnicząca KE.

Aktualizacja: 02.02.2021 05:59 Publikacja: 01.02.2021 19:00

Ursula von der Leyen: Trzeba przygotować szczepionki na nowe mutacje

Foto: AFP

Jesienią 2020 roku wszyscy mówili o sukcesie Komisji Europejskiej i pani osobistym. Wspólna strategia szczepionkowa, umowy na dostawy setek milionów dawek z wiodącymi koncernami. Mamy 2021 rok i słyszmy o katastrofie. Dlaczego?

W polityce zawsze są wzloty i upadki, a w czasach kryzysu w szczególności. I dlatego trzeba oceniać końcowy rezultat. Pamiętam początek pandemii. Komisja Europejska nie miała żadnych kompetencji w polityce zdrowotnej, zajęło nam trochę czasu przekonanie państw członkowskich, że powinniśmy mieć wspólne europejskie podejście. Poczekałabym z oceną 2021 roku. Dopiero zaczęliśmy masową akcję szczepień. Nigdy wcześniej to się nie zdarzyło. Udało się opracować szczepionki w zaledwie 10 miesięcy przy ogromnych inwestycjach. Normalnie zajmuje to 5 do 10 lat. Na początku było około 160 instytutów i firm, które wzięły się za opracowywanie szczepionki. Już latem 2020 roku musieliśmy dokonać wyboru, z kim podpisać kontrakty. W sierpniu podpisaliśmy pierwszy z firmą AstraZeneca. Jeśli spojrzeć wstecz, sądzę, że dokonaliśmy właściwego wyboru. Wszystkie firmy, które osiągnęły sukces, są w naszym portfelu zamówień. Mamy trzy różne technologie, siedem różnych firm, 2,7 mld inwestycji w moce produkcyjne.

Ale szczepienia na masową skalę i tak wielka produkcja w tak krótkim czasie nigdy wcześniej nie miały miejsca. Zaczęliśmy szczepienia w końcu grudnia. Dostarczono 18 milionów dawek. W lutym będziemy mieli kolejne 33 miliony, w marcu kolejne 45 milionów. W drugim kwartale to jeszcze przyspieszy.

Jednym z elementów krytyki było to, że może Komisja zbyt mocno koncentrowała się w negocjacjach na cenie. Może trzeba było zapłacić więcej, ale mieć szczepionki szybciej. Jak pani odpowie na takie zarzuty?

Liczby mówią coś innego. Przekazaliśmy firmom na inwestycje 2,7 mld euro. To pieniądze tylko na zwiększenie mocy produkcyjnych i obarczoną ryzykiem produkcję, zanim dostaną autoryzację od Europejskiej Agencji Leków (EMA). Do tego dochodzą płatności za same szczepionki ze strony państw członkowskich. W sumie są to więc ogromne pieniądze. Pamiętajmy też, że szczepienia zaczęły się znacznie wcześniej, niż się spodziewaliśmy. Jeszcze w październiku mówiliśmy o wiośnie tego roku, tymczasem pierwsze szczepienia nastąpiły 27 grudnia. Wiem, że niektóre inne kraje zaczęły trochę wcześniej. Ale my zdecydowaliśmy, za pełną zgodą wszystkich państw członkowskich, że szczepionka musi być skuteczna i bezpieczna. Nie ma ma więc mowy o pójściu na skróty w procedurze autoryzacji, trzeba przeanalizować wszystkie dane. Wiemy o krajach, gdzie autoryzacja nastąpiła w ciągu 24 godzin. Ja uważam, że te trzy–cztery tygodnie na autoryzację w Europie były potrzebne. Mówimy o wszczepieniu biologicznie aktywnej substancji w organizm zdrowego człowieka, a w tym wypadku robimy to jeszcze na masową skalę. To jest ogromna odpowiedzialność. A więc tak, są problemy. Tak, na początku droga jest wyboista. Ale to jest maraton, i jestem przekonana, że osiągniemy sukces. W sumie mamy zamówione 2,3 mld dawek. W tym od firmy Sanofi, która nie wiadomo, czy będzie miała szczepionkę, więc może zostaną 2 mld. Ale to ciągle wielka liczba, nawet jeśli podzielimy ją przez dwa, bo większość szczepionek potrzebuje dwóch dawek. To ponad trzy razy więcej niż dorosła populacja UE. Zrobiliśmy to po to, żeby podarować szczepionki albo państwom w naszym sąsiedztwie, albo w inicjatywie Covax dla państw najbiedniejszych. Wreszcie trzeba powiedzieć, że w te negocjacje wciągnięte są wszystkie państwa członkowskie. Mamy komitet sterujący, który spotyka się sześć–siedem razy w miesiącu. Jest wola wspólnego działania w tym kryzysie.

Ale jednak mówimy tutaj o sytuacji nadzwyczajnej, każdy dzień to ludzkie życie. Czy nie należałoby na przykład mniej naciskać na kwestie odpowiedzialności producenta? Może to skróciłoby czas oczekiwania na szczepionki?

To nie miało znaczenia, moment zakończenia negocjacji nie miał wpływu na czas dostaw. Jedynym ograniczeniem był czas autoryzacji. Zarówno BioNTech/Pfizer, jak i Moderna zaczęły dostawy natychmiast po wydaniu zgody przez EMA. To jest niezależna instytucja i są ku temu powody: to jest wielka odpowiedzialność, powiedzieć, czy ten lek, czy ta szczepionka są bezpieczne.

Porozmawiajmy chwilę o firmie AstraZeneca. Czy wiadomo, kiedy skompensują ten zapowiedziany deficyt z pierwszego kwartału? Podobno brytyjski kontrakt daje Wielkiej Brytanii pierwszeństwo w dostawach. Czy coś pani o tym wie?

Nasz kontrakt jest jasny: nie ma żadnych ograniczeń, firma musi go wypełnić. AstraZeneca jest światowym koncernem, to ich decyzja, jak się zorganizują, żeby dostarczyć szczepionki różnym klientom. My nawet nie wiemy, kim są ich wszyscy klienci, to nie jest nasza sprawa. To, co nas interesuje, to wiarygodne wyjaśnienia i terminarz dostaw. Dla nas luty i marzec to wąskie gardło, bo potem pojawią się również inne firmy – już na początku kwietnia będzie szczepionka Johnson and Johnson. Bardzo wygodna, bo jednodawkowa. Powiedziałam prezesowi AstraZeneca, że nie ma blokady ze strony Wielkiej Brytanii i AstraZeneca może używać brytyjskich fabryk dla dostaw do UE. AstraZeneca ma obowiązek wywiązać się z kontraktu ustalonymi dostawami. Potrzebujemy przejrzystości, i po to też wprowadzamy mechanizm eksportowy, który wymaga ujawnienia eksportu od grudnia. My chcemy szczepionek, ta przejrzystość to jeden z instrumentów.

Zatem w sprawie AstraZeneca czekacie na informacje z mechanizmu eksportowego, żeby zorientować się, czy firma nie sprzedała przypadkiem dwóm klientom tych samych dawek? I na tej podstawie wyciągniecie wnioski i zażądacie dodatkowych dostaw od koncernu?

To jest mechanizm dla wszystkich eksporterów, ale oczywiście bezpośrednim zapalnikiem było nieoczekiwane ogłoszenie znaczącej redukcji przez firmę AstraZeneca. To była już druga redukcja. Zostawili nam bardzo mało czasu na reakcję i nie podali żadnej racjonalnej przyczyny. Chcemy wiedzieć, czy była wcześniej produkcja na nasze potrzeby, czy doszło do koniecznego w tym przypadku, uzgodnionego i opłaconego przez nas magazynowania zapasów. I wtedy firma będzie musiała wyjaśnić, jak zamierza ten deficyt skompensować. Myślę, że w relacjach z AstraZeneca najgorsze jest już za nami, zrozumieli, że traktujemy sprawę poważnie i mówimy o tym wprost.

A co w drugim kwartale? Jakie będą w sumie dostawy dla UE?

Od trzech już autoryzowanych firm dostaniemy 300 mln dawek. Pojawi się też w sumie 80 mln dawek od Johnson and Johnson i CureVac.

Czy uważa pani, że cel zaszczepienia 70 proc. dorosłej populacji do końca lata jest realny?

Tak, jak najbardziej. Da się to zrobić przy tych zapowiedzianych dostawach.

W niedzielę po południu spotkała się pani z szefami sześciu firm, które dostarczają i będą dostarczać szczepionki dla UE. Co ustalono?

Rozmawialiśmy już o przyszłości, czyli o tym, jak poradzić sobie z różnymi mutacjami wirusa. Na razie widać, że szczepionki na nie działają, ale trzeba się przygotować na bardziej skomplikowane mutacje. Dlatego poprosiłam prezesów, naukowców i EMA, żeby pracowali już nad tym razem z Komisją. Trzeba więcej sekwencjonowania i informacji o jego wynikach. Poza tym potrzebne są kolejne inwestycje w badania i takie zmiany w produkcji, żeby można było szybko odpowiedzieć na mutacje. Wreszcie konieczna jest ciągła i ścisła współpraca z EMA, tak żeby mieli dane do jak najszybszej autoryzacji szczepionek dla nowych mutacji. No i najważniejsze to dalsze zwiększenie możliwości produkcyjnych. W tym samym gronie spotkamy się za cztery tygodnie.

Koronawirus może zostać z nami na dłużej. Może nawet na zawsze, jak grypa, tylko ciągle będą jego nowe mutacje. Czy sądzi pani, że powinniśmy utrzymać model europejskich zakupów szczepionek na nowe fale koronawirusa?

Tak, to jest dobra droga. Będziemy budować sojusz z tymi sześcioma firmami, inwestować w nie, ściśle współpracować z badaczami i EMA. Tego można dokonać tylko na poziomie UE, jest to niewyobrażalne na poziomie krajowym.

Wywiad udzielony korespondentom ośmiu europejskich dzienników: „Rzeczpospolita”, „Le Monde" (Francja), „La Repubblica (Włochy), „Cinco Dias (Hiszpania), „Volkskrant (Holandia), „Politiken (Dania), „Publico (Portugalia) i „Kathimerini (Grecja).

Jesienią 2020 roku wszyscy mówili o sukcesie Komisji Europejskiej i pani osobistym. Wspólna strategia szczepionkowa, umowy na dostawy setek milionów dawek z wiodącymi koncernami. Mamy 2021 rok i słyszmy o katastrofie. Dlaczego?

W polityce zawsze są wzloty i upadki, a w czasach kryzysu w szczególności. I dlatego trzeba oceniać końcowy rezultat. Pamiętam początek pandemii. Komisja Europejska nie miała żadnych kompetencji w polityce zdrowotnej, zajęło nam trochę czasu przekonanie państw członkowskich, że powinniśmy mieć wspólne europejskie podejście. Poczekałabym z oceną 2021 roku. Dopiero zaczęliśmy masową akcję szczepień. Nigdy wcześniej to się nie zdarzyło. Udało się opracować szczepionki w zaledwie 10 miesięcy przy ogromnych inwestycjach. Normalnie zajmuje to 5 do 10 lat. Na początku było około 160 instytutów i firm, które wzięły się za opracowywanie szczepionki. Już latem 2020 roku musieliśmy dokonać wyboru, z kim podpisać kontrakty. W sierpniu podpisaliśmy pierwszy z firmą AstraZeneca. Jeśli spojrzeć wstecz, sądzę, że dokonaliśmy właściwego wyboru. Wszystkie firmy, które osiągnęły sukces, są w naszym portfelu zamówień. Mamy trzy różne technologie, siedem różnych firm, 2,7 mld inwestycji w moce produkcyjne.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786