W wyniku porozumienia rozporządzenie wiążące praworządność z wypłatą unijnych funduszy uzgodnione przez PE i Niemcy pozostaje w niezmienionym kształcie. Do jakiego stopnia zawarte w konkluzjach zapisy mają moc prawną określającą warunki wykonania tego rozporządzania, a do jakiego jedynie wymiar polityczny. Jacek Saryusz-Wolski czy Witold Waszczykowski mówią o ograniczeniu naszej suwerenności.
Konrad Szymański: To jest nadzwyczajna sytuacja, która została rozwiązana nadzwyczajnymi metodami. Pewnie dlatego łatwo o błąd. Konkluzje w bardzo jasny sposób wykluczają uznaniowe, polityczne nadużywanie rozporządzenia w celu wywierania nacisku finansowego na państwo członkowskie. Czytamy tam m.in., że samo naruszenie praworządności nie daje podstaw do zawieszania płatności. Musi zaistnieć powiązana skutkowo szkoda dla budżetu UE. Dla realnej skuteczności tych wytycznych kluczowe znaczenie ma zobowiązanie KE do stosowania tych wynegocjowanych przez nas reguł. Tylko KE może uruchomić ten mechanizm, więc takie zobowiązania są gwarancją bezpieczeństwa budżetowego Polski i innych krajów.
Porozumienie zakłada, że mechanizm nie będzie stosowany do czasu orzeczenia przez TSUE, czy jest on zgodny z unijnymi traktatami. To zwłoka sięgająca być może 2-3 lat. Na czym Polska opiera nadzieje, że wyrok będzie dla niej korzystny i mechanizm zostanie anulowany? Czy z uwagi na dynamikę polityczną do czasu orzeczenia sprawa praworządności znika z polsko-unijnej agendy, także w ramach procederu z art. 7 traktatu?
Byłoby dobrze, aby spór o praworządność zniknął z agendy polsko-unijnej. Bardzo to zatruwa wzajemne relacje i obniża społeczne zaufanie. Chcemy oczywiście sprawdzić zgodność tego prawa z traktatami. Pierwotny projekt był sprzeczny z traktatem, co przyznały nawet służby prawne Rady. Jednak samo zawieszenie stosowania do czasu wyroku nie jest dla nas kluczowe. Najważniejsze jest wiążące uściślenie przesłanek uruchamiania tej procedury, raz na zawsze, by była jednoznacznie skierowana na walkę z nieprawidłowościami budżetowymi. I to się udało.
Polska poczeka z ratyfikacją Funduszu Odbudowy i zasobów własnych UE do czasu, aż Komisja Europejska przyjmie wytyczne stosowania mechanizmu praworządności. Skąd podobna nieufność do KE skoro całkiem niedawno to głosami m.in. PiS w Europarlamencie na czele KE została postawiona Ursula von der Leyen?