Konrad Szymański: Nie stracimy ani jednego euro przez praworządność

To jest nadzwyczajna sytuacja, która została rozwiązana nadzwyczajnymi metodami. Pewnie dlatego łatwo o błąd - odpowiada krytykom porozumienia w Brukseli minister ds. europejskich.

Aktualizacja: 11.12.2020 16:31 Publikacja: 11.12.2020 16:22

Konrad Szymański: Nie stracimy ani jednego euro przez praworządność

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

W wyniku porozumienia rozporządzenie wiążące praworządność z wypłatą unijnych funduszy uzgodnione przez PE i Niemcy pozostaje w niezmienionym kształcie. Do jakiego stopnia zawarte w konkluzjach zapisy mają moc prawną określającą warunki wykonania tego rozporządzania, a do jakiego jedynie wymiar polityczny. Jacek Saryusz-Wolski czy Witold Waszczykowski mówią o ograniczeniu naszej suwerenności.

Konrad Szymański: To jest nadzwyczajna sytuacja, która została rozwiązana nadzwyczajnymi metodami. Pewnie dlatego łatwo o błąd. Konkluzje w bardzo jasny sposób wykluczają uznaniowe, polityczne nadużywanie rozporządzenia w celu wywierania nacisku finansowego na państwo członkowskie. Czytamy tam m.in., że samo naruszenie praworządności nie daje podstaw do zawieszania płatności. Musi zaistnieć powiązana skutkowo szkoda dla budżetu UE. Dla realnej skuteczności tych wytycznych kluczowe znaczenie ma zobowiązanie KE do stosowania tych wynegocjowanych przez nas reguł. Tylko KE może uruchomić ten mechanizm, więc takie zobowiązania są gwarancją bezpieczeństwa budżetowego Polski i innych krajów.

Porozumienie zakłada, że mechanizm nie będzie stosowany do czasu orzeczenia przez TSUE, czy jest on zgodny z unijnymi traktatami. To zwłoka sięgająca być może 2-3 lat. Na czym Polska opiera nadzieje, że wyrok będzie dla niej korzystny i mechanizm zostanie anulowany? Czy z uwagi na dynamikę polityczną do czasu orzeczenia sprawa praworządności znika z polsko-unijnej agendy, także w ramach procederu z art. 7 traktatu?

Byłoby dobrze, aby spór o praworządność zniknął z agendy polsko-unijnej. Bardzo to zatruwa wzajemne relacje i obniża społeczne zaufanie. Chcemy oczywiście sprawdzić zgodność tego prawa z traktatami. Pierwotny projekt był sprzeczny z traktatem, co przyznały nawet służby prawne Rady. Jednak samo zawieszenie stosowania do czasu wyroku nie jest dla nas kluczowe. Najważniejsze jest wiążące uściślenie przesłanek uruchamiania tej procedury, raz na zawsze, by była jednoznacznie skierowana na walkę z nieprawidłowościami budżetowymi. I to się udało.

Polska poczeka z ratyfikacją Funduszu Odbudowy i zasobów własnych UE do czasu, aż Komisja Europejska przyjmie wytyczne stosowania mechanizmu praworządności. Skąd podobna nieufność do KE skoro całkiem niedawno to głosami m.in. PiS w Europarlamencie na czele KE została postawiona Ursula von der Leyen?

Mamy dobre, robocze relacje z KE w bardzo wielu dziedzinach, ale wieloletni spór o praworządność jest tu wyjątkiem. Mamy serię złych doświadczeń w tej sprawie, które zaprowadziły UE do poważnego kryzysu budżetowego. Olbrzymim wysiłkiem udało się ten kryzys zażegnać, ale wiemy jedno - w tej sprawie musimy postępować ostrożnie.

Kompromis osiągnięty na szczycie wskazuje na kluczowe znaczenie dwóch instytucji UE: Rady i TSUE. KE i PE musiały im ustąpić. Na ile to determinuje kierunek rozwoju integracji, być może ku rozwiązaniom bardziej międzyrządowym?

Od czasu traktatu z Lizbony, mamy nowy rozdział. Zaczyna dominować metoda, nazwana wtedy przez kanclerz Merkel, metoda unijną. To wyraźna różnica wobec dawnej wspólnotowości. Czynnik wspólnych działań rządów jest bardzo wyraźny. Im więcej kryzysów i niepokoju, tym większa rola rządów. To spontanicznie wskazuje, gdzie leży kluczowa legitymizacja procesu integracji - w demokracji narodowej i państwach.

Na ile mechanizm wstrzymania wypłat funduszy UE, jeśli zostanie przyjęty przez TSUE, ma szanse być realnie użyty skoro wymaga to poparcia przynajmniej 15 krajów członkowskich zamieszkałych przez 65 proc. ludności zaś od Włoch po Hiszpanię, Węgry, Czechy czy Rumunię krajów mających kłopoty z korupcją przy wykorzystaniu środków unijnych jest wiele i nie będą chciały wzajemnie się oskarżać.

Dziś to KE musi szukać aktywnego poparcia dla swoich ewentualnych wniosków o zawieszanie płatności. W pierwotnych założeniach w roli takiego „klienta” miało występować oskarżane państwo. To istotna zmiana, którą udało nam się wprowadzić do pierwotnego projektu KE już wcześniej. Ale to było za mało, by uznać zły projekt KE za akceptowalny. Polska dziś nie ma żadnych powodów, by się obawiać o utratę nawet jednego euro z powodu tego mechanizmu. Mamy wysokie standardy kontroli wydatkowania pieniędzy publicznych i w tej sprawie nie musimy się już obawiać arbitralności KE.

Niemcy odegrały kluczową rolę w doprowadzeniu do kompromisu. Czy to może być początkiem nowego otwarcia w relacjach Berlina z Warszawą, którego sygnałem jest być może zgoda Polski na unijny plan redkacji emisji CO2.

Kluczową role w doprowadzeniu do kompromisu odegrała Warszawa, Budapeszt i Berlin. Bez zaangażowania tych stolic nie udałoby się wyjść z poważnego kryzysu politycznego w UE. 

Z Berlinem nie potrzebujemy żadnych dramatycznych nowych otwarć. Mamy w wielu sprawach spójne interesy i dobre wzajemne zrozumienie. Są też sprawy, jak Nord Stream, które te relacje zatruwają. Znamy swoje wzajemne oczekiwania. Nie potrzebujemy przełomów. Chciałbym natomiast, by nasze bliskie relacje w większym stopniu przekładały się na realne uznanie interesów Europy Środkowej. Niemcy rozumieją lepiej niż wiele innych stolic, jak ważna dla Unii jest Europa Środkowa. Jednak w większym stopniu powinno się to odbijać w konkretnych decyzjach gospodarczych na forum UE. Szczególnie sprawa klimatu jest takim tematem, gdzie powinniśmy być słuchani bardziej. Nasza część Europy nie może płacić tak dużo za transformację klimatyczną.

W wyniku porozumienia rozporządzenie wiążące praworządność z wypłatą unijnych funduszy uzgodnione przez PE i Niemcy pozostaje w niezmienionym kształcie. Do jakiego stopnia zawarte w konkluzjach zapisy mają moc prawną określającą warunki wykonania tego rozporządzania, a do jakiego jedynie wymiar polityczny. Jacek Saryusz-Wolski czy Witold Waszczykowski mówią o ograniczeniu naszej suwerenności.

Konrad Szymański: To jest nadzwyczajna sytuacja, która została rozwiązana nadzwyczajnymi metodami. Pewnie dlatego łatwo o błąd. Konkluzje w bardzo jasny sposób wykluczają uznaniowe, polityczne nadużywanie rozporządzenia w celu wywierania nacisku finansowego na państwo członkowskie. Czytamy tam m.in., że samo naruszenie praworządności nie daje podstaw do zawieszania płatności. Musi zaistnieć powiązana skutkowo szkoda dla budżetu UE. Dla realnej skuteczności tych wytycznych kluczowe znaczenie ma zobowiązanie KE do stosowania tych wynegocjowanych przez nas reguł. Tylko KE może uruchomić ten mechanizm, więc takie zobowiązania są gwarancją bezpieczeństwa budżetowego Polski i innych krajów.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782