Mni nazywaju Salvador Dali

W roli skwierczącej w ogniu żyrafy - żołnierz żegnany na peronie niby dworcowym, ale przybierającym pełznące wężowe ciało. W tym samym czasie, w którym Salvador Dali rozkładał na obrazie topniejące zegary, Marek Włodarski we Lwowie kreślił ciągnące się jak polewa drogi w kosmosie. Wystawa w stołecznej Librze, która częściowo trafi niebawem do Muzeum Sztuki Nowoczesnej, skutecznie rozprawia się z powszechną nieśmiałością - surrealizm w Polsce ani trochę nie był gorszego sortu.

Aktualizacja: 20.01.2021 11:02 Publikacja: 02.01.2021 00:01

Mni nazywaju Salvador Dali

Mni nazywaju melodyjnym bałakiem zapowiada, że mowa o Polsce międzywojennej, a dokładnie o niewielkiej pracowni z widokiem na przybraną sklepowymi szyldami ul. Balonową we Lwowie. Wystawa „Marek Włodarski / Henryk Streng. Widoki surrealizmu”, którą do 12 lutego można oglądać w domu aukcyjnym Libra, nie przenosi jednak wprost na ulice kołysane piosenkami dawnych kapel - tytułowy surrealizm odczytywany powinien być bardziej uniwersalnie, jako nurt rozwijający się w Polsce w tym samym czasie, w którym rozkwitał na sztalugach takich figur jak Max Ernst czy Salvador Dali.

Prezentowane na wystawie prace pochodzą właśnie z okresu, w którym po powrocie z paryskiej pracowni Fernanda Légera Włodarski tworzył w środowisku surrealistów we Lwowie - raz wplatając w malarstwo drobiny lokalnego folkloru, raz mieszając w nim wyłącznie materie wyśnione jak spacer w kosmosie czy życie podwodne o nienazwanych formach i barwie cynamonu. Już w czasie trwania ekspozycji, część obiektów trafi na poświęconą Markowi Włodarskiemu wystawę w Muzeum Sztuki Nowoczesnej, a następnie opuści na moment Warszawę, żeby zawisnąć w muzealnych salach Lwowa. Mimo że na rynku kolekcjonerskim rzadko dostępny dorobek autora zdążył już rozgorączkować popyt, Dali z ul. Balonowej to wciąż postać odkrywana przez naukowców.

- Dotychczas twórczość Marka Włodarskiego pozostawała w cieniu artystów bardziej popularnych, którzy nierzadko czerpali inspiracje z jego prac. Ich czysty surrealistyczny charakter uznać można jednak za okrycie piszące na nowo historię polskiej sztuki, dopiero obecnie opracowywane przez badaczy. Żeby po raz pierwszy pokazać dorobek lwowskiego surrealizmu na wystawie, gromadziliśmy te rzadkie prace z najznakomitszych prywatnych kolekcji przez kilka lat. Sytuacją bez precedensu będzie również możliwość nabycia części z nich w czasie, kiedy fizycznie eksponowane będą już na wystawie Marka Włodarskiego w Muzeum Sztuki Nowoczesnej - zauważa Iwona Wojnarowicz, prowadząca stołeczną Librę. Jako najważniejszy obraz na otaczających ją ścianach wskazuje „Pożegnanie żołnierza” - połyskujący olejnymi farbami kadr o odcieniu ognia i soczystych zarośli, w którym z porozbijanych brył i wijącej się jak wąż drogi wyczytać można kłębiący się w żołnierskim oku niepokój. 

 

W tunelu czarnym ginie, hen

Jak można prześledzić na wystawie, Marek Włodarski rozwijał swoją surrealistyczną formułę etapami, rozpoczynając być może od nawołujących oszczędnym graficznym znakiem szyldów przy Balonowej: osamotniona damska noga wskazywała na szewca, winne grono, gdzie można nabyć beczkę. Odnajdujemy je w zupełnie nowych konfiguracjach na szkicu i obrazie „Winogrona i przedmioty” z 1929 r. - rówieśnikach najsłynniejszego surrealistycznego dzieła, przedstawiającego jedynie fajkę autorstwa René Magritte’a.

„Pożegnanie żołnierza” z początku lat 30. również odczytywać możemy poprzez poprzedzające go prace na papierze, choć treść obrazu - jak pisze w katalogu Piotr Słodkowski - nawiązuje najpewniej do lwowskich piosenek o odjeździe wojskowych z dworca Czerniakowskiego i o panującej na jego peronach gęstej atmosferze rozterki. „A moży mnie tam, kuchanku miła, w obczyźni czeka smutna mugiła” - śpiewały kapele, zatopione jakby w tunelowych bryłach obrazu, który przez ekspertów opisywany jest jako unikat muzealnej klasy.

- To jedyny olejny obraz z surrealistycznego okresu Marka Włodarskiego, który nie znajduje się w zbiorach muzealnych, dlatego obecnie nawet trudno przewidywać jego wartość. Przekonamy się o tym, kiedy trafi na aukcję, co bez wątpienia stanowić będzie ważne wydarzenie dla polskiego rynku - zauważa Iwona Wojnarowicz, dopowiadając, że autorem tego dzieła był przecież jeszcze… Henryk Streng. Malarz, który podzielił z Markiem Włodarskim życiorys.

 

 

Dwa lata z daleka od okna

Malarstwo, którego tłem był gwar lwowskich ulic i targów, przerwała kampania wrześniowa, podczas której Henryk Streng walczył jako żołnierz polskiego wojska. Obrazy pełne winogron zastąpiły widoki człowieczeństwa rozpadającego się w murach getta, a całą przestrzenią, w której zastygł ze strachu na dwa lata, stała się kryjówka za szafą. W zupełnym zamknięciu artysta resygnował cały swój dorobek, opuszczając mieszkanie jako Marek Włodarski, który nigdy nie wrócił już do poprzedniego nazwiska. O Henryku Strengu latami nie wiedziała nawet jego córka.

- Jako że większość prac zgromadzonych na wystawie jest przedwojenna, możemy zobaczyć, jak sygnatury Strenga zostały zatarte, a w ich miejscu podpisał się autor o nowej tożsamości, Marek Włodarski - wskazuje Iwona Wojnarowicz, wyjaśniając tytuł warszawskiej wystawy. Na pytanie, o rynkową wartość eksponowanych prac, ekspertka odpowiada szerokim przedziałem, który najprawdopodobniej podniesie się jeszcze gwałtowniej po przeniesieniu dzieł na ekspozycję muzeum. Jak podaje, jeszcze przed trzema laty obrazy Marka Włodarskiego osiągały na aukcjach stawki około 20-30 tys. zł, podczas gdy obecnie licytowane są do krotności tych kwot, a ceny najrzadszych dochodzą do 500 tys. zł.

Według aukcyjnych archiwów, rekordową wartość osiągnął datowany na 1948 r. „Gobelin morski”, który z opłatami kosztował ponad 560 tys. zł, a językiem malarskim zbliżał się coraz mocniej do abstrakcji. Przedwojennego, surrealistycznego obrazu Włodarskiego nie odnotowano do tej pory na aukcji, co być może przysłuży się trwającej przez niecały miesiąc wystawie. Nim przyjdzie pora na sześcio-, a może siedmiocyfrowe kwoty, „Pożegnaniu żołnierza” jeszcze trochę będzie się można przyglądać, przywołując w głowie wyłącznie widok jakiegoś dworca, może melodię ballady po lwowsku albo smutną intensywność uścisku, z której słynąć muszą perony w każdym zakątku.

Mni nazywaju melodyjnym bałakiem zapowiada, że mowa o Polsce międzywojennej, a dokładnie o niewielkiej pracowni z widokiem na przybraną sklepowymi szyldami ul. Balonową we Lwowie. Wystawa „Marek Włodarski / Henryk Streng. Widoki surrealizmu”, którą do 12 lutego można oglądać w domu aukcyjnym Libra, nie przenosi jednak wprost na ulice kołysane piosenkami dawnych kapel - tytułowy surrealizm odczytywany powinien być bardziej uniwersalnie, jako nurt rozwijający się w Polsce w tym samym czasie, w którym rozkwitał na sztalugach takich figur jak Max Ernst czy Salvador Dali.

Pozostało 91% artykułu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl
Rzeźba
Trzy skradzione XVI-wieczne alabastrowe rzeźby powróciły do kościoła św. Marii Magdaleny we Wrocławiu
Rzeźba
Nagroda Europa Nostra 2023 za konserwację Ołtarza Wita Stwosza
Rzeźba
Tony Cragg, światowy wizjoner rzeźby, na dwóch wystawach w Polsce