Chodzi o memorandum budapeszteńskie z 1994 roku, na mocy którego Ukraina pozbyła się broni jądrowej, ale w zamian dostała gwarancje nienaruszalności granic i zachowania suwerenności. Podpisały je Ukraina, Rosja, USA i Wielka Brytania.
Aneksja Krymu przez Rosję prawie dwa lata temu nie wywołała żadnej reakcji ze strony zachodnich syngantariuszy.
- Zachód nas oszukał. W deklaracji, którą podpisaliśmy, jasno napisano, że Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Rosja, do których potem dołączyły Francja i Chiny, biorą na siebie ciężar ochrony naszej suwerenności i zapewnili, że żadna broń, powtarzam – żadna broń, nie będzie użyta przeciwko Ukrainie. Rozumiem – Rosja nigdy nie wywiązywała się ze swoich obietnic, zawsze zachowywała się jak słoń w składzie porcelany, Ale Zachód? Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja? Po prostu oszukali Ukrainę – mówił niedawno w rozmowie z „Rz" poprzednik Kuczmy na stanowisku prezydenta Leonid Krawczuk. Za Krawczuka tekst memorandum negocjowano, a Kuczma, gdy doszedł do władzy go podpisał (w grudniu 1994 roku).
Kuczma jest teraz przedstawicielem Ukrainy w trójstronnej komisji zajmującej się rozwiązaniem konfliktu w Donbasie (obok niego są tam ambasador Rosji w Kijowie i przedstawicielka OBWE; to oni podpisywali porozumienia mińskie).
Kuczma uważa, że konsultacje sygnatariuszy memorandum budapesztańskiego powinny być zorganizowane przez Radę Bezpieczeństwa ONZ. Powiedział o tym wczoraj na spotkaniu z dziennikarzami w Kijowie.