Policja blokuje szybki wyrok w infoaferze

Główny oskarżony o wielkie łapówki przy rządowej informatyzacji chce poddać się karze. Z powodu żądań Komendy Głównej proces może być jednak konieczny.

Aktualizacja: 02.12.2015 20:08 Publikacja: 01.12.2015 19:09

Policja blokuje szybki wyrok w infoaferze

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Sprawą Andrzeja M., byłego oficera Komendy Głównej Policji i dyrektora Centrum Projektów Informatycznych MSWiA, oskarżonego o przyjęcie 3 mln zł od koncernów informatycznych warszawski sąd zajmie się 10 grudnia.

W śledztwie M. przyznał się do winy i przekazał prokuratorowi, że chce dobrowolnie poddać się karze. Śledczy zwrócili się do sądu o wydanie wyroku bez procesu, bo zeznania M. pomogły odsłonić kulisy największej afery korupcyjnej III RP – urzędnik wsypał dających mu łapówki i ze szczegółami opowiedział, jak cały proceder wyglądał.

Jednak „Rzeczpospolita" ustaliła, że wyrok bez procesu może się okazać niemożliwy. Powód? Komenda Główna Policji (KGP) złożyła do akt wniosek, że zgodziłaby się na to, „o ile wobec oskarżonego Andrzeja M. orzeczony zostanie obowiązek naprawienia szkody".

Do wydania wyroku bez rozprawy trzeba zgody wszystkich pokrzywdzonych.

Stanowisko policji zaskoczyło śledczych. – Nie przyczyni się do zaspokojenia roszczeń KGP, za to utrudni i odwlecze ukaranie winnych korupcji. Proces może potrwać wiele lat, podczas gdy przy braku sprzeciwu komendanta głównego wyrok mógłby zapaść szybko – mówi „Rzeczpospolitej" prok. Andrzej Michalski z Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, który prowadził śledztwo i oskarżył m.in. M.

Postawa szefa policji dziwi go też z innego powodu. – Komendant nie przejawiał żadnej aktywności ani podczas śledztwa, ani wtedy, gdy kierowaliśmy do sądu akt oskarżenia z propozycją kary dla M.

Iwona Kuc z KGP potwierdza, że pełnomocnik szefa policji złożył do sądu oświadczenie o wstąpieniu komendanta do postępowania w charakterze oskarżyciela posiłkowego i wniosek o naprawienie wyrządzonej szkody.

Z wniosku policji wynika, że chce od M. 2,6 mln zł. Według informacji „Rzeczpospolitej" KGP uważa, że przez niego musiała oddać unijną dotację przyznaną na jeden z projektów informatycznych. Jednak wcale nie jest pewne, czy sąd – o ile ruszy proces – uzna podobnie.

Pewne jest za to co innego. Szybki wyrok, wydany bez procesu, jest w interesie podatników, ale także KGP. Ewentualne skazanie M. pozwoliłoby policji wystąpić o zwrot żądanej sumy na drodze cywilnej. Jeśli sprawa potrwa latami (jest w niej ok. 500 świadków), to szanse na odzyskanie przez KGP tej kwoty są niewielkie.

Dlaczego? Prokuratura zajęła Andrzejowi M. cały majątek, w tym m.in. mieszkanie z wyposażeniem kupionym za pieniądze z łapówek, auto, motocykl, sprzęt RTV, komputery i konta. Jeśli sąd skaże M., wszystko to przepadnie na rzecz Skarbu Państwa. Nowych dochodów M. nie ma – cienko przędzie, nikt nie chce zatrudnić głównego oskarżonego w infoaferze.

Łapówkarski układ zawiązał się w 2006 r., gdy Andrzej M. pracował w KGP i odpowiadał za informatyzację. Wtedy poznał pracowników branży informatycznej, którzy fundowali mu wyjazdy na konferencje do San Francisco, Nowego Jorku i Chicago, a potem płacili łapówki. Zgodę na kosztowne wyjazdy musiało akceptować szefostwo Komendy Głównej, korupcji nie wykryło nawet policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych – zrobiły to dopiero CBA i Prokuratura Apelacyjna w Warszawie.

Czy policja podtrzyma swoje stanowisko w sądzie? Okaże się to w przyszłym tygodniu.

Prokuratura chce dla Andrzeja M. 4,6 roku pozbawienia wolności z zawieszeniem na 8 lat, ok. 100 tys. zł grzywny, zakazu pełnienia funkcji kierowniczych i przepadku wszystkich korzyści z przestępstwa, a za łapówki zdobył niemal wszystko, co posiada.

Na razie jedynym ukaranym w infoaferze jest koncern HP. W wyniku ugody z amerykańskim Departamentem Sprawiedliwości i tamtejszą Komisją Papierów Wartościowych i Giełd zgodził się, by jego polski oddział zapłacił ok. 60 mln zł za korupcję w naszym kraju.

Sprawą Andrzeja M., byłego oficera Komendy Głównej Policji i dyrektora Centrum Projektów Informatycznych MSWiA, oskarżonego o przyjęcie 3 mln zł od koncernów informatycznych warszawski sąd zajmie się 10 grudnia.

W śledztwie M. przyznał się do winy i przekazał prokuratorowi, że chce dobrowolnie poddać się karze. Śledczy zwrócili się do sądu o wydanie wyroku bez procesu, bo zeznania M. pomogły odsłonić kulisy największej afery korupcyjnej III RP – urzędnik wsypał dających mu łapówki i ze szczegółami opowiedział, jak cały proceder wyglądał.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej