Tematem kolejnej debaty ze wspólnego cyklu „Rzeczpospolitej" i Facebooka było pytanie generacyjne: „Czy starsi młodszym budują dom, czyli jak ci sami politycy od 1989 r. urządzają Polskę, w której żyć będzie dzisiejsza młodzież".
Uczestnikami rozmowy byli przedstawiciele młodego pokolenia i eksperci: Monika Sajkowska z fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, Michał Kiwerski – aktywista Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, prof. Stanisław Mocek, socjolog z Collegium Civitas i politolog, dr hab. Jacek Wasilewski z Uniwersytetu Warszawskiego.
Prowadzący debatę redaktorzy, Michał Szułdrzyński i Cezary Szymanek, zapytali o pokoleniowy bunt. Ich zdaniem młodzi zawsze chcieli czegoś innego. – Często w historii mieliśmy do czynienia z buntami pokoleniowymi, czy dziś jest tak samo? – pytali zaproszonych gości.
Jacek Wasilewski uważa, że w Polsce w XX wieku, mniej więcej co 12 lat coś pokoleniowego się wydarzało, tak jak w latach 1944, 1956, 1968, 1980, później 1989. – I nagle 30 lat i nic – mówił politolog. – To zjawisko ma różnorodne powody, m.in. społeczną anomię i kryzys wspólnotowości. Mieliśmy wspólnotę rodziny czy narodu, ale wewnątrz niewiele.
Wasilewski podkreślał, że dużo ludzi zaciągnęło kredyty, było skupionych na sobie, a konsumpcja jest tak bardzo zajmująca, że społeczeństwo się zindywidualizowało i przez 30 lat nie było pokoleniowego wydarzenia, które mogłoby jednoczyć. – Mnie jest trochę wstyd – dodał. – Że tak się stało i z drugiej strony cieszę się, że hasła związane z kryzysem klimatycznym zostały podjęte przez młodych ludzi. Wstyd, że my, ludzie którzy mają po 30–40 lat, tego nie zrobiliśmy. Od 2016 do 2018 r. zwiększyła się liczba młodych, którzy mają bardziej lewicowe poglądy, w 2016 było 40 proc. prawicowego nastawienia, a teraz powszechne jest zrozumienie, że jesteśmy uzależnieni od innych i że patriotycznym działaniem jest działanie globalne.