Świąteczny ostry dyżur. Z czym trafiamy do szpitala?

W ostatnim tygodniu grudnia Polacy zgłaszają się do szpitala z tymi samymi dolegliwościami. Nie jest to jedynie ból brzucha czy ość w przełyku, bowiem jesteśmy w tym czasie bardziej narażeni na problemy układu sercowo-naczyniowego i kontuzje

Publikacja: 26.12.2019 14:08

Świąteczny ostry dyżur. Z czym trafiamy do szpitala?

Foto: Adobe Stock

- Okres przedświąteczny jest specyficzny. Każdy chce zdążyć załatwić wszelkie sprawy przed Wigilią. Także te zdrowotne. Oczekuje natychmiastowego badania, diagnozy i skutecznego leczenia. Na pytanie, od kiedy trwa problem, często słyszymy: od tygodnia, miesiąca, roku - opowiada portalowi Onet kpt. Narcyz Sadłoń, lekarz szpitalnego oddziału ratunkowego Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.

- Zdarza się, że rodziny przywożą przewlekle chorych krewnych, twierdząc, że nastąpiło pogorszenie ich zdrowia. Między sobą mówimy, że przyjechała kolejna świąteczna babcia albo dziadek. Zwykle nie stwierdzamy istotnego zaostrzenia choroby. Rodzina chce umieścić chorego w szpitalu i w ten sposób na czas świąt uwolnić się od obowiązku stałej opieki. Najczęściej są to osoby po udarze, leżące.

Z naszych obserwacji wynika, że jeśli przed świętami następuje zmiana pogody powiązana z gwałtownym spadkiem lub wzrostem ciśnienia atmosferycznego, to przewlekłe schorzenia układu krążenia, układu nerwowego i oddechowego ulegają zaostrzeniu. W Warszawie zawsze wiemy, kiedy na Podhalu wieje halny. W szpitalu zwiększa się liczba chorych z ostrymi zespołami wieńcowymi, zaostrzeniami astmy czy przewlekłej obturacyjnej choroby płuc. Rośnie też  liczba pacjentów z zaburzeniami neurologicznymi i psychiatrycznymi.

Jeśli tuż przed świętami spadnie śnieg, to dramatycznie zwiększa się liczba różnego typu obrażeń. Wszyscy biegają po mieście zaaferowani, więc częściej przytrafiają się poślizgnięcia, upadki, złamania i obrażenia rąk, nóg, urazy głowy. Znamienne jest, że wśród poszkodowanych przeważają kobiety i ludzie starsi.

Przed Wigilią zapada chwilowy spokój. Ruch zaczyna się z pierwszą gwiazdką. Zjeżdżają ci, którzy za szybko jedli karpia. Mamy częste przypadki zakrztuszenia i uporczywego kaszlu. Czasami pacjentowi tylko się wydaje, że ość wbiła mu się w przełyk. Jeśli przez podstawowe badanie nie uda się wykluczyć takiej możliwości, wykonywane jest badanie radiologiczne albo gastroskopia. Szczególnie dużo gastroskopii robimy właśnie w czasie świąt. To badanie pozwala jednoznacznie stwierdzić, czy w układzie pokarmowym utknęło ciało obce i ewentualnie je usunąć.

Nawet niewielka ość może spowodować dokuczliwe objawy i bardzo niebezpieczne skutki. Wszystko zależy od tego, gdzie utkwi. Jeśli wbije się w błonę śluzową, może doprowadzić do odczynu zapalnego, a następnie perforacji. Skutki stanu zapalnego w śródpiersiu, gdzie przebiega przełyk, bywają dramatyczne i bardzo trudne do leczenia. To grozi nawet śmiercią.

Poza ością w przełyku zdarza się pieniążek, kulka, wykałaczka, kawałek kurczaka, kość.

Po godzinie 19-tej pojawia się dużo osób z bólami brzucha lub wymiotami. Ta grupa pacjentów dominuje do północy. Pogotowie zwykle nie reaguje na bóle brzucha po przejedzeniu. Ci pacjenci trafiają na ostry dyżur o własnych siłach. Każdy, kto się zgłosi, musi być zbadany przez lekarza. Często udzielamy rady, by pacjent więcej nie jadł i świętował dalej na czczo. Na tym pomoc lekarska się kończy. Czasem te brzuchy przeładowane jedzeniem wymagają zastosowania leków rozkurczowych i przeciwbólowych.

W pierwszy dzień świąt rano przyjeżdżają do szpitala głownie pacjenci z bólami brzucha po zbyt obfitej wieczerzy wigilijnej oraz ofiary nadmiernego łakomstwa w trakcie porannego śniadania. Przyjeżdżają również pacjenci, którzy mają zaostrzenie chorób przewlekłych, są też ofiary drobnych wypadków domowych.

- Okres przedświąteczny jest specyficzny. Każdy chce zdążyć załatwić wszelkie sprawy przed Wigilią. Także te zdrowotne. Oczekuje natychmiastowego badania, diagnozy i skutecznego leczenia. Na pytanie, od kiedy trwa problem, często słyszymy: od tygodnia, miesiąca, roku - opowiada portalowi Onet kpt. Narcyz Sadłoń, lekarz szpitalnego oddziału ratunkowego Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.

- Zdarza się, że rodziny przywożą przewlekle chorych krewnych, twierdząc, że nastąpiło pogorszenie ich zdrowia. Między sobą mówimy, że przyjechała kolejna świąteczna babcia albo dziadek. Zwykle nie stwierdzamy istotnego zaostrzenia choroby. Rodzina chce umieścić chorego w szpitalu i w ten sposób na czas świąt uwolnić się od obowiązku stałej opieki. Najczęściej są to osoby po udarze, leżące.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"
Społeczeństwo
Sąd pozwolił na eutanazję, choć prawo jej zakazuje. Pierwszy taki przypadek
Społeczeństwo
Hipopotam okazał się samicą. Przez lata ZOO myślało, że jest samcem
Społeczeństwo
Demonstracje przeciw Izraelowi w USA. Protestują uniwersytety