- Prowadzimy wojnę od pięciu lat. To wojna złożona. To niezwykła wojna. Nazywa się ją  „wojną hybrydową”. W tej wojnie jest wiele różnych elementów, w tym element wojny informacyjnej. Przyglądamy się wyzwaniom, przed którymi stoi nasz kraj, wobec których dokonuje się taka agresja. Jednym z takich wyzwań jest dezinformacja, konsumpcja dużej ilości fałszywych informacji - mówił minister w rozmowie z witryną „Ukraińska Prawda”.

Wołodymyr Borodiański dodał, że „istnieją badania, które mówią, że tylko 8 proc. całej populacji Ukrainy potrafi odróżnić fałszywe informacje od prawdy. To 8 procent! To znaczy, że 90 procent nie potrafi tego zrobić - mówił. 

W odpowiedzi na uwagę prowadzącego wywiad dziennikarza, że być może podobne statystyki są także w innych krajach, minister zauważył, iż „inne kraje nie są w stanie wojny”. - To nie stanowi zagrożenia dla innych krajów. Nie wiem, jakie mają statystyki. Inne kraje też zaczynają się bronić, na różne sposoby. Mają różne narzędzia ochrony. W naszym kraju jest to zagrożenie dla krajowych interesów, a nawet dla samego istnienia naszego kraju. I myślę, że powinniśmy podejść do tego odpowiedzialnie, i ustalić zasady rozwoju i ochrony naszej przestrzeni informacyjnej - powiedział Borodiański.

Na początku listopada prezydent Wołodymyr Zełenski polecił rządowi przygotować do końca grudnia projekty ustaw regulujących działalność mediów na Ukrainie. „W szczególności Zełenski proponuje opracowanie przepisów dotyczących wymagań i standardów wiadomości, mechanizmów zapobiegających rozpowszechnianiu fałszywych, zniekształconych informacji i zapewniających możliwość ich sprostowania” - podsumowuje agencja Unian. Borodiański zapewnił, że władze nie zamierzają regulować standardów informacyjnych.

Według ministra „nieporozumienie terminologiczne” nastąpiło z powodu złego użycia terminu „standardy wiadomości” w dokumentach jego ministerstwa. - Nie wprowadziliśmy i nie zamierzamy regulować takich standardów - zapewnił.