Gwałtowne protesty w Libanie. Powód? Nowy podatek

Libańskie siły bezpieczeństwa użyły gazu łzawiącego, aby rozproszyć setki protestujących w Bejrucie, po tym jak uczestnicy protestów próbowali wedrzeć się do siedziby rządu - informuje AP. Agencja zauważa, że to największe protesty w Libanie od lat: w ich wyniku zginęły już dwie osoby, a dziesiątki zostało rannych.

Aktualizacja: 18.10.2019 06:57 Publikacja: 18.10.2019 06:41

Gwałtowne protesty w Libanie. Powód? Nowy podatek

Foto: AFP

Powodem protestów są rządowe plany dotyczące wprowadzenia nowych podatków w czasie, gdy państwo pogrążone jest w głębokim kryzysie gospodarczym. Protestujący oskarżają przedstawicieli władz o korupcję i wieloletnie błędy w rządzeniu krajem.

Protesty rozpoczęły się od sprzeciwu wobec nałożenia podatku na osoby korzystające z aplikacji służących do komunikacji, takich jak np. WhatsApp. Początkowo przeciwko podatkowi protestowało kilkadziesiąt osób w centrum Bejrutu, ale protest szybko przekształcił się w największą od 2015 roku demonstrację niezadowolenia z władzy (w 2015 roku mieszkańcy Bejrutu wyszli na ulice w związku z kryzysem śmieciowym).

Demonstrujący zaczęli gromadzić się pod siedzibą rządu i parlamentu wykrzykując hasła "Rewolucja!" i "Złodzieje!".

Niektórzy uczestnicy protestów rzucali kamieniami, butami i butelkami w ochraniających parlament i siedzibę rządu policjantów. Co najmniej 60 funkcjonariuszy policji miało zostać rannych.

Libańska agencja informacyjna podaje, że dwóch cudzoziemskich pracowników udusiło się po tym jak w budynku w którym mieszkali na przedmieściach Bejrutu zaprószono ogień. Wśród poszkodowanych w wyniku pożaru jest m.in. George Kittaneh, stojący na czele libańskiego Czerwonego Krzyża.

Policja użyła gazu łzawiącego, gdy demonstranci przedarli się przez barierki wokół siedziby rządu.

Część uczestników protestów zapowiada, że będą demonstrować do momentu rezygnacji rządu.

Tymczasem szef MSW Raya al-Hassan zapowiedział w libańskiej Al-Mayadeen TV, że rząd nie ustąpi. Dodał, że swoimi działaniami władze próbują "uchronić obywateli Libanu przed upadkiem (kraju)".

W związku z gwałtownymi protestami w piątek w Libanie nieczynne będą szkoły i uczelnie.

Liban jest obecnie trzecim najbardziej zadłużonym krajem świata - jego dług publiczny wynosi 86 mld dolarów, co stanowi 150 proc. PKB Libanu.

W 2020 roku rząd chce wprowadzić nowe podatki, by ratować finanse kraju - m.in. nowy podatek od tytoniu, benzyny i oprogramowania służącego do komunikacji.

Powodem protestów są rządowe plany dotyczące wprowadzenia nowych podatków w czasie, gdy państwo pogrążone jest w głębokim kryzysie gospodarczym. Protestujący oskarżają przedstawicieli władz o korupcję i wieloletnie błędy w rządzeniu krajem.

Protesty rozpoczęły się od sprzeciwu wobec nałożenia podatku na osoby korzystające z aplikacji służących do komunikacji, takich jak np. WhatsApp. Początkowo przeciwko podatkowi protestowało kilkadziesiąt osób w centrum Bejrutu, ale protest szybko przekształcił się w największą od 2015 roku demonstrację niezadowolenia z władzy (w 2015 roku mieszkańcy Bejrutu wyszli na ulice w związku z kryzysem śmieciowym).

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Rosyjska wojna z książkami. „Propagowanie nietradycyjnych preferencji seksualnych”
Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"
Społeczeństwo
Sąd pozwolił na eutanazję, choć prawo jej zakazuje. Pierwszy taki przypadek
Społeczeństwo
Hipopotam okazał się samicą. Przez lata ZOO myślało, że jest samcem