Urzędnicy odnotowali, że mimo przeprowadzanych od kilku lat zabiegów sterylizacji i kastracji w krakowskim schronisku kotów ciągle przybywa. Postanowili więc policzyć populację kotów wolno żyjących w mieście. Pracę dostanie sześć osób – każda od połowy kwietnia do połowy lipca policzy czworonogi na terenie trzech dzielnic. Będą rozmawiać z dozorcami i innymi osobami, które zajmują się kotami, robić notatki i przekazywać dane do urzędu. Na koniec powstanie mapa z zaznaczonymi lokalizacjami przebywania bezdomnych kotów. – Dla nas jest to bardzo ważne, ponieważ zgodnie z programem opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt planujemy kupić karmę dla kotów wolno żyjących – mówi „Rzeczpospolitej” dyrektor krakowskiego Wydziału Kształtowania Środowiska Małgorzata Mrugała. – Potrzebujemy więc informacji, ile karmy będzie potrzebne.
Osoby zajmujące się miejskimi kotami na co dzień – oprócz karmy – dostaną środki odrobaczające oraz te służące do zapobiegania pasożytom zewnętrznym.
Karmę dla miejskich kotów kupuje od lat również warszawski magistrat. Obecnie w Warszawie żyje ponad 30 tys. wolnych kotów, którymi zajmują się społeczni opiekunowie zarejestrowani w dzielnicach. Miasto dopłaca też do zabiegów kastracji i sterylizacji.
– Zwierzęta te pełnią bardzo ważną rolę w ekosystemie miasta, ponieważ zapobiegają rozprzestrzenianiu się gryzoni w piwnicach budynków mieszkalnych czy też w miejskich przejściach podziemnych – tłumaczy Dominika Wiśniewska ze stołecznego ratusza. – Zapach wydzielany przez koty żyjące na wolności naturalnie odstrasza gryzonie. Dodatkowo mruczące czworonogi mają genetycznie uwarunkowane zachowania łowieckie, dlatego – mimo dokarmiania – cały czas polują m.in. na myszy i szczury.
Część miast rozstawia także specjalne domki dla kotów. Przykładowo w Łodzi są one wykonane z zaimpregnowanego drewna, są ocieplone, mają parter i piętro oraz cztery wejścia, a także otwierany dach, umożliwiający posprzątanie wnętrza. Konstrukcje są całoroczne i mogą posłużyć przez ok. 10 lat.