O pomysł zaproszenia striptizera Onet zapytał działy PR, marketingu i biuro prasowe PGNiG. Odpowiedzi udzielił dział marketingu, którym od lipca tego roku kieruje Edyta Żyła, była rzeczniczka Zbigniewa Ziobry.
Choć PGNiG potwierdza występ tancerza erotycznego, to nie przyznaje się do jego organizacji. Nie odpowiada na pytanie, kto wymyślił występ "policjanta" i ile za niego zapłacono.
"Z ubolewaniem stwierdzamy, że podczas tradycyjnej zabawy górniczej doszło do niezaplanowanego incydentu wywołanego spontanicznie przez aktora – podwykonawcy firmy organizującej tę część wydarzenia. Informujemy, że w momencie zaistnienia niezgodnej ze scenariuszem i nieprzewidzianej sytuacji, podjęto na miejscu niezwłoczne działania zaradcze" - brzmi tłumaczenie działu promocji PGNiG.
Na pytania, jakie konsekwencje zostały wyciągnięte wobec firmy organizującej Babski Comber, skoro nie wywiązała się ze szczegółów umowy, PGNiG nie odpowiada, bo "wszystkie umowy, jakie z innymi podmiotami zawiera Spółka, objęte są tajemnicą przedsiębiorstwa".
Tłumaczenia PGNiG nazywa bzdurą osoba odpowiedzialna za organizację Barbórek w innej firmie.
- Te tłumaczenia to jest zwykła bzdura i kłamstwo, bo żadna firma nie pozwoli sobie na zmianę w programie imprezy. Zapisy w umowie są tak precyzyjne, że dotyczą nawet tego, jakie słowa mogą paść ze sceny. I żadna firma nie zaryzykowałaby płacenia kary umownej, która za złamanie zasad współpracy jest kolosalna. Mieliby się pozbawiać zysków przez "spontaniczny występ jednego z aktorów"? - pyta retorycznie.