50-letnia Chinka zemdlała chwilę po starcie maszyny. Kobiecie pomocy udzieliła obsługa samolotu. Przeprowadzone badanie wykazało niskie ciśnienie i kłopoty z oddychaniem. Pasażerce założono maskę tlenową.

- Nie dotykajcie mnie. Coś opanowało moje ciało - krzyczała do personelu kobieta.

Stewardesy nie potrafiły opanować pasażerki, dlatego pilot postanowił zawrócić na lotnisko w Pekinie.

Maszyna ponownie wzniosła się w powietrze pięć godzin później.