Jak mówi w rozmowie z gazeta.pl prezes firmy Marek Bartosiński, do wypuszczenia na rynek takiego napoju zainspirowała go panująca moda. "Koszulki, spodenki, kubki. Dlaczego nie mielibyśmy zrobić napoju energetycznego?" - mówi Bartosiński i dodaje, że część zysków przeznaczy na fundację, która kultywuje pamięć o "żołnierzach wyklętych".

Według Bartosińskiego, produkcja napoju nie różni się niczym od pozostałych dostępnych na rynku produktów, które korespondują z historią. "Napój energetyczny nie jest gorszy od pościeli albo podkoszulka, który po latach użytkowania może służyć za ścierkę do kurzu, kiedy się już zużyje" - tłumaczy.