Solidarna Polska pozostaje w Zjednoczonej Prawicy

Zarząd Solidarnej Polski podjął decyzję o pozostaniu w koalicji rządzącej. - Musieliśmy zadać sobie pytanie, jakie byłyby konsekwencja wyjścia SP z rządu. Oceniliśmy, że nie dałoby to żadnej nadziei na poprawę sytuacji Polski i obywateli - powiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Aktualizacja: 12.12.2020 17:45 Publikacja: 12.12.2020 13:35

Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro

Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

W sobotę odbyło się zebranie zarządu Solidarnej Polski. Celem spotkania było omówienie skutków porozumienia zawartego na szczycie Unii Europejskiej w Brukseli.

- Decyzja o przyjęciu rozporządzenia w pakiecie budżetowym bez prawnie wiążących zabezpieczeń jest błędem. Przed taką decyzją konsekwentnie publiczne przestrzegaliśmy od lipcowego szczytu Rady Europejskiej - komentował porozumienie prezes Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro.

- Nie ma entuzjazmu wśród wielu osób. Konkluzje RE, czyli ogłaszany sukces, to nie jest żaden sukces. To jest po prostu błąd. Zgodziliśmy się na świstek deklaracji politycznych, na kawałek papieru - mówił wiceprezes Solidarnej Polski i wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.

Zarząd Solidarnej Polski nie zdecydował się na opuszczenie koalicji. 12 członków partii opowiedziało się przeciwko wyjściu ze Zjednoczonej Prawicy. Za było 8 polityków Solidarnej Polski.

- Głosowanie było tajne i głosami 12 do 8 odrzuciło wniosek jednego z naszych kolegów o wyjście z koalicji w związku z decyzją, jaka zapadła na szczycie, gdzie polski premier wbrew rekomendacjom Ministerstwa Sprawiedliwości i Solidarnej Polski, która konsekwentnie stała na tym samym stanowisku, zdecydował się wyrazić zgodę na ustalenia pakietu budżetowego zawierające m.in. rozporządzenie o warunkowości - mówił Zbigniew Ziobro.

- Decyzje zapadłe na szczycie UE gwałcą traktaty, łamią polską Konstytucję. Stwarzają zagrożenie dla polskiej suwerenności. Pieniądze z UE Polsce się należą, otworzyliśmy dla krajów Unii nasz rynek, wchodzą do niej - dodał minister sprawiedliwości.

Ziobro zapowiedział, że jego partia będzie głosowała przeciwko ustaleniom szczytu w Brukseli.

Porozumienie w Brukseli

Po sześciu godzinach od rozpoczęcia szczytu UE w Brukseli, w czwartek zawarto porozumienie w sprawie pakietu budżetowego dla UE. Polska i Węgry wycofały swoje weto w zamian za klauzule interpretacyjne dołączone do rozporządzenia przewidującego możliwość zawieszania unijnych funduszy dla krajów, gdzie łamanie praworządności zagraża interesom finansowym UE. To odblokowuje 1,8 biliona euro dla UE w ramach budżetu na lata 2021-27 i funduszu odbudowy gospodarki. W tym jest 160 miliardów euro dla Polski.

Porozumienie oparte jest na kompromisie zaproponowanym przez Niemcy, które do końca grudnia kierują rotacyjnie pracami UE. We wtorek wieczorem został zaakceptowany wstępnie przez Polskę i Węgry. Przewiduje on deklarację interpretacyjną podłączoną do rozporządzenia łączącego unijne fundusze z przestrzeganiem praworządności, opóźnienie wprowadzenia w życie mechanizmu do momentu wydania orzeczenia przez Trybunał Sprawiedliwości UE (około 2 lat), a także obietnicę stosowania go tylko do nowych pieniędzy, czyli nie wobec funduszy z budżetu 2014-20.

W sobotę odbyło się zebranie zarządu Solidarnej Polski. Celem spotkania było omówienie skutków porozumienia zawartego na szczycie Unii Europejskiej w Brukseli.

- Decyzja o przyjęciu rozporządzenia w pakiecie budżetowym bez prawnie wiążących zabezpieczeń jest błędem. Przed taką decyzją konsekwentnie publiczne przestrzegaliśmy od lipcowego szczytu Rady Europejskiej - komentował porozumienie prezes Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Wybory do PE: Zmiany na listach PiS. Patryk Jaki wystartuje ze Śląska?
Polityka
Fogiel: Nowa władza łamanie prawo. W PiS nigdy nie było pobłażania
Polityka
Jan Strzeżek: Wybory na prezydenta Warszawy już się rozstrzygnęły
Polityka
Dlaczego ABW zasłoniło kamery monitoringu w domach Ziobry? Siemoniak wyjaśnia
Polityka
Adrian Zandberg o Szymonie Hołowni: Przekonał się na czym polega "efekt Streisand"