Michał Górski: poparcie z wątpliwościami

Sędziemu Juszczyszynowi należy się wsparcie od każdego, kto sprzeciwia się ingerencji we władzę sądowniczą. Ale czy można kwestionować wszystkie decyzje nowej KRS?

Aktualizacja: 06.12.2019 08:27 Publikacja: 06.12.2019 08:05

Sędzia Paweł Juszczyszyn

Sędzia Paweł Juszczyszyn

Foto: IUSTITIA, Twitter

Od kilku dni głośno jest o sprawie sędziego Sądu Rejonowego w Olsztynie Pawła Juszczyszyna. Jak już wskazywano wielokrotnie, sprawa ta pokazuje liczne patologie związane z tzw. reformą wymiaru sądownictwa prowadzoną przez obecną władzę od 2015 roku. Choć trzeba przy tym wskazać, że akurat w pełni dyskrecjonalna możliwość odwołania sędziego z delegacji bez trybu odwoławczego istniała w przepisach już wcześniej (art. 77 § 4 prawa o ustroju sądów powszechnych). Wątpliwości w tym zakresie wyraził jeszcze w 2015 roku rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar w piśmie do ówczesnego ministra sprawiedliwości Borysa Budki. Wskazał, że przepis ten w zakresie, w jakim nie przewiduje możliwości wniesienia środka zaskarżenia od decyzji ministra sprawiedliwości w przedmiocie odwołania sędziego z delegacji do innego sądu oraz w zakresie, w jakim nie wskazuje przesłanek, którymi powinien się kierować minister sprawiedliwości, odwołując sędziego z delegacji, budzi poważne wątpliwości konstytucyjne. Paradoksalnie, odpowiedź (po ponagleniu) wystosował z upoważnienia ministra Zbigniewa Ziobry ówczesny podsekretarz stanu Łukasz Piebiak... podzielając stanowisko rzecznika.

Czytaj także: Sędzia Juszczyszyn odsunięty od orzekania

Sędziemu Juszczyszynowi bez wątpienia należy się poparcie ze strony środowiska i wszystkich obywateli, którzy sprzeciwiają się nadmiernej ingerencji władzy wykonawczej w sądowniczą. Przyznam jednak, że – kierując moje poparcie i wyrazy solidarności z sędzią Juszczyszynem – robię to z pewnymi wątpliwościami. Otóż, po pierwsze, trudno mi się pogodzić z pojawiającym się postulatem podważania wszystkich orzeczeń wydawanych przez sędziów powołanych przy udziale obecnej KRS, niezależnie od wszelkich wątpliwości konstytucyjnych i proceduralnych związanych z jej funkcjonowaniem i wyborem jej członków.

Niezależnie od ogromnego chaosu prawnego, który by wówczas nastąpił, a którego ofiarami byliby zwykli obywatele, a nie obóz władzy, dochodzi wątpliwość natury historycznej: czy naprawdę sędziowie powołani przy współudziale obecnej KRS mają mniejszą legitymację do sprawowania urzędu niż sędziowie powołani w czasie komunizmu? Czy nie łatwiej, biorąc pod uwagę całokształt okoliczności związanych z funkcjonowaniem komunistycznych władz, znaleźć argumenty przeciwko prawidłowemu powołaniu tych drugich? Nie sądzę, żeby w obu z tych wypadków uzasadnione było generalne zanegowanie nominacji sędziowskich.

Druga wątpliwość dotyczy przedmiotu postępowania, w którym sędzia Juszczyszyn podjął kroki w celu – jak można się domyślać – weryfikacji umocowania sędziego wydającego wyrok w I instancji. Z doniesień medialnych wynika, że sprawa toczyła się z powództwa jednego z funduszy restrukturyzacyjnych przeciwko osobie fizycznej.

Jest to zatem, jak się wydaje, typowa sprawa cywilna, jakich setki rozstrzyga się codziennie w polskich sądach. Czy mogły tam rzeczywiście pojawić się merytoryczne wątpliwości co do kompetencji sędziego sądu I instancji? A jeśli nie, to czy podważanie jej lub jego umocowania w tym akurat postępowaniu na pewno służyło dobru wymiaru sprawiedliwości, od którego koniec końców obywatele oczekują sprawiedliwych wyroków, wydawanych w sprawnym i przejrzystym postępowaniu?

Co mają przy tym myśleć wszystkie osoby, których „zwyczajne" sprawy ostatnio sądzili sędziowie powołani przy współudziale nowej KRS?

Tak więc przyłączam się do wyrazów poparcia. Jednakże – nie pierwszy raz zresztą – działania prawnika próbującego (słusznie) hamować walec kierowany przez władzę wykonawczą popieram ze sporymi wątpliwościami.

Autor jest adwokatem, doktorem nauk prawnych, współautorem blogów prawniczych

Od kilku dni głośno jest o sprawie sędziego Sądu Rejonowego w Olsztynie Pawła Juszczyszyna. Jak już wskazywano wielokrotnie, sprawa ta pokazuje liczne patologie związane z tzw. reformą wymiaru sądownictwa prowadzoną przez obecną władzę od 2015 roku. Choć trzeba przy tym wskazać, że akurat w pełni dyskrecjonalna możliwość odwołania sędziego z delegacji bez trybu odwoławczego istniała w przepisach już wcześniej (art. 77 § 4 prawa o ustroju sądów powszechnych). Wątpliwości w tym zakresie wyraził jeszcze w 2015 roku rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar w piśmie do ówczesnego ministra sprawiedliwości Borysa Budki. Wskazał, że przepis ten w zakresie, w jakim nie przewiduje możliwości wniesienia środka zaskarżenia od decyzji ministra sprawiedliwości w przedmiocie odwołania sędziego z delegacji do innego sądu oraz w zakresie, w jakim nie wskazuje przesłanek, którymi powinien się kierować minister sprawiedliwości, odwołując sędziego z delegacji, budzi poważne wątpliwości konstytucyjne. Paradoksalnie, odpowiedź (po ponagleniu) wystosował z upoważnienia ministra Zbigniewa Ziobry ówczesny podsekretarz stanu Łukasz Piebiak... podzielając stanowisko rzecznika.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe