Telewizja Polska przeprosi i zapłaci sędziemu Piotrowi Gąciarkowi - zdecydował Sąd Okręgowy w Łodzi

Piotr Gąciarek wygrał spór z TVP. Chodzi o materiał, w którym sugerowano, że wywierał wpływ na wydanie orzeczenia w sprawie, w której był pokrzywdzonym. To było nieprawdziwe i krzywdzące – orzekł sąd.

Publikacja: 03.08.2021 16:38

Sędzia Piotr Gąciarek

Sędzia Piotr Gąciarek

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Telewizja Polska ma przeprosić sędziego Piotra Gąciarka za treści wyemitowane w 2018 r. Ponieważ były to nieprawdziwe i krzywdzące informacje, TVP ma również zapłacić 40 tys. zł zadośćuczynienia. Do takich konkluzji doszedł Sąd Okręgowy w Łodzi, który niemal w całości uznał powództwo sędziego.

– W materiale w programie ALARM zarzucono mojemu klientowi wykorzystywanie koneksji w wymiarze sprawiedliwości do załatwienia prywatnej sprawy. To dla sędziego największa potwarz. Reakcja musiała być stanowcza i jedynie właściwa. Materiał nie tylko obraził go jako sędziego i człowieka, ale i zaszkodził dobru wymiaru sprawiedliwości – mówi adwokat Zbigniew Krüger, pełnomocnik sędziego Gąciarka.

Piotr Gąciarek to członek stołecznych władz Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, który publicznie krytykuje zmiany wprowadzane przez partię rządzącą w wymiarze sprawiedliwości. W programie ALARM wykorzystano sprawę karną, w której był pokrzywdzonym, do tego, by – jak orzekł łódzki sąd – rozpowszechniać kłamliwe informacje na jego temat. Relacje kobiety, która wyłudziła od niego około 17 tys. zł, posłużyły bowiem za dowód na to, że sędzia wykorzystał swoją pozycję do tego, by ją skazać i umieścić w zakładzie karnym. W materiale sugerowano, że jest to zemsta po miłosnym zawodzie.

– Reportaż był szeroko komentowany w moim środowisku zawodowym. Jego skutki były bardzo przykre również dla moich bliskich. Z przyczyn przeze mnie niezawinionych znalazłem się na językach ludzi. Nigdy natomiast nie pozwoliłbym sobie na wywieranie wpływów na sąd we własnej sprawie – mówi „Rzeczpospolitej" sędzia Gąciarek.

– Oczywiste jest, że stałem się bohaterem tego materiału ze względu na moje zaangażowanie w obronę niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Przypomnę, że w sprawie karnej, w której byłem pokrzywdzonym, w zeszłym roku Sąd Najwyższy oddalił jako oczywiście bezzasadną kasację prokuratura generalnego od orzeczenia skazującego kobietę, która wyłudziła ode mnie pieniądze. To pokazuje, jak instrumentalnie wykorzystywane jest dziś prawo – dodaje.

Sąd Okręgowy w Łodzi przesłuchiwał trzy osoby biorące udział w przygotowaniu i emisji opisywanego materiału. Każda z nich uważała, że dochowała należytej staranności, wykonując swą pracę.

Na orzeczenie sędzia Gąciarek czekał trzy lata, m.in. z tego powodu, że sędziowie z Sądu Okręgowego w Warszawie (w którym orzeka sędzia Gąciarek) po kolei wyłączali się z rozpoznania sprawy. Finalnie sprawa przekazana została do Łodzi.

– Bycie stroną jakiegokolwiek postępowania sądowego to bardzo dobra lekcja poglądowa dla każdego sędziego. Pokazuje, jak powoli mielą młyny wymiaru sprawiedliwości – mówi.

Wyrok nie jest prawomocny.

– Oczywiście spodziewam się apelacji. Spodziewam się tak naprawdę wszystkiego. Łącznie z tym, że jeśli druga instancja również przyzna mi rację, minister Ziobro wniesie w mojej sprawie skargę nadzwyczajną – wskazuje sędzia Gąciarek.

A jego pełnomocnik dodaje, że w sprawie nie tylko dowiedziono, że TVP rozpowszechniała kłamliwe informacje o rzekomym wywieraniu przez Gąciarka wpływu na sędziów, ale także stwierdzono, że telewizja nie miała prawa informować o sprawach prywatnych sędziego.

– Funkcjonariusz publiczny, w tym sędzia, ma prawo do ochrony życia prywatnego. Informacje, którymi posłużono się w reportażu, nie miały na celu ochrony interesu publicznego. Była to próba znieważenia, dyskredytacji mojego klienta z powodu jego działalności w stowarzyszeniu Iustitia – akcentuje mec. Zbigniew Krüger.

Sygnatura akt: XII C 436/20

Telewizja Polska ma przeprosić sędziego Piotra Gąciarka za treści wyemitowane w 2018 r. Ponieważ były to nieprawdziwe i krzywdzące informacje, TVP ma również zapłacić 40 tys. zł zadośćuczynienia. Do takich konkluzji doszedł Sąd Okręgowy w Łodzi, który niemal w całości uznał powództwo sędziego.

– W materiale w programie ALARM zarzucono mojemu klientowi wykorzystywanie koneksji w wymiarze sprawiedliwości do załatwienia prywatnej sprawy. To dla sędziego największa potwarz. Reakcja musiała być stanowcza i jedynie właściwa. Materiał nie tylko obraził go jako sędziego i człowieka, ale i zaszkodził dobru wymiaru sprawiedliwości – mówi adwokat Zbigniew Krüger, pełnomocnik sędziego Gąciarka.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego