50 parlamentarzystów PiS wystąpiło do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie konstytucyjności przepisów, na podstawie których wybrano pierwszą prezes Sądu Najwyższego. Jej sześcioletnia kadencja upływa w 2020 r.
Nie ma wątpliwości, że to kolejna odsłona sporu rozpoczętego półtora roku temu o Trybunał, a teraz rozciąganego na sądy.
Regulamin to za mało
Posłowie skarżą art. 16 § 1 ustawy o Sądzie Najwyższym w zakresie, w jakim upoważnia Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN (teraz jest ich 85) do uchwalenia regulaminu wyborów (dwóch) kandydatów na pierwszego prezesa SN, oraz w zakresie, w jakim nie przewiduje zgłoszenia ich prezydentowi w formie uchwały. Zaskarżonym przepisom zarzucają, że bezpodstawnie wkraczają w materię ustawową. Wnoszą też, by w razie uwzględnienia zarzutów Trybunał wydał tzw. wyrok aplikacyjny, tj. stwierdził, że akty prawne oparte na niekonstytucyjnych regulacjach są nieskuteczne. Dodajmy, że kwestionowany regulamin został upubliczniony dopiero w czwartek.
Regulamin nie jest tylko aktem wewnętrznym SN, gdyż dokonany na jego podstawie wybór dwóch kandydatów na prezesa ma skutki na zewnątrz, w szczególności wobec prezydenta, zatem te kwestie powinny być uregulowane w ustawie – napisano w uzasadnieniu wniosku posłów PiS.
– Oczekujemy, że TK tę sprawę rozstrzygnie niezwłocznie – powiedział Arkadiusz Mularczyk, poseł PiS.