Chodzi o głośne śledztwo w sprawie domniemanego przyjęcia 2,5 mln zł przez urzędników za nieuchwalenie planu zagospodarowania działek na Saskiej Kępie w Warszawie. Po tym jak „Rzeczpospolita" w czerwcu wytknęła prokuraturze, że dotąd nie przesłuchała blogera mogącego mieć informacje o kardynalnym znaczeniu dla sprawy, które zainspirowały śledztwo, nastąpił zwrot – Robert Prystrom został wezwany na 18 lipca do złożenia zeznań.
– Jako świadek zostanie on przesłuchany prawdopodobnie za granicą, gdzie obecnie przebywa. Przygotowujemy wniosek o pomoc prawną zawierający zestaw pytań – mówi Andrzej Dubiel, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.
Robert Prystrom, bloger z Jeleniej Góry, to wieloletni współpracownik dewelopera zainteresowanego zbudowaniem osiedla na tzw. Kamionku. To według niego miało dojść do rzekomej korupcji, co w 2015 r. opisał na swoim blogu. Twierdził, że łapówka miała być wręczona stołecznym urzędnikom w 2008 r. W oparciu o jego informacje doniesienie o korupcji złożył Jan Śpiewak, szef stowarzyszenia, które tropi dziką reprywatyzację. Dzięki zeznaniom blogera uśpione śledztwo może nabrać tempa.
Robert Prystrom ok. dwa lata temu, gdy na blogu podzielił się swoją wiedzą, wyjechał z kraju i skrzętnie ukrywa miejsce pobytu.
„Wystąpiłem do prokuratora, żeby mnie przesłuchano za granicą z uwagi na zagrożenie mojego zdrowia i życia" – napisał w e-mailu do „Rzeczpospolitej", podkreślając, że jego przyjazd byłby „skrajnie niebezpieczny". „Wiedzą, że na mnie urządzono polowanie" – twierdzi Prystrom.