Do tragedii doszło w poniedziałek przed godz. 11 na stoku narciarskim Rusiński Wierch z Bukowinie Tatrzańskiej. Silny wiatr zerwał dach z budynku wypożyczalni sprzętu narciarskiego. Uderzył on w grupę osób, które stały na parkingu - to rodzina z Warszawy, która przyjechała tu na ferie. Dwie z nich zginęły na miejscu (15-letnia dziewczynka i jej 52-letnia matka). Trzecia ofiara - 21-letnia córka kobiety - zmarła w szpitalu w wyniku odniesionych obrażeń.
Prokuratura Okręgowa w Krakowie przejęła śledztwo w sprawie tragedii jaka w ubiegłym tygodniu wydarzyła się w Bukowinie Tatrzańskiej, kiedy to silny halny zerwał dach z prowizorycznej wypożyczalni sprzętu narciarskiego. Dotychczas prowadziła ją Prokuratura Rejonowa w Zakopanem. Decyzja ta, jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rzeczpospolita”, jest spowodowana faktem, że śledczy będą badać odpowiedzialność powiatowego nadzoru budowlanego w Zakopanem, który często współpracuje m.in. z miejscową prokuraturą. - Chcemy by nikt nam nie zarzucił braku obiektywizmu - mówi nam jeden z prokuratorów.
- Obecnie postępowanie prowadzone jest w zakresie przyczyn i skutków tego zdarzenia oraz badane są wątki związane z budową, osadzeniem oraz dotychczasowym użytkowaniem obiektu funkcjonującego jako wypożyczalnia sprzętu narciarskiego. Badane są także działania organów administracji publicznej w których kompetencji leży nadzór nad budową i użytkowaniem tego typu budowli - mówi Janusz Hnatko, rzecznik krakowskiej prokuratury.
Trwa analiza materiałów zgromadzonych przez Prokuraturę Rejonową w Zakopanem, a po jej zakończeniu zostaną podjęte decyzje co do dalszych szczegółowych czynności w tej sprawie. Kilka dni temu zarzuty samowoli budowlanej usłyszał właściciel naczepy. Mężczyzna nie miał pozwolenia na budowę a grunt na którym go postawiono był rolnym. Nie mogło na nim więc nic powstać. PINB nie wydał jednak decyzji o rozbiórce.
Władze stacji RusińSki wydały oświadczenie, że wypożyczalnia nie należała do nich. „Została ona wzniesiona na prywatnym gruncie poza administrowanym przez Stację Narciarską terenem”. W wywiadzie Piotr Bąk, starosta tatrzański mówił nam, że nowelizacje prawa budowlanego zachęcają do takich samowoli bez żadnych konsekwencji można ją postawić. Zdaniem starosty, aby taką samowolę zlikwidować potrzeba kilku lat. "Inspektorat powiatowy wydaje decyzje o rozbiórce, inwestor składa odwołanie do inspektora wojewódzkiego a potem kolejno skargi do wojewódzkiego i naczelnego sądu administracyjnego. Procedury administracyjne trwają a on spokojnie użytkuje obiekt. Dlaczego jest tak źle? Bo ustawodawca ciągle poszerza zakres włączeń, wprowadza abolicje dla samowoli, zmniejsza stawki opłat legalizacyjnych, generalnie demoralizuje rynek - podkreślał Piotr Bąk.