W środę rano do Sejmu wpłynął projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym autorstwa posłów PiS i błyskawicznie przeszła przez sejmowe czytania i trafi do Senatu.
Zgodnie z projektem wszyscy sędziowie Sądu Najwyższego oraz Naczelnego Sądu Administracyjnego, którzy przeszli w stan spoczynku na podstawie uchylanych przepisów, zostaną z mocy prawa przywróceni do pełnienia urzędu na stanowisku zajmowanym w dniu wejścia w życie ustawy z 8 grudnia 2017 r. o SN.
Dowiedz się więcej: PiS składa nowy projekt ustawy o Sądzie Najwyższym
- Z ustawy wynika, że w stosunku do sędziów zasiadających w Sądzie Najwyższym przed zmianami, a takich będzie 71, stosowane będą stare przepisy, a ograniczenie wieku do 65 lat dotyczyć będzie nowych 39 sędziów - tłumaczył sędzia Michał Laskowski podczas konferencji prasowej.
- Nie zostaje przerwana kadencja ani I prezes SN, ani prezesów poszczególnych Izb SN - podkreślił rzecznik, cytowany przez Onet.
- Szereg szczegółowych kwestii jest cały czas przedmiotem rozważań, zobaczymy, w jakim kształcie ustawa wejdzie w życie - zaznaczył Laskowski. Powiedział, że gdyby projekt został przyjęty w obecnym kształcie, "najważniejsze zarzuty wobec ustawy zostaną wyeliminowane".
Pytany o postępowanie, jakie w sprawie zmian w polskim Sądzie Najwyższym toczy się przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, sędzia stwierdził, że "postępowanie w całości może zostać przeprowadzone mimo wejścia w życie tej ustawy".
Nawet całkowite dostosowanie się do postanowienia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ws. Sądu Najwyższego i nowelizacja ustawy o SN nie będą oznaczać automatycznego wycofania skargi Komisji Europejskiej z unijnego Trybunału - dowiedziało się z kolei radio RMF FM. To wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans ma zdecydować, czy wycofa wniosek o środki tymczasowe i samą skargę.
To oznacza, że wyrok TSUE i tak może zapaść, ale nawet gdyby nie był korzystny dla polskiego rządu, nie wiązałby się z karami finansowymi. W momencie wydania orzeczenia zakwestionowane przepisy już by bowiem nie istniały.
- Komisja Europejska może mieć interes w tym, żeby sprawę Sądu Najwyższego przed TSUE utrzymać - usłyszała korespondentka RMF FM od jednego z unijnych prawników. "KE raczej nie będzie ryzykowała cofnięcia wniosku o środki tymczasowe - a to dlatego, że ostateczne postanowienie ws. tych środków byłoby dla Komisji dodatkową gwarancją" - pisze w swojej korespondencji z Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon.