Na krytyków zmian na szczytach Temidy TSUE wylał kubeł zimnej wody – nie był to sądny dzień dla pisowskich reform, jak zapowiadali. Przeciwnie, to umiarkowana rada dojrzałych sędziów.
TSUE wskazał kilka wyznaczników, jakie sąd pytający Luksemburg ma brać pod uwagę przy ocenie, czy sędziowie Izby Dyscyplinarnej (w szerszym kontekście wszyscy nowi sędziowie) zasługują na zaufanie jako niezależni od władzy politycznej. Luksemburg każe badać, jak to wygląda w realu. Nie wystarczą zastrzeżenia do samego modelu wyboru. TSUE przypomina, że badanie to może nastąpić w niezbędnym zakresie przy stosowaniu prawa unijnego, a nie abstrakacyjne, na zapas.
Jeśli ktoś liczył na jakąś masową gilotynę dla nowych sędziów i prowadzonych przez nich spraw, to się dowiedział, że nie ma takiego urządzenia w Luksemburgu ani nie może być w Polsce. TSUE mówi bowiem, że jeśli polski sąd, który wysłał pytania prejudycjalne do Luksemburga, stwierdzi uzasadnione zastrzeżenia do niezależności sądu, to powinien sprawę przekazać innemu składowi niebudzącemu takich zastrzeżeń (notabene mogłyby się też pojawić wobec starych sędziów), czyli skorzystać ze swego rodzaju wyłączenia sędziego stosowanego np., gdy sędzia jest w zażyłych stusunkach z podsądnym.
Czytaj też:
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości ws. KRS i Izby Dyscyplinarnej SN