Piotr Mikołajczyk: Sędziowie powinni orzekać, a nie administrować

Środowisko prawnicze wie, jak naprawić wymiar sprawiedliwości. Szkoda jednak, że nikt z rządzących go nie słucha.

Publikacja: 02.09.2017 08:00

Piotr Mikołajczyk: Sędziowie powinni orzekać, a nie administrować

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Kluczową bolączką jest przewlekłość postępowania, o której wszyscy wiedzą, którą wszyscy piętnują i z którą nikt nic nie chce zrobić, choć rozwiązania są banalnie proste.

Jak w każdym środowisku, również wśród prawników znajdują się osoby o słabym kręgosłupie etyczno-moralnym. Zjawisko to, mimo że wśród sędziów występuje w ułamku promila, psuje reputację całego środowiska, które w zdecydowanej większości tworzą pracowici, uczciwi i rzetelni ludzie, sumiennie wykonujący swoje obowiązki, chociaż nie zawsze i nie do każdej sprawy przygotowują się tak samo skrupulatnie.

Aby przyśpieszyć rozpoznawanie spraw, należy sędziom zapewnić odpowiednie warunki pracy i pozwolić im skupić się wyłącznie na orzekaniu oraz dokształcaniu. Tylko te kwestie powinny się składać na życie zawodowe sędziów, by można było poprawić jakość i szybkość orzekania.

Całkowicie nieuzasadnione jest powierzanie sędziom funkcji prezesów i wiceprezesów sądów powszechnych. Nie powinni marnować swojego potencjału i czasu na działania administracyjne, do których na żadnym etapie edukacji nie są przygotowywani. Sędziowie nie powinni być koordynatorami do spraw mediacji, gdyż odsuwa ich to od orzekania. W konsekwencji wszelkie stanowiska funkcyjne, które nie są związanie z orzekaniem, powinny zajmować osoby, które nie są sędziami oraz mają odpowiednie wykształcenie i doświadczenie do administracyjnego kierowania jednostkami sądownictwa. Zasadne jest, by te funkcje pełniły osoby z korpusu służby cywilnej i często podlegały rotacji, a część kompetencji prezesów i wiceprezesów sądów niezwiązanych z orzecznictwem można przekazać dyrektorom sądów.

Sposoby na odciążenie

Wiele się mówi o godności zawodu sędziego. Tymczasem należałoby sobie zadać również pytanie o to, jak czuje się sędzia, który po pięciu latach studiów i kolejnych trzech latach aplikacji dostaje upragniony etat i jest zmuszony pięć dni w tygodniu orzekać w sprawach o przekroczenie prędkości o 15 km/h.

Sędziowie nie powinni zajmować się sprawami o wykroczenia, gdyż nie leży to w interesie społecznym. Większość spraw rozpoznawanych przez sądy to wykroczenia drogowe, które sprowadzają się do naruszenia normy administracyjnej. Mandaty za nie powinny być więc wymierzane w trybie administracyjnym. Pozostałe wykroczenia winny uzyskać status przestępstw albo zostać zdepenalizowane. Takie rozwiązanie pozwoliłoby uwolnić wymiar sprawiedliwości od przeszło pół miliona spraw rocznie. Zmniejszyłoby też koszty funkcjonowania sądów, bo sprawy te są bardzo kosztowne, a opłaty, jakie grożą obwinionemu, są na bardzo niskim poziomie.

Jeśli zaś chodzi o sprawy związanie z prowadzeniem ksiąg wieczystych, to w większości aktywność sędziego w ich rozpoznawaniu sprowadza się do przepisywania danych z papierowego aktu notarialnego do systemu informatycznego i naciśnięcia przycisku „enter" na klawiaturze komputera (obecnie nawet notariusze wypełniają formularze, a sędzia tylko akceptuje). Tymczasem stanowią one aż 25 proc. wszystkich spraw w Polsce, a w niektórych apelacjach, jak np. w Rzeszowie, aż 40 proc. Sędziowie powinni zajmować się sprawami spornymi, a nie powielać funkcje notariuszy.

Sprawy związane z księgami wieczystymi winny zostać przekazane samorządowi notarialnemu, który prowadziłby je w imieniu ministra sprawiedliwości. Dzięki temu możliwe stałoby się dokonywanie zmian w księgach w czasie rzeczywistym, a więc w dacie dokonania czynności podlegających ujawnieniu. Uniemożliwiłoby to np. wielokrotne sprzedawanie tej samej nieruchomości i zwiększyłoby pewność obrotu.

Notariusze są przecież ubezpieczeni od odpowiedzialności cywilnej, wykonują zawód zaufania publicznego i dają rękojmię należytego wykonania obowiązków w tym zakresie. Ponadto to właśnie notariusze, a nie sądy, mają dostęp do danych źródłowych i są w stanie lepiej sprawdzić prawdziwość i kompletność dokumentów. Dodatkowo samorząd notarialny byłby bardziej zdeterminowany do rugowania ze swoich szeregów potencjalnie nierzetelnych i nieuczciwych rejentów, gdyż to członkowie samorządu, a więc wszyscy notariusze, byliby odpowiedzialni finansowo za błąd, celowy lub nie, kolegi z korporacji. Sądom zostałoby rozpoznawanie wyłącznie środków odwoławczych od wpisów w księgach wieczystych, gdyby był spór.

W podobny sposób należałoby potraktować sprawy rejestrowe, które i tak w większości wymagają udziału notariusza. W przypadku rejestracji zmian, np. w Krajowym Rejestrze Sądowym, rola sędziego sprowadza się w zasadzie do wpisania danych w odpowiedniej tabelce, co nie tylko nie licuje z kompetencjami sędziego, ale sprowadza rolę sędziego do stenotypisty. W apelacji warszawskiej np. sprawy rejestrowe to aż 19 proc. wszystkich w 2016 r. Notariusze mogliby od razu wprowadzać dane do rejestru oraz załączać w wersji elektronicznej dokumenty, na podstawie których dokonany jest wpis, co niewątpliwie ułatwiłoby kontrolę kontrahenta przed rozpoczęciem współpracy.

Czas na szkolenia

Zasoby kadrowe oraz finansowe zaoszczędzone wskutek zwolnienia sędziów i referendarzy sądowych z czynności, które nie polegają na merytorycznym orzekaniu, winny zostać przeznaczone na odciążenie tych, którzy orzekają w sprawach spornych. Dzięki temu sędziowie mieliby czas na dokształcanie się, co – zwłaszcza przy takiej inflacji prawodawstwa – jest niezbędne i konieczne dla prawidłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Nie bez znacznie jest fakt, że pozwoliłoby to lepiej przygotować się sędziom do każdej sprawy.

Warto też pomyśleć o warunkach, w jakich pracują sędziowie. Zwłaszcza ci z „pierwszej linii frontu", czyli w sądach rejonowych. Nadal urzędują po kilka osób w bardzo małych klitkach, w których nie ma nawet prawidłowej wentylacji, o klimatyzacji nie wspominając. A praca sędziego to głównie praca intelektualna, do której potrzebne są odpowiednie warunki, na takie zaś obecnie mogą liczyć głównie sędziowie sądów apelacyjnych i Sądu Najwyższego.

Wielu sędziów, mimo że zasadnicza część prowadzonych przez nich spraw toczy się co najmniej przewlekle, znajduje czas na prowadzenie szkoleń dla prywatnych podmiotów, pisanie komentarzy czy prowadzenie zajęć dydaktycznych. Nie można byłoby tym działaniom zarzucić nic złego, gdyby nie to, że aktywność ta prowadzona jest w dni, w których powinni orzekać. Jeżeli sędzia chce się spełniać dydaktycznie, powinien robić to w weekendy, gdy sądy z reguły nie pracują, lub po przejściu w stan spoczynku. Ponadto najlepszą formą przekazywania wiedzy przez sędziego są uzasadnienia wydawanych przez nich orzeczeń, w których mogą informować nie tylko o suchych faktach stanowiących podstawę rozstrzygnięcia, ale również o zapatrywaniach na daną kwestię prawną.

Na koniec należy jeszcze wspomnieć o czymś, o czym wiedzą wszyscy. Dla stron postępowania będących przedsiębiorcami ważniejsze jest szybkie rozpoznanie sprawy niż jej wynik. Dlatego tak ważne jest położenie większego nacisku na walkę z przewlekłością postępowania niż na wymianę kadrową.

Autor jest adwokatem

Kluczową bolączką jest przewlekłość postępowania, o której wszyscy wiedzą, którą wszyscy piętnują i z którą nikt nic nie chce zrobić, choć rozwiązania są banalnie proste.

Jak w każdym środowisku, również wśród prawników znajdują się osoby o słabym kręgosłupie etyczno-moralnym. Zjawisko to, mimo że wśród sędziów występuje w ułamku promila, psuje reputację całego środowiska, które w zdecydowanej większości tworzą pracowici, uczciwi i rzetelni ludzie, sumiennie wykonujący swoje obowiązki, chociaż nie zawsze i nie do każdej sprawy przygotowują się tak samo skrupulatnie.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb