Od wypasu do handlu i finansów - Andrzej Bryk o żydowskim syjonizmie

Radykalne zerwanie z Żydem z diaspory (odc.2)

Aktualizacja: 17.06.2018 07:02 Publikacja: 16.06.2018 13:54

Od wypasu do handlu i finansów - Andrzej Bryk o żydowskim syjonizmie

Foto: Adobe Stock

Syjoniści od zawsze chcieli radykalnie zerwać z przeszłością Wygnania i stworzyć nowego Żyda, porzucającego garb wielowiekowej uległości, mając świadomość, iż wysiłek budowy państwa w otoczeniu wrogim i bez znaczących bogactw wymaga przebudowania świadomości samych Żydów oraz struktury ekonomicznej w diasporze. Wielokrotnie opisywano te sposoby radykalnego zerwania ze świadomością Wygnania-Galut.

Syjoniści zaczęli od rzeczy szaleńczej: wskrzeszenia martwego, używanego jedynie w rycie religijnym języka hebrajskiego – języka Mojżesza i patriarchów. Wiedzieli, że nie da się wykuć szybko jednego narodu z ludu przybywającego z całego świata i mówiącego ponad siedemdziesięcioma językami. Wszak język to coś znacznie więcej niż narzędzie komunikacji. To struktura określonego myślenia, a języki Żydów ze świata, głównie jidysz, były językami uległych, odwołujących się do skojarzeń, które dla wolnych Izraelczyków miały umrzeć. Jidysz był językiem uległych odwołującym się do lęków i niepewności. I choć stworzył wielkie pomniki kultury, to świat ten był dokładnie tym światem, który dla nowego pokolenia wolnych Izraelczyków miał umrzeć na zawsze – tworząc hebrajskiego, machabejskiego Sabrę, a nie zalęknionego szewca czy domokrążcę ze sztetla, zasiedlającego świat, który zresztą przez długi czas określano w Izraelu jako świat bezwolnych idących w czasie Zagłady na rzeź.

Świat podporządkowania oparty był też na chorej strukturze zawodowej, w której Żydzi byli skuteczni. Ale była ona wymuszona, w symbiozie z możnymi tego świata, zapewniającym Żydom ochronę i przywileje, dająca często poczucie intelektualnej przewagi szczególnie nad ciemnym chłopskim gojem. Należało odrodzić rolnictwo konieczne dla osadnictwa i wyżywienia. Mit pasterza i rolnika był archetypem myślenia żydowskiego, zawodem starożytnych hebrajczyków. Zmiana wydawała się zuchwała, w końcu przejście od wypasu do handlu i finansów zajęło Żydom setki lat, choć było wymuszane okolicznościami. Nie było kadr, kultury uprawy roli czy hodowli.

Rolnicy intelektualiści

Trud ten podejmowali jednak ludzie w dużej mierze wykształceni, budujący gospodarkę według świetnie skonstruowanego planu. Rolnicy, czyli – jak ujął to Ben Gurion w Deklaracji Niepodległości – „pionierzy [mapilim] i obrońcy, spowodowali, że zakwitła pustynia", ale podobni byli raczej pionierom-farmerom amerykańskim, a nie chłopom Europy. Tak jak Amerykę stworzyli farmerzy wyposażeni, jak pisał Tocqueville, w siekiery, gazety i Biblię, tak rolnicy izraelscy wywodzili się z ludu Księgi, i jeśli nawet byli zeświecczeni jak większość syjonistów, to dysponowali strukturami myślenia dającymi im szanse na stworzenie nowej rzeczywistości nie tylko siłą rąk, ale i umysłu.

Syjonizm dążył do stworzenia nowoczesnego narodu ze zbieraniny Żydów ze 121 krajów. Byli to ludzie bez więzi, wspólnego kodu solidarnościowego, celu zmuszającego do wspólnotowego heroizmu. Fantastycznie wyraził to Ben Gurion, urodzony w Płońsku przywódca syjonizmu socjalistycznego i pierwszy premier Izraela , który po objęciu urzędu wysłał swojego sekretarza na ulice Tel Awiwu by ten zorientował się, kim ma rządzić. Wysłannik po powrocie załamany płakał nad nędzną kondycją Żydów . Ben Gurion odpowiedział: „Głupiś. Taki mamy materiał i z niego zbudujemy wielki Izrael".

Izrael wyzwolił też Żydów w diasporze ze strachu przed zniknięciem w drodze asymilacji, która byłaby katastrofą dla społeczności z odrębną, wyjątkową pamięcią, językiem, tradycją, liturgią, historią i wiarą. Izrael zażegnał to niebezpieczeństwo czyniąc realnym żydowskie trwanie . Asymilacja w kontekście Izraela oznacza dokładnie coś odwrotnego: asymilację do hebrajskiej kultury, co znaczenie ma zupełnie przeciwne wobec tego czym była w diasporze. Izrael to także szansa na przełamanie żydowskiej wiecznej „zewnętrzności" wobec społeczeństw, w których żyli do dzisiaj widocznej w wielu krajach, także w Polsce. Kiedy pogański prorok Balaam pisał o Żydach jako „ludzie który mieszka osobno (Lb 23, 9) to wskazywał na strach przełamywany szukaniem bezpieczeństwa w izolacji i ochrony w niezależności zabezpieczanej porozumieniami o nieagresji, wspartych użytecznością, z każdym kto miał władzę. Żydów trzymał razem w diasporze jedynie rabinizm judaiczny i pamięć. Wraz z powstaniem kraju taka jedność okazała się już niekonieczna, bo mieszkańcy Izraela doświadczają bezpieczeństwa własnego państwa.

Armia świadoma klęski

Wreszcie, wojsko. Nie jest prawdą, że Żydzi po powstaniu Machabeuszy w 160 roku p.n.e przeciw Syrii i Grecji i powstaniu w 70 r. przeciw Rzymowi nie walczyli w oddziałach innych państw. Chodziło o wojsko Izraela. I takie wojsko po utworzeniu państwa Izrael stworzono, oparte o demokratyczny etos, świadome swojego arsenału atomowego i znakomitego wywiadu. Sił bezwzględnych, z racji noszenia w sobie dziedzictwa klęski egzystencjalnej, której radykalnym zaprzeczeniem i gwarancją przetrwania stało się funkcjonowanie we wrogim otoczeniu. To daje ogromną siłę, ale też naraża na demoralizacje patrzenia na świat jako na coś nieustannie wrogiego Żydom, i nastawionego na znikniecie Izraela. Takie skażenia duszy nie znikają łatwo, i są przyczyna neurotycznych reakcji na wszystko co w najmniejszym względzie sugeruje bezbronność.

Autor jest profesorem na Wydziale Prawa i Administracji UJ, historykiem prawa

Syjoniści od zawsze chcieli radykalnie zerwać z przeszłością Wygnania i stworzyć nowego Żyda, porzucającego garb wielowiekowej uległości, mając świadomość, iż wysiłek budowy państwa w otoczeniu wrogim i bez znaczących bogactw wymaga przebudowania świadomości samych Żydów oraz struktury ekonomicznej w diasporze. Wielokrotnie opisywano te sposoby radykalnego zerwania ze świadomością Wygnania-Galut.

Syjoniści zaczęli od rzeczy szaleńczej: wskrzeszenia martwego, używanego jedynie w rycie religijnym języka hebrajskiego – języka Mojżesza i patriarchów. Wiedzieli, że nie da się wykuć szybko jednego narodu z ludu przybywającego z całego świata i mówiącego ponad siedemdziesięcioma językami. Wszak język to coś znacznie więcej niż narzędzie komunikacji. To struktura określonego myślenia, a języki Żydów ze świata, głównie jidysz, były językami uległych, odwołujących się do skojarzeń, które dla wolnych Izraelczyków miały umrzeć. Jidysz był językiem uległych odwołującym się do lęków i niepewności. I choć stworzył wielkie pomniki kultury, to świat ten był dokładnie tym światem, który dla nowego pokolenia wolnych Izraelczyków miał umrzeć na zawsze – tworząc hebrajskiego, machabejskiego Sabrę, a nie zalęknionego szewca czy domokrążcę ze sztetla, zasiedlającego świat, który zresztą przez długi czas określano w Izraelu jako świat bezwolnych idących w czasie Zagłady na rzeź.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?