Syjoniści od zawsze chcieli radykalnie zerwać z przeszłością Wygnania i stworzyć nowego Żyda, porzucającego garb wielowiekowej uległości, mając świadomość, iż wysiłek budowy państwa w otoczeniu wrogim i bez znaczących bogactw wymaga przebudowania świadomości samych Żydów oraz struktury ekonomicznej w diasporze. Wielokrotnie opisywano te sposoby radykalnego zerwania ze świadomością Wygnania-Galut.
Syjoniści zaczęli od rzeczy szaleńczej: wskrzeszenia martwego, używanego jedynie w rycie religijnym języka hebrajskiego – języka Mojżesza i patriarchów. Wiedzieli, że nie da się wykuć szybko jednego narodu z ludu przybywającego z całego świata i mówiącego ponad siedemdziesięcioma językami. Wszak język to coś znacznie więcej niż narzędzie komunikacji. To struktura określonego myślenia, a języki Żydów ze świata, głównie jidysz, były językami uległych, odwołujących się do skojarzeń, które dla wolnych Izraelczyków miały umrzeć. Jidysz był językiem uległych odwołującym się do lęków i niepewności. I choć stworzył wielkie pomniki kultury, to świat ten był dokładnie tym światem, który dla nowego pokolenia wolnych Izraelczyków miał umrzeć na zawsze – tworząc hebrajskiego, machabejskiego Sabrę, a nie zalęknionego szewca czy domokrążcę ze sztetla, zasiedlającego świat, który zresztą przez długi czas określano w Izraelu jako świat bezwolnych idących w czasie Zagłady na rzeź.
Świat podporządkowania oparty był też na chorej strukturze zawodowej, w której Żydzi byli skuteczni. Ale była ona wymuszona, w symbiozie z możnymi tego świata, zapewniającym Żydom ochronę i przywileje, dająca często poczucie intelektualnej przewagi szczególnie nad ciemnym chłopskim gojem. Należało odrodzić rolnictwo konieczne dla osadnictwa i wyżywienia. Mit pasterza i rolnika był archetypem myślenia żydowskiego, zawodem starożytnych hebrajczyków. Zmiana wydawała się zuchwała, w końcu przejście od wypasu do handlu i finansów zajęło Żydom setki lat, choć było wymuszane okolicznościami. Nie było kadr, kultury uprawy roli czy hodowli.
Rolnicy intelektualiści
Trud ten podejmowali jednak ludzie w dużej mierze wykształceni, budujący gospodarkę według świetnie skonstruowanego planu. Rolnicy, czyli – jak ujął to Ben Gurion w Deklaracji Niepodległości – „pionierzy [mapilim] i obrońcy, spowodowali, że zakwitła pustynia", ale podobni byli raczej pionierom-farmerom amerykańskim, a nie chłopom Europy. Tak jak Amerykę stworzyli farmerzy wyposażeni, jak pisał Tocqueville, w siekiery, gazety i Biblię, tak rolnicy izraelscy wywodzili się z ludu Księgi, i jeśli nawet byli zeświecczeni jak większość syjonistów, to dysponowali strukturami myślenia dającymi im szanse na stworzenie nowej rzeczywistości nie tylko siłą rąk, ale i umysłu.
Syjonizm dążył do stworzenia nowoczesnego narodu ze zbieraniny Żydów ze 121 krajów. Byli to ludzie bez więzi, wspólnego kodu solidarnościowego, celu zmuszającego do wspólnotowego heroizmu. Fantastycznie wyraził to Ben Gurion, urodzony w Płońsku przywódca syjonizmu socjalistycznego i pierwszy premier Izraela , który po objęciu urzędu wysłał swojego sekretarza na ulice Tel Awiwu by ten zorientował się, kim ma rządzić. Wysłannik po powrocie załamany płakał nad nędzną kondycją Żydów . Ben Gurion odpowiedział: „Głupiś. Taki mamy materiał i z niego zbudujemy wielki Izrael".