W miniony piątek zakończył się egzamin zawodowy dla adwokatów i radców prawnych. Ponad 5,5 tys. młodych prawników przez cztery dni zmagało się z zadaniami. Wielu ma nadzieję na szybką karierę i atrakcyjne zarobki. Pierwsze lata po wpisie na listę i podjęciu działalności zweryfikują ich marzenia. Na rynku jest ciężko. Dobry adwokat czy radca ze znanym nazwiskiem nie myśli o emeryturze. Miejsca się więc nie zwalniają. Jeśli nawet pojawiają się nowe twarze, to najczęściej z rodzin tych, którzy już się sprawdzili. Nowi spoza branży mają bardzo trudno. Jedni szukają miejsca w kancelarii, by powoli odkładać pieniądze na własną. Radcy często wolą zacząć od etatu, by zbierać i doświadczenie, i klientów.

Niektórzy rzucają się od razu na głęboką wodę. Stały rozwój gospodarczy sprawia, że odkrywane są nowe dziedziny, w których znajomość prawa też jest potrzebna. Mamy więc specjalistów od prawa narciarskiego, nurkowania. Niestety, wielu nie daje rady. Nie dziwią więc najnowsze statystyki Prokuratury Generalnej (byłej) czy Krajowej Rady Sądownictwa. Ci, którzy chcą pozostać prawnikami, startują do wakatu sędziego czy prokuratura. I z roku na rok jest ich coraz więcej. Tu można żyć spokojnie. Zarobki od 6 do 12 tys. zł gwarantują spokojny sen. Tyle że i tych etatów w wymiarze sprawiedliwości czy organach ścigania może zabraknąć. W Niemczech adwokaci, którzy nie poradzili sobie na rynku, przerzucili się na taksówki, we Włoszech stawiają na pizzerie i małe restauracje. Młodzi prawnicy w Polsce powoli dostrzegają, że ich marzenia o korporacyjnym zawodzie nie przystają do rzeczywistości. Z roku na rok spada liczba podchodzących do zawodowego egzaminu, choć wciąż są ich tysiące. To znak, że młodzi ludzie, choć optymistycznie nastawieni do życia, powoli przytomnieją. Zostają pewni sukcesu i wiary we własne możliwości. Miejmy nadzieję, że niewielu z nich zweryfikuje życie i zmusi do zmiany profesji.