Przeciętna pensja dla kobiet- prawników wynosi 47 842 koron brutto miesięcznie, podczas gdy mężczyźni zgarniają 51 136 koron. Sytuację płacową przeanalizował związek zawodowy JUSEK, który zrzesza prawników, ekonomistów i informatyków. Oparł się na statystyce płac 27 tys. osób pracujących w sześciu zawodach; prawników, ekonomistów, komunikatorów, behawiorystów, socjologów i analityków systemów informatycznych.
W trosce o przekazanie jak najbardziej wiarygodnego obrazu w raporcie wyeliminowano tzw. czynniki, które się przekładają na wysokość pensji. Wśród nich wymieniono: efekt pracy w niepełnym wymiarze godzin, branżę, sektor, edukację, lata doświadczeń, zmiany pracodawcy i status szefowski. Z raportu wynika, że w badanych sześciu profesjach łącznie kobiety mają miesięczną płacę niższą od kolegów po fachu o 3500 koron (1480 zł.).
– Z naszej statystyki wynika, że istnieją „niewyjaśnione różnice" w płacach nawet kobiet o silnej pozycji na rynku pracy – komentuje szefowa negocjacji JUSEK sektora publicznego Lena Emanuelsson. – Te mistyczne różnice to jednak nic innego niż płeć.
Kobiety dominują na prawniczych studiach, więcej jest kobiet prokuratorów (59 proc.) i sędziów (57 proc.), podczas gdy mężczyźni sprawują hegemonię jako adwokaci (71). Przeciętnie jednak panie wychodzą na tym gorzej finansowo niż ich męscy partnerzy. Ci są też w ogromnej większości udziałowcami w kancelariach adwokackich.
Czyli twierdzenie, że różnice w zarobkach kobiet i mężczyzn biorą się z różnic w wybieranych profesjach i że w zawodach zdominowanych przez panów płace są wyższe, nie znajduje pokrycia w rzeczywistości. Pracując w tej samej kancelarii i mając takie samo wykształcenie i doświadczenie, kobiety i tak zarobią przeciętnie 6 proc. mniej niż mężczyźni. Według konwencji ONZ i Komisji Europejskiej niższa płaca ze względu na płeć to oznaka nierówności i dyskryminacji. Określenie „średniowieczny relikt" jeszcze lepiej oddaje stan rzeczy.