W początkach nowego roku wszyscy pytają o to, co się w nim stanie, czyli o przyszłość. Przyszłość to wróżenie z fusów, lepiej zająć się potencjalnością, czyli czymś, co może, ale nie musi, się urzeczywistnić, np. Donaldem Tuskiem jako prezydentem RP. Z kręgów wsłuchanych w drgnienia psyche politycznej obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej dochodzą przecieki, że rozważa on opcję kandydowania na prezydenta, ale tylko wtedy, jeśli będzie duża szansa na zwycięstwo, co praktycznie oznacza powołanie po wyborach parlamentarnych rządu bez PiS.
Gdyby to PiS utworzył rząd, to szanse na wybór kandydata Tuska na prezydenta byłyby mniejsze, a ponadto, nawet gdyby do wyboru doszło, to prezydent Tusk mógłby wprawdzie rząd przy pomocy weta blokować, ale skazany byłby na ciągłą szarpaninę i znoszenie niezliczonych upokorzeń. Sam tak upokarzał prezydenta Lecha Kaczyńskiego i może się spodziewać tego samego, tylko o wiele bardziej. Dla dwukrotnego premiera rządu RP i przewodniczącego Rady Europejskiej jest to mało pociągający koniec kariery politycznej.
Tusk nie chce kłopotów
Załóżmy jednak, że to anty-PiS tworzy rząd, a Donald Tusk zostaje prezydentem RP. Znajdzie się wtedy w sytuacji demokratycznego quasi-dyktatora. Z jednej bowiem strony PiS zostanie wydany na łaskę dyszącej żądzą odwetu większości anty-PiS i nie będzie dla prezydenta problemem. Z drugiej, rząd anty-PiS będzie wobec prezydenta Tuska bezradny, bo nie będzie miał w Sejmie większości kwalifikowanej 3/5 potrzebnych do oddalenia prezydenckiego weta, a zatem będzie mógł rządzić tylko za przyzwoleniem Tuska. Donald Tusk nie będzie musiał „kraść" przewodniczącemu Schetynie PO, bo i tak cała partia ze Schetyną na czele będzie musiała dostosować się politycznie do niego; w sytuacji śmiertelnego konfliktu z PiS nie będzie miała innego wyboru. Kardynał Retz bardzo trafnie scharakteryzował zasadniczy problem każdego przywódcy: „trudniej jest w stronnictwie współżyć z tymi, którzy doń należą, niż walczyć z tymi, co są mu przeciwni". Donald Tusk jako prezydent będzie wolny od tego kłopotu.
Co Donald Tusk może zrobić z taką dyktatorską władzą? Odwołajmy się do tego, co o nim wiadomo. Wiadomo, że: w polityce jest bezwzględny i podstępny; ma słuch społeczny; ma szczęście; jest wściekle ambitny.
Jeżeli wyrok wyborców powierzy Donaldowi Tuskowi władzę niemal dyktatorską, to ku czemu poprowadzi go wściekła ambicja?