Dorn: Czy czeka nas nowy ład polityczny

Tusk był i dotąd jest przypisem do Jarosława Kaczyńskiego.

Aktualizacja: 09.01.2019 19:04 Publikacja: 08.01.2019 17:27

Dorn: Czy czeka nas nowy ład polityczny

Foto: AFP

W początkach nowego roku wszyscy pytają o to, co się w nim stanie, czyli o przyszłość. Przyszłość to wróżenie z fusów, lepiej zająć się potencjalnością, czyli czymś, co może, ale nie musi, się urzeczywistnić, np. Donaldem Tuskiem jako prezydentem RP. Z kręgów wsłuchanych w drgnienia psyche politycznej obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej dochodzą przecieki, że rozważa on opcję kandydowania na prezydenta, ale tylko wtedy, jeśli będzie duża szansa na zwycięstwo, co praktycznie oznacza powołanie po wyborach parlamentarnych rządu bez PiS.

Gdyby to PiS utworzył rząd, to szanse na wybór kandydata Tuska na prezydenta byłyby mniejsze, a ponadto, nawet gdyby do wyboru doszło, to prezydent Tusk mógłby wprawdzie rząd przy pomocy weta blokować, ale skazany byłby na ciągłą szarpaninę i znoszenie niezliczonych upokorzeń. Sam tak upokarzał prezydenta Lecha Kaczyńskiego i może się spodziewać tego samego, tylko o wiele bardziej. Dla dwukrotnego premiera rządu RP i przewodniczącego Rady Europejskiej jest to mało pociągający koniec kariery politycznej.

Tusk nie chce kłopotów

Załóżmy jednak, że to anty-PiS tworzy rząd, a Donald Tusk zostaje prezydentem RP. Znajdzie się wtedy w sytuacji demokratycznego quasi-dyktatora. Z jednej bowiem strony PiS zostanie wydany na łaskę dyszącej żądzą odwetu większości anty-PiS i nie będzie dla prezydenta problemem. Z drugiej, rząd anty-PiS będzie wobec prezydenta Tuska bezradny, bo nie będzie miał w Sejmie większości kwalifikowanej 3/5 potrzebnych do oddalenia prezydenckiego weta, a zatem będzie mógł rządzić tylko za przyzwoleniem Tuska. Donald Tusk nie będzie musiał „kraść" przewodniczącemu Schetynie PO, bo i tak cała partia ze Schetyną na czele będzie musiała dostosować się politycznie do niego; w sytuacji śmiertelnego konfliktu z PiS nie będzie miała innego wyboru. Kardynał Retz bardzo trafnie scharakteryzował zasadniczy problem każdego przywódcy: „trudniej jest w stronnictwie współżyć z tymi, którzy doń należą, niż walczyć z tymi, co są mu przeciwni". Donald Tusk jako prezydent będzie wolny od tego kłopotu.

Co Donald Tusk może zrobić z taką dyktatorską władzą? Odwołajmy się do tego, co o nim wiadomo. Wiadomo, że: w polityce jest bezwzględny i podstępny; ma słuch społeczny; ma szczęście; jest wściekle ambitny.

Jeżeli wyrok wyborców powierzy Donaldowi Tuskowi władzę niemal dyktatorską, to ku czemu poprowadzi go wściekła ambicja?

Cel sam się narzuca: unicestwienie Jarosława Kaczyńskiego w perspektywie historycznej, a to nie oznacza prymitywnego odwetu. Robert Krasowski trafnie w książce „Czas Kaczyńskiego" zauważył, że w latach 2007–2014 Donald Tusk był premierem w Polsce Kaczyńskiego, bo gdy ten w 2005 roku ponownie wkroczył na scenę „bez względu na to, czy miał władzę, czy nie, stał się osią wydarzeń". Tusk był i jest dotąd przypisem do Jarosława Kaczyńskiego. Prawdziwe unicestwienie Jarosława Kaczyńskiego oznacza zredukowanie go do przypisu do Donalda Tuska, a tego nie da się zrobić bez wykreowania siłą, zdradą, podstępem, łaskawością i uwodzeniem Polski Tuska, nowego ładu politycznego, z którym siły społeczne wspierające PiS będą musiały się pogodzić, i do którego będą musiały się dostosować.

W starożytnej Grecji, gdy konflikty wewnętrzne groziły zniszczeniem miasta-państwa, powoływano do władzy „ajsymnetę", rozjemcę z władzą dyktatorską z zadaniem przewrócenia ładu wewnętrznego. W „Polityce" Arystoteles uznaje ją za „tyranię pochodzącą z wyboru, która różni się od królestwa u barbarzyńców nie brakiem prawnej podstawy, lecz tylko brakiem oparcia w tradycji". Najbardziej znanymi ajsymnetami byli Solon z Salaminy i Pittakos z Mityleny, obaj zaliczani do grona „siedmiu mędrców", twórców kultury greckiej.

Trzeźwy Pittakos

Bardziej interesujący dla tych rozważań jest Pittakos ze względu na to, że jego droga do władzy była pełna zdrad i podstępów (wypisz, wymaluj Donald Tusk). Najpierw złączył się ze stronnictwem arystokratycznym i wspólnie z braćmi najwybitniejszego wówczas poety greckiego Alkajosa wygnał rządzącego Mityleną, popieranego przez lud tyrana Melanchrosa. Do władzy został wyniesiony w wyniku przewrotu kolejny tyran Myrsilos, który jednak apetytów arystokratów nie zaspokoił, więc zaczęli przeciw niemu spiskować. Pittakos, który współdziałał z arystokratyczną heterią, ocenił sytuację trzeźwo, zmienił front i poparł Myrsilosa. Dzięki temu znalazł się w elicie władzy.

Pojedynek bez honoru

„Gdy Ateńczycy i Mityleńczycy – pisze Diogenes Laertios w »Żywotach i poglądach sławnych filozofów« – prowadzili wojnę o terytorium Achilleidy, objął dowództwo nad Mityleńczykami; Ateńczykami dowodził zaś Frynon, zwycięzca olimpijski w walce na pięści. Pittakos zgodził się z nim stoczyć pojedynek. Miał pod tarczą sieć, którą niepostrzeżenie zarzucił na Frynona, i po zabiciu go zagarnął ziemię sporną". Ten niezbyt honorowy podstęp zyskał mu u rodaków taką renomę, że po śmierci Myrsilosa lud wybrał go na ajsymnetę z zadaniem ustanowienia dla Mityleny nowych praw i zakończenia niszczącego polis konfliktu z arystokratami. Pittakos z tego zadania się wywiązał i po dziesięciu latach rządów złożył władzę.

Jego najbardziej zażartym przeciwnikiem był Alkajos, który w wierszach czytanych w całej Grecji obrzucał go obelgami i oszczerstwami. Gdy ludzie Pittakosa pojmali Alkajosa, ten uwolnił go, mówiąc: „Przebaczenie jest lepsze niż zemsta".

W praktyce politycznej Pittakos z przebaczaniem za bardzo się nie wyrywał. Gdy objął władzę, skazał na banicję przywódców arystokratów z Alkajosem na czele. Po paru jednak latach, gdy umocnił się u steru rządów i przeprowadził popartą przez większość reformę praw, ogłosił amnestię i bezsilnym politycznie arystokratom pozwolił wrócić do ojczyzny, co zakończyło proces wewnętrznej konsolidacji Mityleny.

Pittakos był w bliskich stosunkach z Kairosem, najmłodszym dziecięciem Zeusa, bogiem szczęśliwych okazji i niewykorzystanych szans. Ten, kogo ów bożek mijał, miał jedynie krótką chwilę, by go uchwycić, a wraz z nim swoją szczęśliwą szansę. Kiedy Kairos przeszedł, nikt już nie mógł go złapać. Najbardziej polityczne powiedzenie Pittakosa głosi: „Umiej zawsze rozpoznać moment właściwy". Komu objawi się Kairos późną jesienią tego roku, kto go pochwyci, a komu umknie? Czy narodzi się wtedy ajsymneta?

W początkach nowego roku wszyscy pytają o to, co się w nim stanie, czyli o przyszłość. Przyszłość to wróżenie z fusów, lepiej zająć się potencjalnością, czyli czymś, co może, ale nie musi, się urzeczywistnić, np. Donaldem Tuskiem jako prezydentem RP. Z kręgów wsłuchanych w drgnienia psyche politycznej obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej dochodzą przecieki, że rozważa on opcję kandydowania na prezydenta, ale tylko wtedy, jeśli będzie duża szansa na zwycięstwo, co praktycznie oznacza powołanie po wyborach parlamentarnych rządu bez PiS.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej