Europejska twarz nowego rządu

Pierwszy rząd PiS w latach 2005-07 doprowadził do ostrego kryzysu w stosunkach Polski z Unią Europejską, a przede wszystkim Niemcami.

Aktualizacja: 09.11.2015 15:03 Publikacja: 09.11.2015 14:55

Europejska twarz nowego rządu

Tym razem Jarosław Kaczyński najwyraźniej nie chce powtórzyć tego błędu. Wie, że Polska jest dziś tak mocno zintegrowana ze Wspólnotą, iż każda polityka prowadzona w otwartej opozycji do Brukseli musi zakończyć się klęską.

Stąd decyzja, aby powołać odrębnego ministra ds. europejskich i podporządkować go bezpośrednio premier, a nie szefowi MSZ. To on będzie koordynował politykę naszego kraju w Brukseli ze wszystkimi resortami, przede wszystkim gospodarczymi.

Równie ważne jak kompetencje nowego ministra jest to, kto nim został. Konrad Szymański to kompetentny, umiarkowany polityk, który rozumie, że w Brukseli można coś osiągnąć tylko na drodze mozolnych, finezyjnych negocjacji, poprzez budowę koalicji z innymi krajami, a nie dzięki widowiskowy wypowiedziom.

W obszernym wywiadzie udzielonym „Rz” nowy minister wytykał co prawda Niemcom błędną strategią rozwiązania kryzysu migracyjnego i zachęcał do wstrzymania projektu budowy gazociągu Nord Stream 2, ale też podkreślał obszary, gdzie mamy z Berlinem wspólne stanowisko, jak negocjacje o nowych warunkach pozostania Wielkiej Brytanii w Unii czy znaczenie strategicznego partnerstwa Europy ze Stanami Zjednoczonymi. Szymański zapowiedział, że Polska nie odwróci się od europejskich partnerów sprawie uchodźców, choć będzie też forsować opracowanie przez Unię całościowej polityki migracyjnej. Ujawnił, że postawi „na najwyższym politycznym szczeblu” problem ograniczenia emisji dwutlenku węgla, ale równocześnie chwalił Merkel za utrzymanie sankcji wobec Rosji.

Pod rządami PiS zapowiada się więc bardziej asertywna niż do tej pory, ale jednak konstruktywna polityka wobec Unii. A to przesądzi o 3/4 strategii dyplomatycznej nowej ekipy. W naszych czasach stosunki z Niemcami, Francją czy Wielką Brytanią są kształtowane przede wszystkim w Brukseli a nie w relacjach dwustronnych.

W Berlinie, Paryżu i Londynie ten sygnał zostanie przyjęty z ulgą. Od Grecji po Rosję, od imigrantów po ryzyko wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii, Angela Merkel ma tak dużo problemów, że zrobi wiele, aby uniknąć powstania kolejnego: pogorszenia relacji z sąsiadem zza Odry. Podobne sygnały płyną z Paryża i Londynu.

Pozostałą częścią polityki zagranicznej zajmie się Witold Waszczykowski, człowiek o bardziej radykalnych poglądach. Ale tu raczej nie należy oczekiwać spektakularnych zmian. W wywiadzie udzielonym „Rz” nowy minister sam przyznaje, że „klucz do poprawy stosunków polsko-rosyjskich jest w Rosji” i „nie widzi możliwości podjęcia przez nas inicjatywy w tej sprawie”. Przyznaje, że „nie ma potrzeby” przekazać Ukrainie broni śmiercionośnej, co jest testem na większe zaangażowanie naszego kraju po stronie wschodniego sąsiada. Nowy minister wierzy, że da się odbudować współpracę z krajami wyszehradzkimi mimo, że prowadziły one do tej pory raczej przychylną politykę wobec Moskwy. Czy tak się stanie nie wiadomo, ale zadanie będzie trudne: od upadku komunizmu Polska nigdy nie potrafiła stanąć na czele koalicji krajów naszego regionu, jak Hiszpania robiła parokrotnie na południu Europy w kluczowych dla niej sprawach.

Waszczykowskiemu pozostaje więc przede wszystkim wykazać się na polu, które w kampanii wyborczej Andrzej Duda uznał za kluczowe: współpracy wojskowej ze Stanami Zjednoczonymi. Chodzi o powstanie czegoś na kształt stałych baz amerykańskich w naszym kraju. Decyzja w tej sprawie miałaby zapaść na szczycie NATO w Warszawie latem przyszłego roku.

Tu nowy minister ma spore szanse na sukces bo Pentagon jest coraz bardziej świadomy zagrożenia dla wschodniej flanki NATO ze strony Rosji i chce temu przeciwdziałać.   Waszczykowski w negocjacjach z Amerykanami ma spore doświadczenie, to on prowadził rokowania o budowie elementów tarczy anty-rakietowej, gdy pierwotny projekt George’a W. Busha był jeszcze aktualny.

Ale nie miejmy też złudzeń. Mowa o polityce największego wymiaru. I jeśli Amerykanie zdecydują się posłać do Polski swoje wojska, to będzie to strategiczne rozstrzygnięcie Baracka Obamy, niezależnie od tego, kim będzie i co zrobi szef polskiej dyplomacji. 

Tym razem Jarosław Kaczyński najwyraźniej nie chce powtórzyć tego błędu. Wie, że Polska jest dziś tak mocno zintegrowana ze Wspólnotą, iż każda polityka prowadzona w otwartej opozycji do Brukseli musi zakończyć się klęską.

Stąd decyzja, aby powołać odrębnego ministra ds. europejskich i podporządkować go bezpośrednio premier, a nie szefowi MSZ. To on będzie koordynował politykę naszego kraju w Brukseli ze wszystkimi resortami, przede wszystkim gospodarczymi.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"
Polityka
Konfederacja o exposé Sikorskiego: Polska polityka zmieniła klęczniki
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Nieoficjalnie: Jacek Kurski na listach PiS