Kto się sprawdzi w kryzysie jako lider biznesu

Już wiadomo, że w wielu branżach pandemia zmusi firmy do cięcia kosztów poprzez zwolnienia i redukcję płac. W części z nich przykład zaciskania pasa idzie z góry.

Publikacja: 01.04.2020 21:00

Kto się sprawdzi w kryzysie jako lider biznesu

Foto: AFP

Polski potentat rynku odzieży LPP jako pierwsza z dużych giełdowych spółek ogłosił, że członkowie jej zarządu zgodzili się na czas kryzysu pandemii obniżyć swoje wynagrodzenia do symbolicznej złotówki. – Rezygnacja z wynagrodzenia była solidarną decyzją wszystkich kolegów z zarządu. W obecnej sytuacji, kiedy walczymy o każde miejsce pracy i utrzymanie płynności finansowej spółki, wspólnie uznaliśmy to za naturalny krok w obliczu tak niepewnej dziś przyszłości – mówi „Rzeczpospolitej" Marek Piechocki, prezes czteroosobowego zarządu LPP, która jest jedną z firm najmocniej dotkniętych skutkami koronawirusa.

Zdaniem eksperta ds zarządzania prof. Krzysztofa Obłoja decyzja władz LPP powinna wkrótce zyskać naśladowców, szczególnie w firmach i branżach, które będą musiały teraz przeprowadzać dotkliwe dla załogi cięcia kosztów. – Pandemia to czas dla firm, by zachować się w społecznie odpowiedzialny sposób – uważa prof. Obłój.

Tę opinię podziela Marek Sprengel, prezes leszczyńskiego producenta okien, spółki Awilux. Jej zarząd na czas trwania epidemii i kryzysu zawiesił wypłatę swoich wynagrodzeń, by – jak wyjaśnia – mieć pieniądze na wypłaty pensji pracowników i regulowanie należności za dostawy elementów do produkcji. – Nie wiemy, jak długo będzie trwała obecna sytuacja, ale wypłatę wynagrodzeń zarządu zawieszamy do czasu poprawy sytuacji gospodarczej, czyli optymistycznie patrząc, do końca maja – mówi Marek Sprengel.

Informacje o kryzysowych obniżkach płac szefów płyną też ze świata – jak informował „Parkiet", na taki krok zdecydował się np. hiszpański potentat finansowy Grupa Santander. Przewodnicząca jej rady nadzorczej Ana Botin i prezes Jose Antonio Alvarez zrezygnowali z 50 proc. wynagrodzenia, a niewykonawczy dyrektorzy – z 20 proc.

Zdaniem Marzeny Strzelczak, dyrektorki generalnej Forum Odpowiedzialnego Biznesu, takie decyzje są w czasie pandemii jak najbardziej właściwe: to ważny sygnał szczególnie w sytuacji konieczności ograniczania kosztów czy redukcji zatrudnienia. – Jak inaczej oczekiwać od swoich pracownic i pracowników maksymalnej motywacji, zaangażowania i kreatywności, której, jak nigdy wcześniej, potrzebujemy? – podkreśla Strzelczak. Według niej jesteśmy w czasie przełomu, ogromnej niepewności, ale i rosnącego znaczenia liderów w biznesie, który – co widzimy każdego dnia – działa jak „dobry obywatel".

Z rezerwą do obniżek płac przez szefów firm podchodzi Krzysztof Kosy, psycholog biznesu. Według niego obniżenie pensji bądź rezygnacja z niej przez zarząd będzie prawdopodobnie coraz częstszym zjawiskiem, jeśli kryzys związany z epidemią będzie trwał. Jest jednak pewien problem w tego rodzaju decyzjach. – Z jednej strony wydaje się to gestem solidaryzowania się z załogą i wyrazem troski o przyszłość firmy, ale z drugiej może być odebrane przez pracowników jako nacisk na rezygnację przez nich z części wynagrodzenia lub innych praw pracowniczych – wyjaśnia psycholog. Jego zdaniem pracownicy mogą też nie ufać takim krokom szefów (bo i tak sobie jakoś wyrównają stratę), a niektórzy mogą to odbierać jako rodzaj politycznego zagrania (wiele tu zależy od dotychczasowych relacji zarządu z pracownikami).

Prof. Obłój zwraca uwagę, że w okresie kryzysu wyróżniają się trzy kategorie ludzi i firm: bohaterowie, ofiary i złoczyńcy (ci ostatni to np. firmy spekulujące środkami higieny,których kilka tysięcy zablokował ostatnio Amazon). Chcąc z kolei trafić do kategorii bohaterów, firma powinna podjąć trzy działania. Pierwsze i, zdaniem prof. Obłoja, najbardziej naturalne to obniżenie wynagrodzeń zarządu i najwyższej kadry menedżerskiej. Niekoniecznie do symbolicznej złotówki, ale na tyle, by pokazać osobiste zaangażowanie menedżerów w walkę z trudną sytuacją. Jako drugie działanie na czas kryzysu prof. Obłój rekomenduje zablokowanie wypłaty dywidendy (co też chce zrobić LPP) oraz rocznych bonusów. – Mimo że są wypracowane i zasłużone, to w sytuacji, gdy firmie będzie potrzebna gotówka, nie powinny być wypłacane – wyjaśnia ekspert. Trzecim działaniem bohaterów biznesu jest godne zachowanie wobec pracowników – tam, gdzie jest to możliwe, warto walczyć o zachowanie miejsc pracy albo wspierać w znalezieniu nowej.

Polski potentat rynku odzieży LPP jako pierwsza z dużych giełdowych spółek ogłosił, że członkowie jej zarządu zgodzili się na czas kryzysu pandemii obniżyć swoje wynagrodzenia do symbolicznej złotówki. – Rezygnacja z wynagrodzenia była solidarną decyzją wszystkich kolegów z zarządu. W obecnej sytuacji, kiedy walczymy o każde miejsce pracy i utrzymanie płynności finansowej spółki, wspólnie uznaliśmy to za naturalny krok w obliczu tak niepewnej dziś przyszłości – mówi „Rzeczpospolitej" Marek Piechocki, prezes czteroosobowego zarządu LPP, która jest jedną z firm najmocniej dotkniętych skutkami koronawirusa.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rynek pracy
Ukraińcy mogą zniknąć z polskiego rynku pracy. Kto ich zastąpi?
Rynek pracy
Polskie firmy mają problem. Wojenna mobilizacja wepchnie Ukraińców w szarą strefę?
Rynek pracy
Złe i dobre strony ostrego wzrostu płac
Rynek pracy
Rośnie popyt na pracę dorywczą
Rynek pracy
Pokolenie Z budzi postrach wśród pracodawców