Polscy drobiarze postawili na eksport. Dziś za to płacą

Kryzys uderza w producentów drobiu. Ptasia grypa zamknęła część rynków już na początku roku, a odbiorców w Unii poraził koronawirus. Bez gastronomii i hoteli nie ma komu sprzedawać mięsa.

Aktualizacja: 07.05.2020 06:35 Publikacja: 06.05.2020 21:00

Polscy drobiarze postawili na eksport. Dziś za to płacą

Foto: Adobe Stock

Od marca ceny tuszek kurczaka runęły w Polsce o 40 proc., a spadki mocno wyprzedziły średnią unijną, która jest na poziomie 6,7 proc. Rodzima branża płaci dziś za uzależnienie od eksportu, ponieważ za granicą polski drób trafiał głównie na talerze w restauracjach, a te w całej Europie są zamknięte. Ptasia grypa też dokłada swoje i zamyka rynki pozaunijne. Pandemia mocno zmieni polski rynek drobiu.

Po okazyjnych cenach

– To jeden z największych kryzysów, z jakimi zmagał się sektor drobiarski w ostatnich latach – mówi Dariusz Goszczyński, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa (KRD). – Obserwowany spadek cen wynika przede wszystkim z bardzo mocno ograniczonego eksportu mięsa drobiowego w kanale horeca, spowodowanego pandemią koronawirusa – dodaje. Według najnowszych danych Komisji Europejskiej, w ciągu czterech tygodni do 20 kwietnia 2020 r. średnia cena tuszki brojlera spadła w Polsce w skupach o 24 proc., ale od połowy marca spadki sięgają już 40 proc.

Czytaj także: Rolnictwu brakuje wody i rąk do pracy

Ceny w Polsce załamały się, bo nawet połowę produkcji wysyłamy na eksport, gdzie polski drób trafia głównie na stoły zamkniętych od wielu tygodni hoteli i restauracji. Kryzys uderzył w producentów ze wszystkich państw, ale w polskich najbardziej, ponieważ byliśmy największym dostawcą w UE.

Polacy eksportowali drób po bardzo okazyjnych cenach. W 2019 r. średnia cena tuszek z Polski wynosiła zaledwie 67 proc. średniej ceny unijnej. – Eksport był motorem napędowym rozwoju tej branży w Polsce, dzięki czemu nasz sektor wysunął się na pierwszą pozycję w Unii i utrzymuje ją od kilku lat. Dziś ta wysoka ekspozycja na eksport sprawia, że spadek cen w naszym kraju jest głębszy niż w innych krajach Wspólnoty – mówi Grzegorz Rykaczewski, analityk rynków rolnych banku Santander.

Czytaj także: Europejskie pola wołają o pracowników

Osłabienie popytu w UE nastąpiło w i tak już trudnej sytuacji, gdy eksport z Polski do krajów trzecich został ograniczony przez grypę ptaków, którą wykryto u nas na przełomie 2019 i 2020 r. Sytuacja jest niepewna, bo wprawdzie ostatnie z 31 ognisk w Polsce wykryto miesiąc temu, ale na Węgrzech jest już ponad 240 ognisk i ciągle pojawiają się nowe. Żeby rozmawiać o powrocie eksportu, muszą minąć trzy miesiące od ostatniego ogniska. Tymczasem – według danych Ministerstwa Rolnictwa – cena skupu żywca w sprzedaży kontraktowej obniżyła się o ok. 15 proc., poniżej 3 zł/kg. Na wolnym rynku ceny spadły nawet do ok. 2 zł/kg, podczas gdy granica opłacalności produkcji jest na poziomie ok. 3 zł/kg. Dlatego najbardziej cierpią producenci niezwiązani długoterminowymi umowami z zakładami ubojowymi, którzy odpowiadają nawet za 40 proc. rynku. Gdy jest koniunktura, są w lepszej pozycji, mogą wybierać ubojnie, gdzie oddadzą mięso, jednak gdy sytuacja rynkowa się pogarsza, mają problem ze znalezieniem odbiorców. Rośnie ryzyko, że spadnie produkcja drobiu, bo rolników tak niski poziom cen skłania do zmniejszania lub kończenia produkcji kurcząt. To uruchomi efekt domina – zmniejszy się popyt na pisklęta, jaja wylęgowe i stada rodzicielskie. A w konsekwencji rośnie ryzyko wzrostu cen po otwarciu rynków (krajowa produkcja może nie nadążyć za rosnącym eksportem i ceny mięsa wzrosną).

Spadki cen nadal nie dotarły do sklepów. GUS cen detalicznych z kwietnia jeszcze nie opublikował, ale w marcu ceny mięsa drobiowego w sklepach wzrosły o 5 proc. mimo spadków w skupach. W sklepach internetowych sieci handlowych ceny są dziś na stałych poziomach: filet drobiowy kosztuje od 16 do 18 zł, ćwiartka z kurczaka – od 6 do 7 zł.

Pomoże regionalizacja

Ratunkiem dla eksportu w czasach pandemii ptasiej grypy jest zdaniem ekspertów regionalizacja. Trwają rozmowy z Chinami czy RPA, ale to pieśń przyszłości. Wysyłaliśmy tam ok. 20 tys. ton, ale głównym odbiorcą wciąż jest Unia Europejska. Niemcy kupują 20 proc. całego eksportu, dobrym klientem była Wielka Brytania, ale tu handel utrudnia brexit – trwają negocjacje, ale ich finał nadal nie jest znany.

KRD prosiła resort rolnictwa oraz Komisję Europejską o dopłaty do prywatnego przechowywania mięsa, co pomogłoby zamrozić 200 tys. ton mięsa i wprowadzić je za kilka miesięcy, gdy rynek będzie już udrożniony. Bruksela 30 kwietnia odrzuciła jednak ich wnioski o dopłaty do przechowywania drobiu, choć zgodziła się na dopłaty do mleka, serów czy wołowiny.

Niemcy planują otworzyć restauracje

Sąsiedzi zza Odry kupują aż jedną piątą naszego eksportu drobiu. Są więc kluczowym klientem, który – co ważne – przygotowuje właśnie ponowne otwarcie restauracji. Rząd federalny negocjuje z władzami poszczególnych landów luzowanie ograniczeń gospodarki. W środę wieczorem miała się odbyć wideokonferencja niemieckiego rządu, która prawdopodobnie zdecyduje o stopniowym otwarciu rynku gastronomicznego. Oprócz restauracji otwarte zostaną również kawiarnie, bary i puby. Według najnowszych informacji rynek gastronomiczny we wszystkich krajach związkowych ruszy między 9 a 22 maja.

Komisja Europejska oczekuje w najnowszej prognozie, że konsumpcja drobiu w UE w roku 2020 nie spadnie, co przy zamkniętej w całej Europie gastronomii sugeruje większe zakupy do domów. Odmrożenie gastronomii w UE prawdopodobnie nie przyniesie pełnej odbudowy popytu w kilka miesięcy z powodu ograniczeń sanitarnych i obaw konsumentów przed zakażeniem. W następnych tygodniach KE oczekuje zmian kanałów dystrybucji drobiu i spadku dynamiki produkcji, a więc też łagodnego wzrostu cen.

Od marca ceny tuszek kurczaka runęły w Polsce o 40 proc., a spadki mocno wyprzedziły średnią unijną, która jest na poziomie 6,7 proc. Rodzima branża płaci dziś za uzależnienie od eksportu, ponieważ za granicą polski drób trafiał głównie na talerze w restauracjach, a te w całej Europie są zamknięte. Ptasia grypa też dokłada swoje i zamyka rynki pozaunijne. Pandemia mocno zmieni polski rynek drobiu.

Po okazyjnych cenach

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rolnictwo
Afera w rządzie Ukrainy. Minister podejrzany o kryminalny proceder
Rolnictwo
Polska wspomaga wojenną kasę Rosji importując nawozy. Najwięcej w UE
Rolnictwo
Węgry ograniczą import produktów rolnych z Ukrainy. Rosja zadowolona
Rolnictwo
Największy producent wina Rosji w mackach Kremla. Parodia w sądzie
Rolnictwo
Przybywa zboża z Rosji w Europie. Dojrzewa pomysł na cła