Rolnictwu brakuje wody i rąk do pracy

Susza zapowiada się największa od lat, ale pomoc dla rolników jest mizerna. Kryzys pogłębia brak pracowników sezonowych, bo epidemia zamknęła granicę Polski z Ukrainą.

Aktualizacja: 20.04.2020 06:33 Publikacja: 19.04.2020 21:00

Rolnictwu brakuje wody i rąk do pracy

Foto: Adobe Stock

W tym roku susza przyszła wcześniej niż w ubiegłych latach. – Poziom wód powierzchniowych i głębinowych jest niski, susza glebowa trwa praktycznie cały czas od jesieni, co bezdyskusyjnie wskazuje, że sytuacja jest najpoważniejsza od wielu lat. A pogarsza ją rozwój chorób i szkodników – ocenia prof. Andrzej Kowalski, były dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.

Wody brakuje w rzekach. – Mówimy o suszy hydrologicznej już w 42 z 500 stacji obserwacyjnych na rzekach, gdy przed rokiem o tej porze tzw. przepływ niżówkowy był tylko na siedmiu stacjach – mówi Grzegorz Walijewski, rzecznik, Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMiGW).

Bez opadów do czerwca

To trzecia już susza z rzędu. Już od pięciu lat mamy ciągły deficyt opadów i ciepłe lub bezśnieżne zimy. Brak śniegu sprawia, że wiosna zaczyna się bez potrzebnych zapasów wody. Wilgotność gleby w wielu regionach spadła w wierzchniej warstwie poniżej 30 proc., co zagraża rolnictwu. Najmocniej dotknięty jest tym zachód kraju – województwo dolnośląskie, lubuskie, wielkopolskie, ale też część łódzkiego, kujawsko-pomorskie.

Czytaj także: Komisja Europejska przeznaczy 100 mld euro na walkę z bezrobociem

Najbliższy tydzień minie bez istotnych opadów, a klimatolodzy IMiGW prognozują niedobór opadów do czerwca. Mimo takich okoliczności resort rolnictwa zmniejsza budżet pomocy suszowej i dopłat do ubezpieczeń dla rolników. Za straty w uprawach z 2018 r. rolnicy dostali nawet 2 mld zł. Rok temu rząd skierował na to już tylko 0,5 mld zł, na dodatek pieniądze do wielu rolników jeszcze nie dotarły. Z kolei budżet na dopłaty do ubezpieczeń upraw skurczył się z 850 mln zł przed dwoma laty do 500 mln w 2020 r. Ministerstwo nie odpowiedziało na prośbę „Rzeczpospolitej" o komentarz i ocenę tegorocznej suszy.

Brak wody może też zaszkodzić nie tylko uprawom, ale i elektrowniom. – Największy kłopot mają elektrownie działające w obiegu otwartym. One do chłodzenia wykorzystują wodę z rzek, której może zabraknąć, albo będzie ona zbyt ciepła, by móc ją wykorzystać do schładzania instalacji – mówi Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii. Takich instalacji jest w Polsce ok. 30 proc.

Ratunkiem jest energetyka solarna – w Polsce powstały w ciągu dwóch lat panele słoneczne o mocy 1,7 GW. To była jedna z lekcji, którą energetyka odrobiła po suszy w 2015 r. Dodatkowo można liczyć na energię z Niemiec, które mają ponad 40 GW z paneli słonecznych.

Urodzaj dla inflacji

– Susza może oznaczać straty głównie dla rolników, a w przetwórstwie jest ryzyko mniejszej podaży surowca – mówi Mariusz Dziwulski, ekspert PKO BP. Rolnicy nie odbiją sobie strat podwyżkami, bo na ceny zbóż decydujący wpływ ma rynek globalny, a tam wody nie brakuje. Od początku roku Wielka Brytania, Francja, Niemcy odnotowały spore opady, podobnie Australia.

Inne podwyżki nie są pewne, bo warzywa już były drogie, a ewentualne wzrosty złagodzi import. – Prognozujemy, że dynamika cen żywności i napojów bezalkoholowych zwiększy się w 2020 r. do 5,2 proc. w ujęciu rocznym wobec 4,9 proc. w 2019 r. – mówi Jakub Olipra, ekonomista Credit Agricole. Ten bank podwyższył prognozę z 4,7 proc. Wpływ suszy częściowo złagodzi nadpodaż na rynku mięsa czy mleka, wywołaną z powodu zamknięcia restauracji i hoteli.

I kto to zbierze

Czy susza okaże się katastrofalna? Na takie oceny jest za wcześnie. – Przyroda potrafi czynić cuda. Ubiegły rok był znacznie lepszy, niż zapowiadały prognozy – mówi prof. Kowalski.

Uprawom natomiast zagraża niedoceniany przez rząd brak pracowników sezonowych. Zbiorami owoców zajmowali się niemal tylko Ukraińcy, którzy obecnie nie mogą przejechać przez granicę z powodu pandemii. Jeśli stan epidemiczny potrwa do czerwca, do Polski nie wjedzie nawet 480 tys. Ukraińców, szacuje Personel Service.

– Susza jest problemem na plantacjach, gdzie nie ma nawadniania, ale największym problemem jest to, że nie ma pracowników z Ukrainy, nie wiadomo, czy wrócą, nie ma ich jak zastąpić – mówi Maciej Kmera, rzecznik prasowy Rynku Hurtowego w Broniszach.

To może podbić ceny owoców. Ten sam problem ma Zachód – „ Financial Time" szacuje, że Włosi potrzebują 250 tys. dodatkowych rąk do pracy, Francja – 200 tys., a Hiszpania – 80 tys. Pracownicy zwykle przyjeżdżali z Polski, Ukrainy, Rumunii, Bułgarii i Maroka. Teraz uniemożliwiają to zamknięte granice.

Opinia dla „rz"

Andrzej Gajowniczek, prezes holdingu Real

Nadchodzi ogromny problem ze zbiorem owoców. Wiśnie, truskawki, jabłka są zbierane ręcznie, głównie przez pracowników z Ukrainy. Mamy bardzo duży kłopot, bo ci ludzie nie mogą dziś wrócić do Polski. A bez Ukraińców nie ma możliwości zabezpieczenia zbiorów. Dlatego wystąpiliśmy z apelem, żeby otworzyć dla nich granice, nawet z kwarantanną. Jeśli rząd tego nie umożliwi, uprawy zostaną na polach, będą ogromne straty – i w efekcie: wysokie ceny przetworów w sklepach. Na granicy urzędnicy powinni pracować na dwie zmiany – i tam, a nie w konsulatach, udzielać pozwoleń na pracę.

2 mld na zatrzymanie wody

Nawet 14 mld zł w ciągu następnych siedmiu lat wpompuje Polska w poprawę krajowej retencji. Łącznie na tzw. prace utrzymaniowe Wody Polskie, państwowa instytucja gospodarująca akwenami, wydadzą w tym roku 380 mln zł, a na inwestycje w 4 tys. różnych obiektów poprawiających retencję, zalewów, zbiorników – nawet 2 mld zł. – Pracujemy nad renaturyzacją rzek, czyli przywracaniem ich pierwotnego charakteru. Dziś już rzek się nie betonuje i nie „prostuje" – mówi Sergiusz Kieruzel, rzecznik prasowy Wód Polskich. Kosztem 150 mln zł zrealizują one tzw. program retencji korytowej: 640 inwestycji, głównie zastawek i jazów, które spiętrzają wodę w lokalnych rzekach.

Nie wszędzie trwa walka o poprawę retencji. Do walki z suszą kluczowe jest bezpieczeństwo lasów, tymczasem w Puszczy Karpackiej i Bukowej Lasy Państwowe prowadzą intensywną wycinkę drzew.

W tym roku susza przyszła wcześniej niż w ubiegłych latach. – Poziom wód powierzchniowych i głębinowych jest niski, susza glebowa trwa praktycznie cały czas od jesieni, co bezdyskusyjnie wskazuje, że sytuacja jest najpoważniejsza od wielu lat. A pogarsza ją rozwój chorób i szkodników – ocenia prof. Andrzej Kowalski, były dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.

Wody brakuje w rzekach. – Mówimy o suszy hydrologicznej już w 42 z 500 stacji obserwacyjnych na rzekach, gdy przed rokiem o tej porze tzw. przepływ niżówkowy był tylko na siedmiu stacjach – mówi Grzegorz Walijewski, rzecznik, Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMiGW).

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rolnictwo
Polska wspomaga wojenną kasę Rosji importując nawozy. Najwięcej w UE
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Rolnictwo
Węgry ograniczą import produktów rolnych z Ukrainy. Rosja zadowolona
Rolnictwo
Największy producent wina Rosji w mackach Kremla. Parodia w sądzie
Rolnictwo
Przybywa zboża z Rosji w Europie. Dojrzewa pomysł na cła
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Rolnictwo
Putin zawłaszcza jeden z największych agroholdingów w Rosji. To biznes z USA