„Rzeczpospolita" dotarła do szczegółów audytu spraw dotyczących reprywatyzacji, jaki na zlecenie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry przeprowadził specjalny zespół śledczych z Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Pokazuje on zdumiewającą bezczynność prokuratorów, nawet w sprawach, gdzie podejrzenia popełnienia przestępstwa były ewidentne.
Postępowania dotyczyły oszustw, zaniedbań i nadużyć urzędniczych w sprawach gruntów i kamienic wartych miliony złotych. Niemal we wszystkich decyzje wydawał ówczesny wicedyrektor stołecznego Biura Gospodarki Nieruchomościami (BGN) Jakub Rudnicki.
Ale mimo mocnych dowodów warszawskie prokuratury – głównie rejonowe, czyli najniższego szczebla – nie podejmowały śledztw lub od razu je umarzały.
Przykłady kilku spraw z audytu pokazują, jak rozprawiano się doniesieniami lokatorów i prawowitych właścicieli nieruchomości.
Jedna z głośnych spraw dotyczyła budynku przy ul. Hożej 25. Kamienica w centrum stolicy trafiła do Marka M. – zwanego kolekcjonerem kamienic, bo hurtem skupował roszczenia (to on przejął dom, w którym mieszkała zamordowana Jolanta Brzeska). Prawa do tej nieruchomości Marek M. kupił od 85-letniej kobiety. W akcie notarialnym znalazła się też informacja o nabyciu przez niego sąsiedniej nieruchomości (Hoża 25A) za... 50 zł.