- Te marsze organizowane są w ponad 50 miastach w całej Polsce - podkreślała Zawisza w TVN24. - To jest takie bardziej symboliczne pokazanie tego, że nadal jesteśmy, nadal walczymy. Jeżeli pojawi się projekt Kai Godek w parlamencie i będzie procedowany przez Sejm, jeżeli ten projekt, który jest w komisji petycji, pojawi się na sali sejmowej, jestem przekonana, że wtedy mobilizacja będzie dużo większa - zapowiadała.

Działaczka partii razem zeszłoroczne manifestacje nazwała "ogromną mobilizację". - To pokazanie, że nie godzimy się na to, żeby deptano nasze prawa, żeby z kobiet czyniono zbrodniarki tylko dlatego, że poroniły. To nie jest coś, co powinno funkcjonować w polskim prawie i na co polskie kobiety po prostu się nie godzą - mówiła.

Zawisza wyjaśniała także, dlaczego projekt "Ratujmy Kobiety 2017", zakładający liberalizację aborcji, zakłada legalne przerywanie ciąży do 12. tygodnia. - To jest standard, który obowiązuje we wszystkich krajach europejskich. My naprawdę jako Polki zasługujemy, żeby mieć takie same prawo, z jakich korzystają Polki mieszkające w Wielkiej Brytanii, w Hiszpanii czy w innych krajach europejskich - tłumaczyła.

- W tej sytuacji w Polsce mamy najbardziej restrykcyjne prawo antyaborcyjne, a to, co próbowało nam niedawno zafundować "Ordo Iuris", powodowało, że prawo w Polsce byłoby na poziomie barbarzyństwa, a nie sprawiedliwości i tego, co nazywamy jako prawem, które powinno się przestrzegać - powiedziała.

Zdaniem jednej z liderek partii Razem Instytut Ordo Iuris "pluje w twarz" i "obraża" kobiety, publikując informacje na temat tego, jak finansowane są środowiska feministyczne. - To są informacje, które są publicznie dostępne, które można wygooglać, w przeciwieństwie do tego, jak można dowiedzieć się skąd "Ordo Iuris" ma środki finansowe - powiedziała Marcelina Zawisza w TVN24.