"Duchowy trup" – tak Tomasz P. Terlikowski diagnozuje kondycję Kościoła katolickiego w Irlandii, jeszcze generację temu najpotężniejszego w Europie Zachodniej. Przyczyna „apostazji” jest prosta – odejście po Soborze Watykańskim II (1962–1965) od ortodoksji w kierunku Kościoła liberalnego, otwartego np. na gejów i lesbijki, rachityczne uderzanie w organy, wstydliwe pozostawianie sutann w szafie oraz ich brak na ulicach. Kościół rozbroił się sam, puentuje publicysta.

W istocie Kościół irlandzki najmniej emocjonował się soborem. Erozja zaczęła się z innego powodu. Wiara w Irlandii stanowiła fundament tożsamości narodowej, dzięki której kraj mógł odgraniczyć się od brytyjskiego, protestanckiego kolonizatora. Kulturowy katolicyzm rozmył się w chwili, gdy Irlandia weszła do UE, a defensywny stosunek do brytyjskiego rywala stracił tożsamościowe znaczenie. Sprzężenie władzy i ołtarza w irlandzkim prawie skostniało w klerykalnej postaci. Do 1973 r. bez zgody hierarchów parlament nie uchwalił ani jednej ustawy. Aż do lat 80. zabronione były prezerwatywy, do 1997 r. rozwody, a paszport kobiety uzyskiwały tylko za zgodą małżonka. Prawo aborcyjne uchodziło za najbardziej restrykcyjne w Europie. Dramatyczne przypadki kobiet, które nie mogły usunąć ciąży, wywołały lawinę protestów i dezaprobatę dla poczynań Kościoła. W 1992 r. zgwałconej czternastolatce państwo zabroniło aborcji poza granicami kraju; zakaz uchyliło dopiero orzeczenie Sądu Najwyższego. W 2012 r. 31-letnia hinduska stomatolog Savita Halappanavar zmarła w szpitalu w Galway w wyniku zakażenia krwi, gdyż lekarze nie chcieli usunąć zarodka w stanie agonalnym tak długo, dopóki biło jego serce.

W atmosferze społecznego wrzenia lat 90. cios nauce etycznej Kościoła zadali sami jego urzędnicy w sutannach. Potwierdzili oni słowa Lorda Actona, że władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie. Zwiastunem utraty zaufania do biskupów było ujawnienie, że ordynariusz Eamonn Casey ma syna. Ekscelencja uciekł do Ameryki Południowej, a oburzenie Irlandczyków wezbrało, gdy wkrótce zmarł najbardziej medialny obrońca celibatu ks. Michael Cleary. Jego śmierć odsłoniła fakt spłodzenia dwóch synów z młodą gospodynią. Ale prawdziwe trzęsienie ziemi Irlandczycy przeżyli, gdy na jaw wyszło, iż rzesza duchownych, wygrażająca z ambon piekłem za seks pozamałżeński, przez dziesięciolecia molestowała seksualnie uczniów w szkołach, internatach, domach dziecka. U redaktora Terlikowskiego ten fakt ma rangę zaledwie przypisu. Tymczasem imponujący gmach irlandzkiego katolicyzmu zawalił się jak biblijny dom zbudowany na piasku, bo okazał się świątynią hipokryzji pozbawioną chrześcijańskiego DNA. W samej tylko diecezji dublińskiej w latach 1975–2004 molestowanych seksualnie przez księży i zakonników było aż 320 dzieci. W skali całego kraju liczba duchownych stosujących przemoc seksualną i fizyczną sięgnęła 800. Wprawdzie nie stanowiło to nawet 10 procent wszystkich księży, ale skandaliczne przypadki gwałtu na dzieciach były jeszcze bardziej wstrząsające, gdy dodamy do tego fakt, iż większość spraw była ukrywana przed policją i wiernymi. W trosce o zachowanie wizerunku Kościoła biskupi przenosili duchownych do innych parafii, poświęcając w ten sposób sprawiedliwość wobec ofiar. Episkopat stracił twarz, biskupi stanowiska, a wierni wiarę. Ponadto na jaw wyszła powszechna praktyka umieszczania niezamężnych matek –za grzech seksu – w pralniach i kuchniach zakonnych, a odebranych im dzieci w klasztornych sierocińcach. Spora ich liczba w spartańskich warunkach i bez miłości nie przeżyła dzieciństwa (śmiertelność w takich sierocińcach pięciokrotnie przewyższała średnią w kraju). Drugie tyle dzieci matki nigdy nie poznały, bo ich pociechy były sprzedawane do Stanów Zjednoczonych. W dorosłym życiu czekały je samobójstwa, trauma, a w najlepszym razie psychoterapia.

Irlandzki Kościół przybrał dziś worek pokutny i nieśmiało wyciąga rękę do każdego człowieka. Takiego, jaki on jest.

Dr hab. Arkadiusz Stempin jest wykładowcą Uniwersytetu we Fryburgu oraz Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Tischnera w Krakowie