Tajemnicze sekstaśmy sutenerów. Czy Vega blefuje?

Bohaterowie afery podkarpackiej zaprzeczają, że sprzedali reżyserowi sekstaśmy. - Nagrań nie ma, a Vega blefuje - twierdzi prokuratura.

Aktualizacja: 03.09.2020 14:01 Publikacja: 02.09.2020 18:54

Według śledczych Patryk Vega (na zdj. z żoną) nie ma żadnych kompromitujących polityków taśm, a twie

Według śledczych Patryk Vega (na zdj. z żoną) nie ma żadnych kompromitujących polityków taśm, a twierdzenia, że kupił je od ukraińskich sutenerów mają promować jego film

Foto: TRICOLORS/EAST NEWS

W piątek do kin wejdzie nowy film Partyka Vegi, który opowiada o wzorowanej na prawdziwych wydarzeniach historii skorumpowanego policjanta CBŚP z Rzeszowa – Daniela Ś. – i jego układzie z właścicielami agencji towarzyskich na Podkarpaciu. Policjant miał ochraniać i kontrolować seksbiznes braci Aleksieja i Jewgenija R., i w zamian sam korzystać z darmowego seksu z prostytutkami, z posiłków i trunków. Właściciele agencji, z pochodzenia Ukraińcy, jako jedyni w regionie mogli prowadzić intratny biznes. Potwierdziło to śledztwo Prokuratury Krajowej, która w tym tygodniu oskarżyła m.in. Ś. (o czym pisaliśmy), dowody oceni sąd.

Scenki ze statystami

Jedna kwestia wciąż zastanawia – czy istniały nagrania klientów z ukrytych kamer w agencjach braci R.

Zdaniem prokuratury takich taśm nigdy nie było. Jednak dwa lata temu jedną z nich miał zdobyć ówczesny agent CBA, a „bohaterem” nagrania miał być polityk partii rządzącej. Według nieoficjalnych informacji miało być aż 4 tys. nagrań z wizyt w agencjach braci R., m.in. polityków, wiceministra obrony i arcybiskupa – a taśmy miały trafić na Ukrainę, i mogą służyć do szantażu.

Temat podkarpackiej seksafery podjął kontrowersyjny reżyser Patryk Vega. Jak twierdzi, historię zdokumentował od strony policji, służb, świata przestępczego, właścicieli klubów i dziewczyn, które w nich pracowały – od kilku miesięcy publikuje zwiastuny filmu i wywiady z prawdziwymi bohaterami – policjantem Danielem Ś. oraz braćmi R.

Vega zapewnił nas, że jest w posiadaniu „ogromnej ilości niepublikowanych materiałów audio-wideo, również tych, na których ludzie uprawiają seks”. Nie zdradził, kto jest na nagraniach, ani skąd je ma. W zwiastunach filmu pokazuje nagrania klientów z pokoi – tyle, że są to inscenizowane scenki, nakręcone w tym roku, a nie prawdziwe taśmy.

Małopolski wydział Prokuratury Krajowej, który prowadził śledztwo przeciwko m.in. Danielowi Ś. i braciom R., zapewnia „Rzeczpospolitą” w odpowiedzi, że w śledztwie dokładnie zweryfikowano zapewnienie Vegi o posiadaniu seksmateriałów „audio-wideo”. I uznano, że „opowieści reżysera o posiadaniu rzekomych nagrań to manipulowanie opinią publiczną”.

Nieoficjalnie ustaliliśmy, że prokuratura przesłuchała w charakterze świadków braci R. oraz Daniela Ś. Zaprzeczyli, by Vega miał taśmy z ich agencji towarzyskich, bo – jak przekonują – nikogo nie nagrywano.

Kupiony blef?

„Rzeczpospolitej” udało się dotrzeć do osób z otoczenia braci R. – Aleks i Żenia podpisali niezwykle intratną umowę z Vegą, mają pod swoim nazwiskiem mówić pikantne rzeczy o prowadzeniu agencji i że Vega może o nich opowiadać każde świństwo – opowiada nasze źródło. – Zainscenizowane scenki, te słynne sesktaśmy, co miały udawać te prawdziwe, odgrywali statyści – twierdzi nasz rozmówca. I dodaje, że nagrania były realizowane w lutym i lipcu tego roku w hotelu oraz w nocnym klubie braci R., a kręcenie scenek widziało wiele osób. Według naszej wiedzy potwierdzili to w śledztwie zarówno R., jak i Daniel Ś. Nagrane scenki to zwiastuny pokazywane w sieci.

Żenia i Aleks nie zgodzili się „sprzedać” Vedze w filmikach żadnych nazwisk bywalców agencji – zresztą zasadą miało być to, że nikogo nie pytano o profesję. A w prokuraturze zaprzeczyli, by na nagraniu był wskazywany przez eksagenta CBA polityk z 14-latką. Twierdzą, że nigdy nie miał odwiedzić nawet ich agencji, a oni nie zatrudniali „małolat”.

Według naszych rozmówców śledczy ostatecznie nabrali pewności, że autentycznych nagrań nie ma, po tym jak w prywatnej rozmowie bracia R. z jedną z osób stwierdzili, że „taśmy” z agencji to „pic i fotomontaż”. Okazuje się też, że ukraińscy sutenerzy w tej rozmowie naśmiewali się z Vegi, że „kupił ten blef”.

Mogą kluczyć

Co więc jest prawdą, a co fałszowaniem rzeczywistości?

Ekspolicjant Daniel Ś. jako podejrzany w śledztwie może bezkarnie kłamać. Jeden z braci R. ma status „małego świadka koronnego” (obaj R. zostali skazani w 2018 r.) za zeznania obciążające policjantów CBŚP. Gdyby teraz, dwa lata po wyroku, przypomniał sobie, że w agencjach jednak nagrywano klientów, nie tylko poszedłby siedzieć, ale i naraziłby się na odszkodowania i pozwy bywalców przybytków.

W agencjach i klubach braci R. taśm ani kamer nie znaleziono – ale ABW na polecenie prokuratury weszła tam dopiero w lutym 2016 r., a bracia seksbiznes prowadzili od 2000 r., i to pod „parasolem ochronnym” policji.

Dlaczego prokuratura nie zażądała, by Vega wydał nagrania? – Żeby jego filmowi nie robić niepotrzebnej reklamy. Zweryfikowaliśmy to jednak w inny sposób – przyznaje anonimowo jeden z prokuratorów.

Tyle że Patryk Vega nigdy nie powiedział, że taśmy kupił od braci R. lub Daniela Ś. Początkowo chętnie odpowiadał na pytania dziennikarzy – teraz zamilkł. Zlikwidował adres mailowy, nie odbiera telefonów, nie odpowiada na esemesy.

Prokuratura Krajowa Daniela Ś. i innych policjantów, którzy roztaczali „parasol” nad seksbiznesem R., oskarżyła o korupcję. Pytana o taśmy odpowiada nam: „Przekazany do dyspozycji sądu wszechstronnie zgromadzony, wielotomowy i wieloźródłowy materiał dowodowy wskazuje, że zdarzenia, o które panie pytają, są fikcyjne i mają na celu promocję filmu”.

W piątek do kin wejdzie nowy film Partyka Vegi, który opowiada o wzorowanej na prawdziwych wydarzeniach historii skorumpowanego policjanta CBŚP z Rzeszowa – Daniela Ś. – i jego układzie z właścicielami agencji towarzyskich na Podkarpaciu. Policjant miał ochraniać i kontrolować seksbiznes braci Aleksieja i Jewgenija R., i w zamian sam korzystać z darmowego seksu z prostytutkami, z posiłków i trunków. Właściciele agencji, z pochodzenia Ukraińcy, jako jedyni w regionie mogli prowadzić intratny biznes. Potwierdziło to śledztwo Prokuratury Krajowej, która w tym tygodniu oskarżyła m.in. Ś. (o czym pisaliśmy), dowody oceni sąd.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Londyn: Pięć osób rannych w pobliżu stacji metra. Napastnik miał miecz
Przestępczość
Strzelanina w Karolinie Północnej. Czterech policjantów zginęło
Przestępczość
Australia: Po ataku na biskupa nastolatkowie planowali ataki na Żydów
Przestępczość
Ukraiński minister rolnictwa aresztowany. Wpłacił prawie 2 mln dol. kaucji i wyszedł
Przestępczość
Sąd uchylił wyrok skazujący Harveya Weinsteina za gwałt
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił