Telewizja WSB z Atlanty informuje, że o tym, iż Jackson jest na wolności, policję poinformowała sama ofiara mężczyzny. - Nawet nie wiedzieli, że wyszedł, dopóki się z nimi nie skontaktowałam - powiedziała. - To boli - dodała.
Zastępca komendanta lokalnej policji, Mark Adger twierdzi, że winę za zaistniałą sytuację ponosi system komputerowy używany przez administrację aresztu. W systemie tym pojawiła się informacja, że zarzuty przeciwko Jacksonowi zostały wycofane. Jednak prokurator Paul Howard twierdzi, że administracja aresztu powinna potwierdzać status podejrzanych, zanim wypuści ich na wolność.
- Cóż, jeśli wskazujesz palcem na nas, wskazujesz trzema innymi na siebie - odpowiada na te zarzuty Adger.
Obecnie trwają poszukiwania Jacksona, a jego ofiara została objęta policyjną ochroną. - Boję się o swoje życie - mówi kobieta.
To nie pierwszy w tym roku przypadek omyłkowego wypuszczenia więźniów w USA. W marcu w Karolinie Południowej na wolność przed czasem - w wyniku błędu w obliczeniach dotyczącego długości odbytej przez skazanych kary - wyszło 10 skazanych. Większość z nich skazano za nielegalne posiadanie narkotyków, ale wśród zwolnionych byli też skazani za włamania i przemoc domową.